Jeśli ktoś zapragnąłby mieć udział w wydaniu następnych moich pism oraz działaniu dla dobra wspólnej idei „System Miłości” i zdobywania niebiańskiej wiedzy dla siebie, „Wiedza od Ojca Pio” - to podaję osobiste konto:
Wiesław Matuch
BNP Paribas Bank Polska S.A.
Konto:
90 2030 0045 1130 0000 1538 6050 w tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku.

Natomiast żeby przesłać kwotę do Polski z zagranicy trzeba podać tak:
PLPK90203000451130000015386050 - Wiesław Matuch Darowizna:
Lub : Wiesław Matuch
90 2030 0045 1130 0000 1538 6050 w tytule podać DAROWIZNA
Wpisać:
PPABPLPK Jak braknie pola dodać XXX


https://www.paypal.me/wiesiorynka -

Założyłem też konto na PayPal - wiesiorynka@gmail.com Jeśli ktoś chciałby wesprzeć duchową naszą wspólną oddolną działalność - to jest taka możliwość. PayPal przekierowuje na moje konto w BGŻ w Polsce. W tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku. Komfort jest, bo można korzystać z podstawowych walut z całego świata. Wiesiu

 

Poniżej są 2 tomy "Wiedzy Ojca PIO" do pobrania za darmo w pdf. Wiesiu
 

http://sm.fki.pl/Wiedza-Ojca-Pio-Tom-1.pdf

http://sm.fki.pl/Wiedza-Ojca-Pio-Tom-2.pdf

 

 

Tu można zamawiać 1 i II tom Wiedzy Ojca Pio.

 

System Miłości Wiedza Ojca Pio - Kompendium - do pobrania


http://sm.fki.pl/Wiedza-Ojca-Pio-opracowanie.pdf

http://sm.fki.pl/Wiedza-Ojca-Pio-spis-tresci.pdf

 

System Miłości Wiedza Ojca Pio-Tom1 po Angielsku - do pobrania

http://sm.fki.pl/Wieslaw-Matuch-System-Milosci-Wiedza-Ojca-Pio-Tom1-po-Angielsku.pdf

 

System Miłości Wiedza Ojca Pio- 1 i2 tom audio a

 

https://www.youtube.com/@EnergiaMilosci   -  1 i 2 tom audio czytany przez aktora Wrocławskiego



Tu można pobrać Hymn SM stworzony przez Maćka Maciejewskiego


 http://sm.fki.pl/System-Milosci-Iskra-z-Polski_(Maciej-Info-z-Serca).MP3

Wersja Hymnu SM instrumentalna

http://sm.fki.pl/instrumental-SM-Iskra-z-Polski-sax.MP3

 

Rumble - alternatywa do YT.
Tam też wgrywam wiesiorynki.

https://rumble.com/user/WieslawMatuch

 

 


 
  O2.PL  •   BGŻ   Pobierz film z YT

   •   Cena prądu  •   Test szybkości  Internetu  •   
Kalkulator sp. paliwa

 

Mój Kanał YouTube - tu będę nagrywał filmiki z Wiedzą Ojca Pio... Wiesiu

 

 

 

`Kalendarium:

 
Dzisiaj jest 25 kwietnia

1599 - Urodził się Oliver Cromwell. 1595 - Zmarł Torquato Tasso, poeta włoski. 1719 - Robinson Crusoe. 1744 - Zmarł Anders Celsius, szwedzki fizyk i astronom. 1822 - Urodził się Edward Dembowski, działacz rewolucyjny i niepodległościowy. 1874 - Urodził się Guglielmo Marconi, pionier radiotechniki. 1901 - Prawo jazdy. 1918 - Urodziła się Ella Fitzgerald, amerykańska piosenkarka jazzowa. 1919 - W Weimarze powstało ugrupowanie artystyczne Bauhaus. 1920 - Początek ofensywy polskiej na Kijów. 1937 - Zmarł Michał Drzymała, bohater walki o polskość ziem zaboru pruskiego. 1938 - Zmarł Aleksander Świętochowski, publicysta, pisarz i historyk. 1995 - Zmarła Ginger Rogers, aktorka i tancerka amerykańska.

 

Czwartek, 25 kwietnia, 2024 roku.
Do końca roku zostało 251 dni.
Imieniny obchodzą:

