Jeśli
ktoś zapragnąłby mieć udział w wydaniu następnych moich pism oraz działaniu dla
dobra wspólnej idei „System Miłości” i zdobywania niebiańskiej wiedzy dla
siebie, „Wiedza od Ojca Pio” - to podaję osobiste konto:
Wiesław Matuch BNP Paribas Bank Polska S.A. Konto:902030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku.
Natomiast żeby przesłać kwotę do Polski z zagranicy trzeba podać tak:
PLPK90203000451130000015386050
- Wiesław Matuch Darowizna:
Lub : Wiesław Matuch
90 2030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA
Wpisać:
PPABPLPK Jak
braknie pola dodać XXX
Założyłem też konto na PayPal -
wiesiorynka@gmail.com Jeśli ktoś chciałby
wesprzeć duchową naszą wspólną oddolną działalność - to jest taka możliwość.
PayPal przekierowuje na moje konto w BGŻ w Polsce. W
tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku. Komfort jest, bo można
korzystać z podstawowych walut z całego świata. Wiesiu
1768 - Zmarł Bernardo Bellotto (Canaletto). 1807 - Urodził się Wincenty Pol, poeta i geograf. 1889 - Urodził się Adolf Hitler, dyktator III Rzeszy. 1893 - Urodził się Harold Lloyd, amerykański aktor filmowy. 1910 - Urodził się Jan Dobraczyński, pisarz i działacz polityczny. 1941 - Utworzenie Uniwersytetu Rzeszy w Poznaniu. 1945 - Zmarł Wacław Sieroszewski, pisarz i działacz polityczny. 1957 - Premiera filmu "Kanał" Andrzeja Wajdy. 1973 - Urodził się Wojciech Korfanty, polityk i działacz niepodległościowy.
Sobota, 20 kwietnia, 2024 roku. Do końca roku zostało 256 dni. Imieniny obchodzą:
Agnieszki Mariana Czesława Bereniki Marcelina Zenona Fabiana Teodora Sebastiana. Św. Agnieszka z Montepulciano, dziewica, zakonnica (1268-1317). pochodziła ze szlacheckiej rodziny Tamtejszym zwyczajem mając 9 lat zostaje oddana na wychowanie do klasztoru sakinek, jako czternastoletnia dziewczyna postanawia zostać w nim zakonnicą. Mając kilkanaście lat zostaje przełożoną klasztoru w Proceno, gdzie daje się poznać jako osoba pobożna, pokorna, cierpliwa i roztropna. Była mistyczka. W roku 1306 założyła w swoim rodzinnym miasteczku klasztor, który włączyła do dominikańskiej rodziny zakonnej. Kanonizowana w 1726 roku.
Św. Teresa
z Avila -
Dzieła św. Teresy Wielkiej...
Więzień skuty w kajdany pośród zamkniętych krat, z chwilą zgonu swojego ujrzy wolności świat.
Św. Jan od
Krzyża -
Dzieła św. Jana od Krzyża...
Tam mi okażesz to, czego dusza moja pragnęła! Tam mnie obdarzysz, mój oblubieńcze, jedyne me życie! Tym, co mi dałeś w innego dnia świcie.
Myśli Ojca Anthony de Mello - hinduskiego Jezuity:
Przetrwanie - Uczeń codziennie zadawał wciąż to samo pytanie: - Jak mogę znaleźć Boga? I codziennie otrzymywał wciąż tę samą tajemniczą odpowiedź: Poprzez pragnienie. - Ależ, czy nie pragnę Boga z całego mego serca? Dlaczego więc dotychczas Go nie znalazłem? Pewnego dnia Mistrz kąpał się ze swoim uczniem w rzece. Chwycił go za głowę i tak długo trzymał pod wodą, że w końcu biedak zaczął szamotać się rozpaczliwie, by się uwolnić. Następnego dnia Mistrz sam zaczął rozmowę. - Dlaczego tak się rzucałeś, kiedy trzymałem cię pod wodą? - Dlatego, że rozpaczliwie szukałem powietrza. - Kiedy otrzymasz łaskę szukania Boga tak jak wczoraj szukałeś powietrza - będzie to znak, że Go znalazłeś.
ZBIERAJĄC SKAŁY NA KSIĘŻYCU - Jeden z tych nielicznych ludzi, którzy spacerowali po księżycu, opowiada, jak musiał zdusić w sobie instynkty artystyczne, kiedy się tam znalazł. Pamięta, jak spoglądał na Ziemię i był zachwycony tym widokiem. Przez chwilę stał jak wryty, myśląc: "Ależ to śliczne!" Potem szybko otrząsnął się z tego nastroju i powiedział sobie: "Przestań tracić czas i idź zbierać skały". Są dwa rodzaje wychowania: to, które uczy, jak zarobić na życie i to, które uczy, jak żyć.
POTWÓR Z RZEKI - Kapłan pewnej wsi nie mógł spokojnie się modlić z powodu dzieci, które bawiły się pod jego oknem. By się do nich uwolnić krzyknął: - Jest taki straszny potwór na dole przy rzece. Pobiegnijcie tam, a będziecie mogły zobaczyć, jak mu bucha ogień z nozdrzy! Wkrótce już wszyscy mieszkańcy wsi usłyszeli o straszliwej zjawie i biegli ku rzece. Kiedy kapłan to zobaczył dołączył do tłumu. Kierując się, zdyszany ku rzece, mówił do siebie: "Co prawda, to ja wymyśliłem tę historię. Ale nigdy nic nie wiadomo..." Znacznie łatwiej jest wierzyć w bogów, których sami stworzyliśmy, jeśli jesteśmy zdolni przekonać innych o ich istnieniu.
