Strona główna SMN

Święty Franciszek z Asyżu
(1181 -1226)





Sceny z życia św. Franciszka

List do rządców ( XII wiek )


Sprzedaż wszystkiego
Uwolnienie przez matkę
Usługiwanie trędowatym
Naprawa kościoła
Posłanie ich na świat
Pragnienie męczeństwa
Kazanie do ptaków
Miłość względem ubogich
Żłóbek jaki urządził w Boże..
Ukrzyżowany Serafin
Pozostałe sceny z życia...
O pieniądzach
O ubóstwie
Przykład


Cuda św. Franciszka


Cud stygmatyzacji
Władza nad stworzeniami
Władza nad stworzeniami
Boska łaskawość
Pani Jakobina
Zmarli wskrzeszeni
Uratowani od śmierci
Uratowani żeglarze
Uwięzieni
Niebezpieczny poród
Uzdrowienie
Niewidomi i głuchoniemi
Trędowaci
Obłąkani i opętani
Pokurczeni i połamani
Różne cuda
Koniec cudów Franciszka

Franciszek patronem ekonom

 

SM

WŁADZA NAD STWORZENIAMI OŻYWIONYMI

20. Stworzenia starały się odwzajemniać świętemu Franciszkowi miłością i na jego zasługi odpowiadać wdzięcznością. Pewnego razu, gdy przechodził przez dolinę Spoletańską, koło Bevagna zbliżył się do takiego miejsca, w którym zgromadziła się wielka chmara ptaków różnego rodzaju. Kiedy święty Boży zobaczył je, ochoczo podbiegł do tego miejsca, jako że ze względu na najwyższą miłość dla Stwórcy kochał wszystkie stworzenia. Pozdrowił je w zwykły sposób, tak jakby były istotami rozumnymi. A że ptaki nie zrywały się do ucieczki, podszedł tuż do nich, a przechodząc przez środek ich i wracając, tuniką dotykał ich główek i ciał. Równocześnie ogromnie ucieszony i zdziwiony pilnie je wezwał, by posłuchały słowa Bożego, i mówił: „Bracia moi, ptaki! Winniście chwalić i zawsze kochać swojego Stwórcę, który ubrał was w pióra i dał wam skrzydła do latania. Bo przecież On uczynił was najbardziej wolnymi spośród wszystkich stworzeń, i przydzielił wam czyste powietrze na mieszkanie. Nie siejecie ani nie żniwujecie, a On wami rządzi bez waszej troski” (por. l C 58).
Na te słowa ptaki na swój sposób wyrażały wielkie zadowolenie, wyciągały szyje, rozpościerały skrzydła, otwierały dzioby i uważnie patrzyły na niego. Dopóty nie uleciały z miejsca, dopóki za pomocą znaku krzyża nie dał im pozwolenia i błogosławieństwa. Wróciwszy do braci, Franciszek obwiniał siebie o zaniedbanie, iż przedtem nie kazał do ptaków. Od owego dnia pilnie zachęcał ptaki i zwierzęta, a także stworzenia nie mające zmysłów, do chwalenia i miłości Stworzyciela.

21. Jednego razu przybył do pewnego kasztelu zwanego Alviano, by głosić kazanie (por. l C 59). Lud się zebrał i wszyscy się uciszyli, ale zupełnie nie słyszeli Franciszka z powodu jaskółek, co właśnie w tym miejscu budowały gniazda i bardzo świergoliły. Wtedy, jak to wszyscy słyszeli, zwrócił się do nich, mówiąc: „Siostry moje, jaskółki, już czas, żebym i ja mówił, ponieważ wyście już dosyć się namówiły! Słuchajcie słowa Bożego i bądźcie cicho, aż do skończenia słowa Pańskiego.” A one, jakby były rozumne, zamilkły i nie ruszały się z miejsca, aż całe kazanie się skończyło. Wszyscy, którzy to widzieli, zdumiewali się i wychwalali Boga.

22. W mieście Farmie pewnemu studentowi tak bardzo przeszkadzało natrętne świergotanie jaskółki, że zupełnie nie mógł wytrwać w miejscu, koniecznym mu do medytowania. Nieco zdenerwowany mówił do siebie: „Ta jaskółka była zapewne jedną z tych, które, jak czytamy, nie pozwalały świętemu Franciszkowi głosić kazania, tak że aż nakazał im milczenie.” A potem zwróciwszy się do jaskółki, rzekł:”W imię świętego Franciszka nakazuję ci, abyś pozwoliła mi się złapać. „Ona bezzwłocznie zleciała do jego rąk. Zdumiony student wypuścił ją z powrotem na wolność i więcej już nie usłyszał jej szczebiotu.