Przepiękne teksty wielkiego Jogina Sri Nisargadatty Maharaja (1897 - 1981)
Pytania i odpowiedzi (poniższe teksty, losowo
wyświetlane, dopracowałam na potrzeby
katolików - Wiesław Matuch)
PYTANIE: Samo działanie uważa się za naturalne z jednego punktu widzenia, a za grzech z innego. Co czyni je grzesznym? ODPOWIEDŹ: Grzechem jest to, co czyni pan wbrew swej prawdziwej wiedzy. PYTANIE: Wiedza zależy od pamięci. ODPOWIEDŹ: Pamiętanie czym się jest naprawdę, to cnota, natomiast zapominanie o tym, to grzech. Wszystko sprowadza się do mentalnego lub psychologicznego połączenia ducha z materią. Możemy nazwać ten łącznik psychiką. Jeśli psychika jest surowa, nierozwinięta i prymitywna, ulega wówczas wielkim złudzeniom. Gdy rozwija się i oczyszcza, staje się doskonałym łącznikiem pomiędzy czystą materią i czystym duchem. W ten sposób daje materii sens, zaś duchowi możliwość przejawiania się. Istnieje świat materialny i duchowy. Pomiędzy nimi znajduje się kosmiczny umysł, który jest także sercem. Tak oto miłość czyni z dwóch jedno. Dusza jest samym pokojem, szczęśliwością, Miłością. Wszystko co jest poza tym jest nietrwałą iluzją. PYTANIE: Jedni ludzie są głupi, inni zaś rozumni. Różnica leży w ich psychice. Dojrzali posiadają oczywiście większe doświadczenie. Tak jak dziecko rozwija się dzięki jedzeniu, piciu, spaniu i zabawie, podobnie ludzką psychikę kształtuje wszystko, co człowiek myśli, odczuwa i czyni, aż wreszcie staje się ona odpowiednio doskonała, aby służyć za pomost między duchem i ciałem. Tak jak most umożliwia poruszanie się pomiędzy brzegami, podobnie psychika łączy źródło z wodami rzeki. ODPOWIEDŹ: Można to nazwać miłością. Miłość jest tym mostem. Miłość nadaje sens wszystkiemu. PYTANIE: Ostatecznie wszystko jest doświadczeniem. Cokolwiek myślimy, odczuwamy i czynimy, jest to doświadczenie. Poza tym istnieje doświadczający. A więc wszystko składa się z tych dwóch elementów: doświadczającego i doświadczenia. Chociaż doświadczający uważa, że jest czymś odrębnym od doświadczenia, w rzeczywistości jednak stanowią jedność. W ten sam sposób duch i ciało są jednym, mimo że wydają się być dwiema różnymi rzeczami. ODPOWIEDŹ: Dla Ducha nie istnieje nikt drugi. PYTANIE: Komu zatem jawi się ów drugi? Według mnie dwoistość jest złudzeniem wprowadzonym przez niedoskonałą psychikę. Gdy psychika jest doskonała, dwoistość już się nie pojawia. ODPOWIEDŹ: Odpowiedział pan na swoje pytanie. PYTANIE: Chciałbym jednak jeszcze raz zapytać: kto dokonuje rozróżnienia pomiędzy grzechem i cnotą? ODPOWIEDŹ: Ten, kto jest ciałem, grzeszy ciałem. Kto jest umysłem, grzeszy umysłem. PYTANIE: Na pewno samo posiadanie umysłu i ciała nie zmusza do grzechu. Przyczyną musi tu być jakiś trzeci czynnik. Ciągle wracam do problemu grzechu i cnoty, gdyż dzisiejsza młodzież uważa, że nie istnieje nic takiego jak grzech i że nie trzeba się wzbraniać przed zaspokajaniem chwilowych pragnień. Nie szanują ona tradycji ani autorytetu, można więc na nią wpływać tylko dzięki solidnej i uczciwej postawie. O ile młodzi ludzie powstrzymują się od pewnych czynów, to raczej z obawy przed policją, a nie z własnego przekonania. Dostrzegają oni zapewne, że w zależności od czasu i miejsca nasze wartości ciągle się zmieniają. Na przykład, zabijanie ludzi na wojnie jest dzisiaj wielką cnotą, ale w następnym stuleciu może być uznane za straszliwą zbrodnię. ODPOWIEDŹ: Człowiek, który porusza się wraz z Ziemią, będzie z konieczności doświadczał dni i nocy. Ten jednakże, kto stoi ze Słońcem, nie zazna ciemności. Mój świat nie jest pańskim. Jak widzę, znajduje się pan jeszcze na etapie dokonań. Pańska działalność nie liczy się z rzeczywistością. Pańskie problemy są tak nierealne! PYTANIE: Być może jesteśmy lunatykami żyjącymi w świecie sennych majaków. Czy nie poczuwa się pan do żadnego działania? ODPOWIEDŹ: Ja działam. Wszedłem do waszego sennego świata, aby wam powiedzieć: przestańcie krzywdzić siebie i innych, przestańcie cierpieć, zbudźcie się! PYTANIE: Dlaczego więc się nie budzimy? ODPOWIEDŹ: Zbudzicie się. Na pewno. Choć może to jeszcze potrwać jakiś czas. Gdy zwątpicie w wasz senny świat, gdy zaczniecie go kwestionować, przebudzenie będzie niedalekie. Wystarczy słuchać Chrystusa, który mówi o wyrzeczeniu się świata. Ale dzisiaj nie ma chrześcijan na świecie. Wszyscy zajęli się światem. Ani chrzest, ani komunia św. nikomu już nic nie dają. Puste symbole. Ale przyjdzie odrodzenie, kiedy sięgniecie po najważniejsze, po Boga w sobie.
Tęsknota:
Jaka smutku jest przyczyna? Na co czekasz śmiało mów, znudziła Ci się dziewczyna, no to zmykaj i bądź zdrów.
Ryszard
Kapuściński:
Pojawia się problem, kiedy staje się naprzeciw świata i kiedy rodzą się pytania - jaki on jest dzisiaj poszatkowany, zdziesiątkowany, pełen sprzeczności, pełen ruchu, pełen niesamowicie naładowanych spraw i problemów. I to opisać! Epicko się nie da, tyle tego pcha się pod pióro i tak różnych rzeczy, i tak niesłychanie pomieszanych, poplątanych i niejasnych, i stale się zmieniających, bo te konfiguracje ciągle ulegają przekształceniu. Tylko fragmentem można operować, fragmentem, który będzie dotyczył aspektów złożonej rzeczywistości świata i będzie próbował je sygnalizować. Nic się, moim zdaniem, inaczej nie da zrobić.
Cytaty Przemówienia Papieża Jana Pawła II w parlamencie polskim z 11 czerwca
1999
Dlatego Kościół przestrzega przed redukowaniem wizji zjednoczonej Europy wyłącznie do jej aspektów ekonomicznych, politycznych oraz przed bezkrytycznym stosunkiem do konsumpcyjnego modelu życia. Nową jedność Europy, jeżeli chcemy, by była ona trwała, winniśmy budować na tych duchowych wartościach, które ją kiedyś ukształtowały, z uwzględnieniem bogactwa i różnorodności kultur i tradycji poszczególnych narodów. Ma to być bowiem wielka Europejska Wspólnota Ducha. Również w tym miejscu ponawiam mój apel, skierowany do starego kontynentu: "Europo, otwórz drzwi Chrystusowi!"
Tęsknota:
Były sobie dwa serduszka co szeptały tak do uszka kocham Ciebie moje szczęścia tak namiętnie i zawzięcie że jak Ciebie nie zobaczę to już szybko głowę stracę.
Najlepszym wprowadzeniem do Obszaru II byłyby drzwi z tabliczką: “Proszę
Pozostawić W Tym Miejscu Wszystkie Pojęcia Fizyczne". Bowiem o ile sama
koncepcja Drugiego Ciała była już dość trudna do zaakceptowania, to Obszar II
okazać się może wręcz niepojęty. Z pewnością wywołuje on emocje wkraczając
silnie w naszą rzeczywistość. Co więcej, wiele naszych religijnych doktryn wraz
z ich interpretacją staje się wątpliwych.
Wystarczy powiedzieć, że jedynie niewielka część “wizyt" w Obszarze II przynosi
konkretne dane, ponieważ owe wizyty nie są łatwe do udowodnienia. Dlatego też
większość materiału dotyczącego Obszaru II jest jedynie ostrożną ekstrapolacją.
Jednakże po kilkuset eksperymentach w tym szczególnym obszarze, można już wysnuć
pewne wnioski. Jeżeli A plus B daje C sześćdziesiąt trzy razy z rzędu, to
zachodzi wysoki stopień prawdopodobieństwa, że wynik ten powtórzy się po raz
sześćdziesiąty czwarty.
Założenie: Obszar II jest środowiskiem niematerialnym, którego prawa ruchu i
materii bardzo luźno związane są ze światem fizycznym. Jest on bezmiarem o
nieznanych granicach (dla mnie, jako eksperymentatora), jego głębia i wymiar są
niepojęte dla ograniczonego, świadomego umysłu. W ogromie tym zawierają się
wszystkie aspekty jakie przypisujemy piekłu i niebu (patrz rozdział 8), a które
są zaledwie częścią Obszaru II. Jest on zamieszkany – o ile jest to właściwe
słowo – przez istoty o różnym stopniu inteligencji, z którymi można się
komunikować.
Jak wykazuje analiza procentowa w jednym z późniejszych rozdziałów, wszelkie
zasady w Obszarze II są zupełnie odmienne. Czas, w pojęciu świata fizycznego,
nie istnieje. Występują w nim sekwencje wydarzeń przeszłych i przyszłych, ale
nie są poukładane chronologicznie. Stoją równocześnie obok siebie w jednym
“teraz". Miary, od mikrosekundy po wieki, są bezużyteczne. Być może przy
abstrakcyjnej kalkulacji w grę mogłyby'; wchodzić inne miary, ale to też nie
jest pewne. Prawo zachowania energii, teorie pól energetycznych, mechanika
falowa, grawitacja, struktura materii – wszystko to pozostawiam do zbadania
bieglejszym w tych dziedzinach.
Wydaje się, że wszystko wypiera jedno, podstawowe prawo. Obszar II jest stanem
istnienia, w którym źródłem egzystencji wydaje się myśl. Jest to witalna,
twórcza siła tworząca energię, skupiająca “materię" w formę i utrzymująca kanały
percepcji oraz komunikacji. Przypuszczam; że sama istota lub dusza z Obszaru II
jest niczym więcej, jak uporządkowanym wirem bądź spaczeniem. Jak więc widzicie,
można to pojmować dowolnie.
W środowisku tym nie znajdzie się żadnych mechanicznych dodatków. Do transportu
nie potrzeba samochodów, statków, samolotów czy rakiet. Po prostu “myślisz" o
ruchu a on zachodzi. Nie istnieją telefony, radia, telewizory czy inne pomoce
komunikacyjne. Komunikacja jest natychmiastowa. Żadnych farm, ogrodów, zagród
dla bydła czy upraw. W żadnej z moich eksperymentalnych wizyt nie stwierdziłem,
by potrzebna była energia pobierana z pożywienia. Czym jest zastępowana – o ile
w ogóle jest używana – nie wiadomo.