23. Święty Franciszek siedział w łodzi, jadąc właśnie do pustelni Greccio przez jezioro Rieti (por. 2 C 167). Wtedy pewien rybak ofiarował mu jakiegoś ptaszka wodnego, żeby uradował się nim w Panu. Święty ojciec wziął go z radością, a potem otworzył dłonie i łagodnie zachęcał, aby swobodnie odleciał. On jednak nie chciał odejść, lecz usadowił się w jego dłoniach jak w gniazdku; podczas gdy Święty długo się modlił z oczyma wzniesionymi do nieba. Po dłuższej chwili, gdy jakby skądinąd wrócił do siebie i oprzytomniał, łagodnie kazał ptaszkowi korzystać bez obawy z pierwotnej swobody. Tak więc, po otrzymaniu pozwolenia razem z błogosławieństwem, ptaszek ruchem ciała wyraził radość i odleciał.
24. Innym razem na tym samym jeziorze jechał łodzią (por. l C 61).Gdy przybił do przystani, otrzymał w darze wielką rybę, żywą. Swoim zwyczajem nazwał ją bratnim imieniem i umieścił poza łodzią. Ale ryba na oczach Świętego igrała w wodzie, z czego bardzo się uradował i wysławiał Chrystusa Pana. Ryba bowiem nie odpłynęła z tego miejsca, dopóki Święty nie dał jej polecenia odejścia.

25. Kiedy święty Franciszek przebywał w pewnej pustelni, według swego zwyczaju uchodząc przed widokiem i rozmową z ludźmi, wtedy sokół w tym miejscu się gnieżdżący związał się z nim wielkim przymierzem przyjaźni (por. 2 C 168). Bo w porze nocnej zawsze swym śpiewem i głosem uprzedzał go o godzinie, w której Święty zwykł był wstawać na służbę Bożą. Było to Świętemu jak najbardziej na rękę, gdyż sokół poprzez tę troskliwość, jaką miał o niego, wygnał zeń wszelkie zwlekanie i opieszałość. A gdy Święty bardziej niż zwykle cierpiał na jakąś chorobę, wówczas sokół oszczędzał go i nie wyznaczał mu tak wczesnego czuwania. Mianowicie, jak gdyby pouczony przez Boga około świtu z lekka tylko trącał w dzwonek swego głosu. Nic dziwnego, że takiego szczególnego miłośnika Stwórcy czczą wszystkie inne stworzenia.

26. Pewien szlachcic z ziemi Sieneńskiej przysłał choremu świętemu Franciszkowi bażanta (por. 2 C 170). On przyjął go radośnie, nie z apetytu do jedzenia, ale z powodu usposobienia, jakie w takich okolicznościach zwykło skłaniać go do radowania się ze względu na miłość Stwórcy. Powiedział więc do bażanta: „Bracie bażancie, niech Stwórca nasz będzie pochwalony!” I rzekł do braci: „Już teraz sprawdźmy, czy brat bażant chce być z nami, czy pójść na ustronie i w miejsce bardziej dla niego odpowiednie.” Na polecenie Świętego jeden z braci odniósł go daleko i położył w winnicy. Ale on natychmiast wrócił pośpiesznie do celi ojca. Ponownie kazał go jeszcze dalej umieścić, ale on z największą szybkością powrócił do drzwi celi i prawie siłą popod tunikami braci, którzy stali w drzwiach, wszedł do środka. Dlatego Święty kazał go troskliwie karmić, uściskał go i uspokajał łagodnymi słowy.
Pewien lekarz, nader oddany świętemu Bożemu, widząc to, uprosił go u braci; nie chciał go zjeść, ale karmić ze względu na cześć dla Świętego. Cóż dalej? Wziął go ze sobą do domu. Ale bażant, odłączony od Świętego, nie chciał nic jeść, jak gdyby protestował przeciw krzywdzie, że pozbawiono go jego obecności. Lekarz zdumiał się i natychmiast odniósł bażanta do Świętego, opowiadając po kolei wszystko, co zaszło. A bażant, postawiony na ziemi, jak tylko zobaczył swego ojca, zaraz pozbył się smutku i zaczął jeść z zadowoleniem.