“Zwykła" myśl jest dostarczycielem wszystkiego, co potrzebne lub na co ma się
ochotę, a to o czym myślisz jest matrycą twoich działań, sytuacji i pozycji w
tej większej rzeczywistości. Zasadniczo jest to przesłanie, które religia i
filozofia usiłowały zakomunikować nam przez wieki, chociaż może w bardziej
zawoalowanej i często zniekształconej formie. Poznanie choć fragmentu owego
środowiska myśli, wiele wyjaśnia. Np.: Podobne przyciąga Podobne. Nie zdawałem
sobie sprawy, że istnieje prawo o tak specyficznym działaniu. Było to dla mnie
mniej lub bardziej abstrakcyjne. Przenieś to na zewnątrz a zaczniesz zdawać
sobie sprawę z bezmiaru wariacji odkrytych w Obszarze II. Twoje przeznaczenie
wyda się całkowicie zawarte w ramach twoich najskrytszych i stałych motywacji,
emocji i pragnień. Świadomie możesz nie chcieć tam “iść", ale nie masz wyboru.
Twój Superumysł (dusza?) jest silniejszy i zazwyczaj podejmuje decyzje za
ciebie. Podobne przyciąga Podobne.
Interesującym aspektem tego świata myśli (lub światów) Obszaru II jest fakt
postrzegania tego; co wydaje się być twardą materią tak samo, jak postrzegamy
wytwory rąk ludzkich w świecie fizycznym. Przedmioty te najwyraźniej powoływane
są do “istnienia" za pośrednictwem trzech źródeł. Po pierwsze są produktem myśli
tych, którzy żyli kiedyś w świecie fizycznym. Dokonuje się to automatycznie, bez
świadomych intencji. Inne tworzą ci, którzy związali się emocjonalnie z pewnymi
rzeczami materialnymi w świecie fizycznym i które odtworzyli – najwyraźniej dla
własnej przyjemności – w Obszarze II. Jeszcze inne jak sądzę, wydaje się
powoływać do istnienia wyższy rozkaz inteligentnych istot, bardziej świadomych
środowiska Obszaru II niż większość jego mieszkańców. Możliwe, że dokonują
symulacji środowiska fizycznego – przynajmniej czasowej – na użytek tych, którzy
wynurzają się właśnie po “śmierci" z owego świata. Ma to zapewne na celu
zredukowanie urazu i szoku u “nowo przybyłych", poprzez wprowadzenie znajomych
kształtów we wczesnych stadiach przystosowania.
Jest to dobry początek do zrozumienia związku Drugiego Ciała z Obszarem II.
Obszar II jest naturalnym środowiskiem dla Drugiego Ciała. Zasady dotyczące jego
działań, percepcji i kontroli odpowiadają tym, jakie występują w Obszarze II.
Dlatego też większość moich eksperymentalnych prób kończyła się niezależnie od
mojej woli gdzieś w Obszarze II. Drugie Ciało w zasadzie nie należy do świata
fizycznego. Zmuszanie go do wizyty w domu George'a, czy do obrania innych
fizycznych celów podróży, jest jak proszenie nurka by zszedł na dno oceanu bez
kombinezonu ciśnieniowego. Można to zrobić, ale nie na długo i nie często. Z
drugiej strony nurek może przecież codziennie chodzić do oddalonego o milę
sklepu bez objawów choroby głębinowej. Tak więc podróżowanie Drugim Ciałem do
określonych punktów świata fizycznego jest procesem “wymuszonym". Wystarczy
chwila dekoncentracji, a wasz Superumysł zaprowadzi wasze Drugie Ciało gdzieś do
Obszaru II I to jest właśnie “naturalne".
Nasze tradycyjne pojęcie miejsca nie da się skutecznie zastosować do określenia
Obszaru II. Wydaje się, że obszar ten oraz nasz świat fizyczny przenikają się
wzajemnie, jednak nieograniczony zasięg tego pierwszego leży poza naszą
zdolnością pojmowania. Na przestrzeni wieków w literaturze pojawiło się mnóstwo
teorii określających, gdzie znajduje się to miejsce, ale bardzo niewiele z nich
przyciąga uwagę współczesnych naukowców.
Eksperymentalne wizyty w tym obszarze nie pomogły w sformułowaniu jakiejś
przekonywującej teorii. Najbardziej możliwą do przyjęcia jest teoria wibracji
fal zakładająca istnienie nieskończonej ilości światów, z których każdy działa
na innej częstotliwości. Jednak z takich światów jest nasz świat fizyczny. Tak
jak w przestrzeni mogą płynąć równocześnie i bez przeszkód fale
elektromagnetyczne na różnych częstotliwościach, tak świat lub światy Obszaru II
mogą współistnieć ze światem fizyczno-materialnym. Poza rzadkimi czy niezwykłymi
przypadkami nasze “naturalne" zmysły oraz przyrządy rozszerzające ich możliwości
są całkowicie niezdolne do wykrycia i obserwacji tych potencjalnych światów.
Jeżeli rozważymy taką możliwość, owo “gdzie" ukazuje się całkiem jasno. To
“gdzie" jest “tutaj".
Historia nauki potwierdza taką możliwość. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że dźwięk
istnieje także poza zakresem słyszalnym przez człowieka, póki nie
skonstruowaliśmy przyrządów do wykrywania, mierzenia i tworzenia takich
dźwięków. Jeszcze do niedawna ludzi twierdzących, że słyszą to czego inni nie są
w stanie usłyszeć, uznawano za obłąkanych bądź prześladowano nazywając wiedźmami
i czarownikami. Do ubiegłego wieku byliśmy w stanie postrzegać widmo
elektromagnetyczne jedynie w kategoriach ciepła i światła. Wciąż jeszcze nie
uświadamiamy sobie w pełni możliwości ludzkiego mózgu, tego elektrochemicznego
tworu wysyłającego i odbierającego fale elektromagnetyczne. Ponieważ luka ta nie
została wypełniona, łatwo jest zrozumieć dlaczego współczesna nauka nie
rozpoczęła badań nad zdolnością ludzkiego umysłu do penetracji obszaru, którego
nie określa żadna poważna teoria.
Relacji z Obszaru II jest już tak wiele, że przytaczanie także moich byłoby
stratą czasu. Dalekie i bliskie podróże w Obszar II są treścią większości
relacji w następnych rozdziałach. Ale dopiero podsumowanie wszystkich
doświadczeń jest tym co zwraca na siebie uwagę i stawia pytania, które domagają
się odpowiedzi.
W Obszarze II rzeczywistość składa się ź najgłębszych pragnień i najbardziej
skrywanych lęków. Akcją jest myśl, a ponieważ twoje wewnętrzne JA nie podlega
tam ochronnym uwarunkowaniom w rodzaju nakazów i zakazów, prawda jest najlepszą
polisą; bo prócz niej nie liczy się nic.
Jak więc widać, egzystencja jest tam rzeczywiście całkowicie odmienna. Różnice
te powodują wiele problemów w przystosowaniu się nawet wtedy, kiedy odwiedzamy
to miejsce w Ciele Drugim. Czyste emocje, tak bardzo skrywane w naszej
cywilizacji, wybuchają tam w całej pełni. Stwierdzić, że na początku jest to
przygniatające, to zaledwie połowa prawdy. W świadomym fizycznym życiu stan taki
byłby uznany za psychotyczny.
Moje pierwsze wizyty w Obszarze II ujawniły wszystkie skrywane stany
emocjonalne, istnienia których nawet u siebie nie podejrzewałem – oraz kilka
takich, o których nie miałem pojęcia, że w ogóle istnieją. Tak bardzo dominowały
one nad moimi działaniami, że powróciłem zupełnie speszony i zakłopotany ich
ogromem oraz niemożnością sprawowania nad nimi kontroli. Tematem dominującym był
strach – strach przed nieznanym, przed dziwnymi istotami (niefizycznymi), przed
“śmiercią", przed Bogiem, przed łamaniem prawa, przed odkryciem i bólem – by
wymienić tylko to. Lęki te były silniejsze niż najgłębsze ludzkie instynkty.
Pojedynczo, pracowicie i pokonując ból, te eksplodujące w niekontrolowany sposób
emocje trzeba okiełznać. Zanim się to nie stanie, żadna myśl nie jest możliwa. O
ile zabraknie nam żelaznego uporu, owe emocje zaczną nami powodować. W dużym
stopniu przypomina to powolne uczenie się, od umysłowo nie rozwiniętego do
spokojnego i obiektywnego rozumowania. Człowiek uczy się życia w naszym świecie
, od dzieciństwa aż po wiek dojrzały. Sądzę, że to samo dzieje się w czasie
adaptacji w Obszarze II. Jeżeli nie stanie się to w trakcie naszego życia
fizycznego, będzie pierwszym nakazem po śmierci.
Pozwala to przypuszczać, że część Obszaru II “najbliższa" naszego świata
fizycznego (częstotliwością drgań?) w większości zamieszkana jest przez
szaleńców lub istoty prawie obłąkane, kierujące się emocjami. Generalnie
przypuszczenie to wydaje się prawdziwe. Obejmuje ono żywych lecz uśpionych, lub
znajdujących się pod wpływem narkotyków, którzy w takim właśnie stanie znaleźli
się w swoich Drugich Ciałach. Całkiem możliwe, że dotyczy także tych, którzy są
“martwi" lecz w dalszym ciągu kłębią się w nich emocje. Istnieje dowód na
poparcie pierwszego przypuszczenia, a drugie wydaje się bardzo prawdopodobne.
Ów najbliższy obszar – co całkiem zrozumiałe – nie jest miejscem zbyt
przyjemnym. Jest to poziom lub plan, do którego “należysz", dopóki nie nauczysz
się istnieć lepiej. Nie wiem co się dzieje z tymi, którzy się nie uczą. Być może
pozostają tam na zawsze. W momencie odłączenia się od ciała fizycznego
przenosisz się do tego pobliskiego skraju Obszaru II. To tutaj właśnie napotyka
się wszystkie rodzaje zwichniętych osobowości oraz istoty zwierzęce. Jeżeli
można się przed nimi jakoś bronić, to ja w każdym razie nie wiedziałem jak.
Jedynie poprzez ostrożne, a czasami nawet przerażające próby, nauczyłem się
sztuki lub sztuczki przechodzenia przez to miejsce. Wciąż jeszcze nie jestem
całkiem pewny wszystkich elementów tego procesu nauki, prezentuję więc tylko te
oczywiste. Jakikolwiek jest to proces, to szczęśliwie od kilku już lat umożliwia
mi on bezpieczne przejścia.
Poza “dręczycielami" i kilkoma otwartymi konfliktami, wspomnianymi w
przytoczonych dalej relacjach, główną motywacją działania mieszkańców tych
bliskich rejonów jest uwolnienie seksualne we wszystkich jego przejawach. Jeżeli
zaliczylibyśmy owe istoty do tzw. wytworów współczesnych cywilizacji – także i
tych “żywych ale śpiących" oraz “umarłych" – to łatwo zrozumieć chęć uwolnienia
się od konieczności trzymania na wodzy tego podstawowego popędu. Wszyscy w tej
pobliskiej strefie próbują seksu w kategoriach ciała fizycznego. Nie
zaobserwowałem i nie wiem, czy ów popęd seksualny manifestuje się także w
bardziej odległych rejonach Obszaru II. Z powodu otwartości w kontaktach
seksualnych współczesnych społeczeństw, czasami trudno było uniknąć udziału w
takich zdarzeniach, jako że odpowiedź następowała automatycznie. Na szczęście
można nauczyć się kontrolować ten czynnik.
Podobne przyciąga podobne.