27. Obok celki Świętego Bożego w Porcjunkuli cykada, siedząc na drzewie figowym, świerszczyła ze zwykła sobie słodyczą (por. 2 C 171).Kiedyś święty ojciec wyciągnął do niej rękę i łagodnie zawołał: „Moja siostro cykado, chodź do mnie!” A ona, tak jakby miała rozum, zaraz zeszła na jego rękę. Rzekł do niej: „Śpiewaj, siostro moja cykado, i chwal z radością swego Pana stworzyciela!” Ona, bezzwłocznie posłuchawszy, zaczęła świerszczyć i nie ustawała tak długo, aż mąż Boży włączył do jej śpiewania swoją chwalbę i kazał jej odlecieć na jej zwykłe miejsce. Pozostała w nim przez osiem dni bez przerwy, jakby uwiązana. A Święty, gdy wychodził z celi, zawsze dotykał jej rękami, nakazywał śpiewać, a ona zawsze gotowa była słuchać jego poleceń.
Święty rzekł do swych towarzyszy: „Zwolnijmy naszą siostrę cykadę, która do tego czasu aż za dosyć cieszyła nas swoją chwalba, iżby ciało nasze nie chlubiło się z tego po próżnicy.” Zwolniona przez niego natychmiast odeszła i więcej tam się nie pokazała. Bracia, patrzący na to wszystko, niezmiernie się dziwili.

28. Święty mąż, przebywając w pewnym ubogim miejscu, pijał z glinianego naczynia (por. 2 C 169). Po jego odejściu pszczoły zrobiły w nim swoim podziwu godnym kunsztem plaster na miód, dziwnie nawiązując do boskiej kontemplacji, jaką Święty tam właśnie się poił.

29. W Greccio ofiarowano świętemu Franciszkowi żywego i całego zajączka (por. l C 60). Puszczony wolno, chociaż mógł pobiec, gdzie chciał, jednak na zawołanie Świętego szybko wskoczył mu na kolana. Święty przyjął go łaskawie, łagodnie upomniał, by nie dał się znowu pochwycić, i kazał mu wrócić do lasu.

30. A kiedy święty mąż przebywał na wyspie jeziora Perugia, coś podobnego zdarzyło się z królikiem, który przecież jest zwierzęciem bardzo płochliwym (por. l C 60).

31. Kiedyś mąż Boży, idąc z Sieny na dolinę Spoletańską, doszedł do jakiegoś pola, na którym pasło się małe stado owiec. Gdy je dobrotliwie pozdrowił, jak zwykł był czynić, wszystkie przybiegły do niego, podniosły swe głowy i głośnym beczeniem wyrażały swój aplauz dla pozdrowienia. Jego . Wikariusz, patrząc uważnie i rozważnie, spostrzegł to, co owe owce uczyniły. Dlatego razem z innymi towarzyszami zwolnił kroku i powiedział do pozostałych braci: „Czy widzieliście, co owce zrobiły naszemu ojcu? Zaprawdę, wielkim jest ten, którego nieme zwierzęta czczą jak ojca, istoty nie mające rozumu uznają go przyjacielem swojego Stworzyciela.”

32. Skowronki, przyjaciele dziennego światła, bojące się mroków zmierzchu, tego wieczoru, w którym święty Franciszek poszedł z tego świata do Chrystusa, chociaż był to już zmierzch zapadającej nocy, przyleciały nad dach domu i długo kołowały z wielkim hałasem. Nie wiemy, czy w tym śpiewie okazywały na swój sposób radość czy smutek. Dźwięczały od nich i płaczliwa radość i radosny płacz, czy to tak jakby opłakiwały sieroctwo synów, czy tak jakby potwierdzały wejście ojca do wiekuistej chwały. Strażnicy miejscy, którzy strzegli miejsca w troskliwym czuwaniu, pełni zdumienia, innych zachęcali do podziwiania.

___

Św. Franciszek najbiedniejszy z biednych jest pierwszym Patronem SMN
po nim:
Św. Ojciec Pio,
Św. Teresa z Avila,
Św. Jan Bosko,
A najpierwszym z wszystkich Patronem SMN jest Św. Michał Archanioł

Ojciec Święty Jan Paweł II o Świętym Franciszku z Asyżu:

Ojciec Święty Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Grobu Biedaczyny z Asyżu w dniu 5 listopada 1978 r., podkreśla w swoim przemówieniu ducha św. Franciszka:

„Ty, który nosiłeś w swoim sercu wszystkie zmienności współczesnych tobie ludzi, swoim sercem tak bliski Sercu Zbawiciela, wspomóż nas, byśmy mogli objąć losy dzisiejszej ludzkości, trudne problemy społeczne, ekonomiczne, polityczne, kulturowe, problemy współczesnej cywilizacji, wszystkie cierpienia dzisiejszego człowieka, jego wątpliwości, sprzeczności, rozbicie; jego dążenia, kompleksy, niepokoje...”
Jan Paweł II - Papież

 
 

 

Czytelników na stronie:    

                                            Copyright © Wiesław Matuch - kontakt   Wrocław 2001 System Miłości Narodów