Do dzisiaj w żadnej z podróży w Obszar II nie zaobserwowałem śmierci. Pewne
formy egzystencji w Obszarze II następują po życiu w naszym świecie fizycznym.
Przeżycia z dwunastu lat moich doświadczeń, podobne do przytoczonego poniżej,
być może mogą zostać wytłumaczone w jakiś inny sposób. Jak na razie jednak nic
takiego nie przychodzi mi na myśl.
Pewnego razu opuściłem ciało fizyczne ponieważ poczułem silną potrzebę udania
się “dokądkolwiek". Przemieściłem się, jak mi się wydawało, na niewielką
odległość i nagle zatrzymałem się w sypialni. W łóżku leżał chłopiec. Był sam.
Wyglądał na dziesięć lub jedenaście lat – mogłem to stwierdzić nie tyle
“patrząc", co raczej za sprawą dobrze mi już znanej, wewnętrznej percepcji.
Chłopczyk był samotny, przestraszony i wydawał się chory. Zostałem z nim przez
jakiś czas i próbowałem go uspokoić. Kiedy w końcu mi się to udało opuściłem go,
obiecując jednak, że wrócę. Podróż powrotna odbyła się bez niespodzianek. Po
powrocie nie miałem pojęcia, gdzie byłem.
Kilka tygodni później opuściłem ciało i zacząłem koncentrować się na wyznaczonym
celu, kiedy w polu widzenia pojawił się ten sam chłopczyk. Ujrzał mnie i
podszedł bliżej. Był oszołomiony, ale nie bał się. Spojrzał na mnie i zapytał:
“Co ja teraz robię?"
Nie byłem w stanie pomyśleć o natychmiastowej odpowiedzi, więc otoczyłem go
ramieniem i uspokajająco uścisnąłem. Pomyślałem, kimże ja jestem, aby udzielać
wskazówek czy sugerować kierunek w tej tak decydującej chwili? Moja obecność
uspokoiła go.
“Dokąd idę?" – zapytał rzeczowo.
Powiedziałem mu tylko jedno, co wydawało mi się w tej chwili logiczne.
Nakazałem, aby czekał tam, gdzie jest i że niedługo zjawią się jego przyjaciele
i zabiorą go w miejsce do którego powinien się udać.
To wydawało się go zadowalać; a ja jeszcze przez chwilę obejmowałem go
ramieniem. Potem poczułem zdenerwowanie z powodu sygnału, płynącego z mojego
ciała fizycznego, więc poklepałem go po ramieniu i oddaliłem się. Wróciwszy do
ciała stwierdziłem, że moja szyja jest całkiem sztywna od leżenia w niewygodnej
pozycji. Wyprostowałem się i jeszcze raz wyruszyłem Drugim Ciałem na
poszukiwanie chłopca. Odszedł jednak, albo nie mogłem go odnaleźć.
Ciekawe, że następnego dnia znalazłem w gazecie notatkę o śmierci
dziesięcioletniego chłopca, który zmarł na skutek długotrwałej choroby w to samo
popołudnie, w które zacząłem swój eksperyment. Próbowałem wymyślić jakiś
delikatny sposób na poznanie jego rodziców, aby uzyskać większą pewność i być
może ukoić ich smutek, ale nie udało mi się.
Jedynie wtedy, gdy przeszedłeś już etap “silnych emocji", przeniesiesz się w
rozliczne, lecz zorganizowane odmiany aktywności Obszaru II. Porównanie tej
niefizycznej wieczności do jakiejkolwiek “rzeczywistości" jest zupełnie
niemożliwe. Jak wielokrotnie stwierdzano w ciągu wieków, należy jej doświadczyć
samemu.
Najważniejsze jest to, że w wielu odwiedzanych miejscach ich mieszkańcy są w
dalszym ciągu ludźmi. Innymi oczywiście, bo przebywają w odmiennym otoczeniu,
ale ciągle posiadają ludzkie (a więc zrozumiałe) cechy.
W czasie jednej z “wizyt" znalazłem się w jakimś parku, ze starannie
wypielęgnowanymi kwiatami, drzewami i trawą. Były tam krzyżujące się ścieżki,
niczym na ogromnej promenadzie. Setki mężczyzn i kobiet spacerowały lub
siedziały na ławkach ustawionych przy ścieżkach. Niektórzy byli całkiem
spokojni, inni odrobinę podenerwowani, a u wielu na twarzach widniał wyraz
całkowitej dezorientacji. Sprawiali wrażenie niepewnych, nie mających pojęcia co
robić, ani co będzie dalej.
W jakiś sposób wiedziałem, że jest to miejsce spotkań, gdzie nowo przybyli
oczekują na przyjaciół lub krewnych. Z owego Miejsca Spotkań znajomi ci
zabierają każdego “nowego" do “należnego" mu miejsca. Nie widziałem powodu, dla
którego miałbym zostawać tu dłużej – nie było tu nikogo znajomego – więc bez
niespodzianek powróciłem do mojego fizycznego ciała.
Innym razem postawiłem sobie za cel eksplorację, chcąc w ten sposób uzyskać
odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Po oddzieleniu się od ciała fizycznego i
skoncentrowaniu na myśli odnalezienia wyższej inteligencji, zacząłem nagle
szybko się poruszać. Wciąż skoncentrowany mknąłem poprzez pustkę, która wydawała
się nieskończona. W końcu zatrzymałem się. Znajdowałem się w wąskiej dolinie,
która pod każdym względem wyglądała normalnie. Byli tam mężczyźni i kobiety, w
ciemnych długich aż do kostek szatach. Tym razem, z jakiegoś powodu postanowiłem
działać inaczej. Podszedłem do kilku kobiet i zapytałem czy wiedzą kim jestem.
Były grzeczne i traktowały mnie z dużym szacunkiem, ale zaprzeczyły. Odwróciłem
się i zadałem to samo pytanie mężczyźnie w mnisim habicie, który wydawał mi się
zadziwiająco znajomy.
“Tak, znam cię" – odparł. W jego postawie wyczuwałem zrozumienie i przyjaźń.
Zapytałem go czy ja sam wiem, kim jestem. Spojrzał na mnie jak na starego,
dobrego przyjaciela, dotkniętego amnezją.
“Będziesz wiedział" – uśmiechnął się łagodnie.
Zapytałem czy on wie, kim byłem ostatnio. Próbowałem skłonić go by podał moje
nazwisko.
“Ostatnio byłeś mnichem w Coshocton, w Pensylwanii" – brzmiała odpowiedź.
Poczułem się nieswojo, więc przeprosiłem go i powróciłem do ciała fizycznego.
Niedawno jeden z moich przyjaciół, katolicki ksiądz, podjął się próby
sprawdzenia prawdopodobieństwa mojego poprzedniego życia we wcieleniu mnicha. Ku
mojemu zaskoczeniu – a jego zadowoleniu – okazało się, że nieopodal Coshocton
rzeczywiście istnieje zapomniany klasztor. Zaproponował, że mnie tam zabierze,
ale czas (a może lęk?) nie pozwoliły mi na to. Może innym razem...
Mógłbym opisać jeszcze wiele podobnych doświadczeń, bez pełnego opisu wymiaru i
zakresu Obszaru II. Odwiedzałem tam grupy istot sprawiające wrażenie ubranych w
uniformy i posługujące się skomplikowanymi urządzeniami technicznymi. Podawali
się za “Armię Tarczy". Ludzi takich były tam tysiące i każdy z nich oczekiwał na
“przydział". Jednak ich celu nie odkryłem.
Inna wizyta zawiodła mnie do sprawnie zorganizowanego miasta, gdzie moja
obecność została od razu potraktowana wrogo. Jedynie poprzez taktykę uników –
ucieczkę, ukrywanie się, a w końcu powrót do ciała – udało mi się zapobiec
“pojmaniu". Wciąż nie wiem, jaką groźbę mogłem dla nich stanowić.
Różne agresywne działania jeszcze raz potwierdzają, że Obszar II nie jest
miejscem tak zupełnie pogodnym i pozbawionym konfliktów. Podczas innej podróży
zagadnął mnie zupełnie zwyczajnie ubrany mężczyzna. Zatrzymałem się i ostrożnie
czekałem, co zrobi.
“Czy znasz albo pamiętasz Arrasio LeFranco?" zapytał bez ogródek.
Ciągle ostrożny odparłem, że nie.
“Jestem pewny, że przypomnisz sobie, jak tylko sięgniesz pamięcią wstecz" –
powiedział zdecydowanie mężczyzna.
Wyczułem w jego postawie subtelne żądanie, co sprawiło, że poczułem się
nieswojo. Powtórzyłem, że jestem pewien, iż nikogo o takim nazwisku nie znam.
“Czy znasz kogokolwiek z tych ludzi tam w dole?" – zapytał.
Zdążyłem tylko powiedzieć, że nie, kiedy niespodziewanie poczułem się osłabiony,
a mój rozmówca pochwycił mnie. Trzymał mnie za jedno ramię, a ja poczułem, jak
ktoś inny chwyta mnie za drugie i razem zaczęli mnie wlec w stronę czegoś, co
wyglądało jak trzy jaskrawe punkty światła. Szarpałem się, ale uwolniłem się
dopiero wtedy, gdy wpadłem na pomysł użycia “sygnału do powrotu". Oddaliłem się
szybko i po krótkiej chwili znów znalazłem się w biurze , i w moim ciele.
Najwyraźniej – mam taką nadzieję – wzięto mnie tam za kogoś innego,
Także inna podróż miała “ludzkie" cechy. Przybyłem, w jakieś nieokreślone
miejsce po prostu szarość – i właśnie zastanawiałem się co robić,, gdy podeszła
do mnie kobieta.
“Jestem z – Kościoła i przybyłam tu, aby ci pomóc" – powiedziała łagodnie.
Podeszła bliżej, a ja natychmiast wyczułem emanującą od niej zmysłowość.
Zawahałem się ponieważ nie sądziłem, by Kościołowi o taką właśnie pomoc
chodziło. Okazało się, że byłem w błędzie.
Po pewnym czasie podziękowałem jej i odwróciwszy się ujrzałem przyglądającego
się nam mężczyznę.
“No cóż" – mówił silnym, pełnym sarkazmu głosem. – “Teraz jesteś już chyba
gotowy, aby poznać tajemnice wszechświata?"
Skrywając starannie zakłopotanie spytałem go, kim jest.
“Albert Mather!" – prawie wykrzyknął. Miałem wrażenie, że to mnie nazywa tym
imieniem.
“Mam nadzieję, że jesteś gotowy" – ciągnął dalej głosem, w którym pobrzmiewały
nutki rosnącego gniewu. – “Ponieważ nikt nie zadał sobie trudu; aby mnie o tym
powiedzieć, kiedy wróciłem."
Reszty już nie słuchałem. Przypominało to przybierający na sile ryk. Nie będąc
pewnym, czy jego gniew sam się rozładuje, oddaliłem się i bez kłopotów
powróciłem do ciała. Pomimo późniejszych poszukiwań nie natknąłem się nigdzie na
żadną historyczną wzmiankę na temat Alberta Mathera. Nie był też spokrewniony z
dziewiętnastowiecznym ministrem o nazwisku Cotton Mather.
Inne doświadczenia w Obszarze II były przyjemniejsze., W większości tych
przypadków nie wiem, jaki czynnik wciągał mnie w te dziwne sytuacje. Być może
będą się one jeszcze zdarzały.
Do opisu tego obszaru dodać jeszcze należy dwie niezwykłe, powtarzające się
cechy. Wielokrotnie ruch w czasie podróży, zazwyczaj szybki i delikatny,
przerywany był czymś co odczuwałem jako gwałtowny podmuch w przestrzeni, którą
właśnie pokonywałem. Jest się wtedy jakby zdmuchiwanym przez tę niekontrolowaną
siłę, która podrzuca tobą i okręca niczym listkiem na wietrze. Niemożliwe jest
poruszanie się pod prąd tego strumienia, czy robienia czegokolwiek innego.
Możesz jedynie pozwolić się nieść. W końcu zostajesz wypchnięty na skraj owego
prądu i wypadasz z niego, bez szwanku. Nie ma niczego, z czym można by porównać
to zjawisko, ale sprawia ono wrażenie raczej naturalnego.
Drugą cechą są znaki na niebie. Zaobserwowałem je pięcia lub sześciokrotnie,
kiedy byłem eskortowany przez “Pomocników". Są to niewiarygodne serie surowych
symboli, rozrzuconych w łuk dokładnie nad jednym z poziomów Obszaru II.
Poruszając się przez tę przestrzeń wszyscy muszą obejść wokół tę barierę, jakby
była trwała, nieruchoma i niezmienna.
Symbolami tymi, na ile mogłem to określić, były surowe schematyczne ilustracje
mężczyzny, starszej kobiety, domu, oraz czegoś co przypominało równanie
algebraiczne. To właśnie jeden z “Pomocników" opowiedział mi historię tego
znaku. Zrobił to w sposób nie pozbawiony humoru, niemal ze skruchą.
Otóż wydaje się, że niezmiernie dawno temu pewna bardzo bogata. (chociaż nie
wiadomo, w jakim sensie) i potężna kobieta chciała mieć pewność, że jej syn
pójdzie do nieba. Kościół obiecał jej to zagwarantować, pod warunkiem że wpłaci
olbrzymią sumę pieniędzy (sic!). Kobieta zapłaciła, ale syn nie poszedł do
nieba. Wściekła i żądna zemsty użyła całego swego bogactwa i umieściła na niebie
znaki aby przez całą wieczność wszyscy, którzy je zobaczą wiedzieli o
nieprawościach i łajdactwach owego Kościoła.
Była to dobrze wykonana robota. Imiona kobiety, jej syna a także nazwa Kościoła
zaginęły w mrokach historii. Znak jednak pozostał, opierając się wszelkim
wysiłkom by go strącić lub zniszczyć. Tak więc źródłem zakłopotania nie jest
perfidia jakiejś nieznanej sekty, ale brak możliwości usunięcia tego znaku! W
rezultacie wszystkie badania przeprowadzone w tej części Obszaru II muszą
obowiązkowo zawierać w sobie ów znak. To tak samo, jakby ktoś sztucznie stworzył
pierwiastek występujący w tabeli pomiędzy kobaltem a miedzią. Gdybyś studiował
chemię, z konieczności musiałbyś poznać i ten “dziwaczny" pierwiastek. Lub gdyby
stworzono ogromny sztuczny księżyc, którego ściągnięcie przekraczałoby
możliwości naszej nauki, to studenci astronomii musieliby zaakceptować go na
swoich zajęciach, jako fakt powszechnie znany.
Takie to opowiadanie usłyszałem.
Największą trudnością jest niezdolność świadomego umysłu, ukształtowanego przez
świat fizyczny, do zaakceptowania istnienia bezkresu Obszaru II. Młode dziedziny
nauki zajmujące się umysłem i psychiką mają tendencję do zaprzeczania jego
istnieniu. Nasze religie potwierdzają co prawda owo istnienie, ale czynią to w
sposób zniekształcony i abstrakcyjny: Uznani naukowcy zaprzeczają raczej takiej
możliwości, gdyż ich instrumenty pomiarowo-badawcze nie są w stanie dostarczyć
im żadnego przekonywającego dowodu na istnienie takiego obszaru.
Przede wszystkim istnieje Bariera. Ale dlaczego istnieje, tak naprawdę nikt nie
wie – przynajmniej nikt w świecie Zachodu. Jest to ta sama kurtyna, która
zapada, kiedy budząc się zacierasz obraz ostatniego snu – lub wspomnienie z
wizyty w Obszarze II. Nie oznacza to, iż każdy sen jest efektem odwiedzin w
Obszarze II. Niektóre jednak mogą być łatwo tłumaczone jako efekt takich
odwiedzin.
Tłumaczenie – symbolizm doznań w Obszarze II – niekoniecznie jest częścią
Bariery. Wydaje się być raczej wysiłkiem świadomości pragnącej zinterpretować
nadświadome wydarzenia w Obszarze II, które wykraczają poza jej zdolności
pojmowania lub obrazowania. Obserwacje przeprowadzone w Drugim Ciele na terenie
Obszaru II wykazały, że większość całkiem zwyczajnych funkcji lub działań bywa
źle interpretowana, szczególnie jeśli są oderwane od kontekstu. Obszar II –
środowisko całkowicie świadomości nieznane – zwiększa jeszcze możliwość
interpretacyjnych pomyłek.
Można więc wnioskować – i ja tak uważam – że wiele, większość lub wszystkie
istoty ludzkie odwiedzają Obszar II w jakimś momencie snu. Dlaczego wizyty te są
niezbędne, tego nie wiem. Być może któregoś dnia nasi badacze to odkryją i
nastanie nowa era ludzkości:' Razem z nią przyjdzie zupełnie nowa nauka oparta
na danych z Obszaru II i naszych relacjach z tego niezwykłego i cudownego
świata.
Któregoś dnia. O ile ludzkość będzie chciała czekać tak długo.