Marka - ewangelisty Jarosława Piotra Rustyka Erwiny. Św. Marek, Ewangelista (+1 w), w księgach Nowego Testamentu występuje pod imieniem Jan, Dzieje Apostolskie (Dz 12,12) wspominają go jako "Jana zwanego Markiem", syn Marii, która prawdopodobnie była właścicielką domu, w którym odbyła się Ostatnia Wieczerza. Był uczniem św. Piotra. Jego Ewangelia jest wiernym echem katechezy Księcia Apostołów. Marek ze swoim krewnym Barnabą towarzyszył św. Pawłowi w jego pierwszej podróży misyjnej. Przebywał na Cyprze i w Antiochii. Podczas dłuższego pobytu w Rzymie należał do bliskiego otoczenia św. Pawia, a także św. Piotra, który nazywa go "swym synem" (1P 5,13). Według tradycji św. Marek założył gminę chrześcijańską w Aleksandrii, gdzie był pierwszym biskupem. Tam został aresztowany i wleczony przez miasto do więzienia. Wkrótce poniósł męczeńską śmierć (ok. 62 roku). Inni podają, że zginął w Rzymie za czasów Trajana. Jest patronem pisarzy, notariuszy, murarzy, koszykarzy, szklarzy oraz miast: Bergamo, Wenecji, a także Albanii. Przyzywany podczas siewów wiosennych oraz w sprawach pogody. W IKONOGRAFII św. Marek ukazywany jest w stroju arcybiskupa, w paliuszu albo jako biskup wschodniego rytu. Trzyma w dłoni zamkniętą lub otwartą księgę. Symbolizuje go m. in. lew ze skrzydłami jedno z ewangelicznych zwierząt, lew u stóp, drzewo figowe, zwój. Ewangelia św. Marka niewiele mówi o Matce Bożej; nie opisuje dzieciństwa Syna Bożego ani Maryi, która stoi pod krzyżem konającego Zbawiciela. Matka Boża pojawia się w Ewangelii św. Marka tylko raz, i to w sytuacji, którą nieprzychylni pobożności maryjnej interpretują jako odcięcie się Jezusa od swej Matki (3, 35). Tymczasem, jak to często bywa, ci, którzy powołując się na ten fragment Ewangelii twierdzą, że Maryja "nic nie rozumie" z nauczania Jezusa, sami nic nie rozumieją. Bowiem z ust Zbawiciela padły wówczas słowa największej pochwały swej Matki: Ona jest tą, która najdoskonalej wypełnia na co dzień wolę Boga. Wystarczy przyjrzeć się tej scenie w kontekście pozostałych Ewangelii, by zrozumieć, że Matka Najświętsza została postawiona za wzór dla tych, którzy w tamtej chwili otaczali Jezusa. Św. Marek nie pomniejsza roli Maryi w dziejach zbawienia. Gdyby tak czynił, nie byłby ani świętym, ani Ewangelistą.

 

 

Św. Teresa z Avila  -  Dzieła św. Teresy Wielkiej...
I to jest twojej miłości zadaniem, abyś gotowa była w wnętrzu swoim, i stała czujna za każdym wezwaniem, By być przybytkiem i mieszkaniem moim. Poza swą duszą nie szukaj Mnie w świecie, moim Ja tak bliski istnienia twojego, Ja cię ogarniam i daję ci życie, szukaj Mnie zatem w głębi serca twego.

Św. Jan od Krzyża  -  Dzieła św. Jana od Krzyża...
Bowiem nad wszystkie rzeczy stworzone duch ludzki wyżej się wznosi, i kiedy wejdzie w ten świat tak wzniosły, pienia weselne wznosi, i ponad wszelkie ziemskie radości, ponad wszech bytów zmienności, kosztuje szczęście w tej tajemnicy, którą odnalazł w skrytości.

  Różne modlitwy katolika

 

 



 Biografia i myśli Ojca de Mello

Myśli Ojca Anthony de Mello - hinduskiego Jezuity:

Uprzedzenie - Nic nie jest dobre lub złe - wszystko zależy od naszych myśli - rzekł Mistrz. Poproszony o wyjaśnienie tych słów, Mistrz powiedział: - Pewien człowiek z radością w sercu zachowywał post religijny przez wszystkie dni tygodnia. Jego sąsiad zmarł z wycieńczenia stosując tę samą dietę.

PASTERZ LUBI WSZYSTKIE RODZAJE POGODY - Podróżny: "Jaką pogodę będziemy mieli dzisiaj?" Pasterz: "Taką, jaką lubię" "Skąd wiesz, że będzie taka, jaką lubisz?" "Stwierdziwszy, proszę pana, że nie zawsze mam to, co lubię, nauczyłem się zawsze lubić to, co mam. Jestem wiec całkiem pewien, że będziemy mieli taką pogodę, jaką lubię". Szczęście i nieszczęście leżą w sposobie, w jaki przyjmujemy wydarzenia, nie w naturze samych wydarzeń.

SÓL I BAWEŁNA W RZECE - Nasruddin wiózł ładunek soli na targ. Jego osioł musiał przejść przez rzekę i sól się rozpuściła. Na drugim brzegu zwierzę zaczęło biec wielce zadowolone, zauważywszy, że ładunek jest lekki. Ale Nasruddin był zły. W następnym dzień targowy Nasruddin okrył worki bawełną. Przechodząc przez rzekę. osioł prawie tonął z powodu wielkiego ciężaru. - Uspokój się - rzekł zadowolony Nasruddin - to cię nauczy, że nie każde przejście przez wodę będzie dla ciebie zyskowne. Dwóch ludzi przyjęło religię. Jeden z nich wyszedł ożywiony. Drugi się udusił.

Przepiękne teksty wielkiego Jogina Sri Nisargadatty Maharaja (1897 - 1981)

Pytania i odpowiedzi (poniższe teksty, losowo wyświetlane, dopracowałam na potrzeby katolików - Wiesław Matuch)

PYTANIE: A nie mogę pojąć, jak może coś powstać bez przyczyny. ODPOWIEDŹ: Gdy mówię, że jakaś rzecz nie ma przyczyny, mam na myśli, że może ona być bez określonej przyczyny. Matka pana nie musiała urodzić, mogła pana urodzić jakaś inna kobieta. Natomiast nie mógł się pan urodzić bez słońca i ziemi. Nawet i te czynniki nie spowodowały pana narodzin bez czynnika najistotniejszego. Chodzi panu o własne pragnienie urodzenia się. Pragnienie właśnie prowadzi do narodzin, daje imię i kształt. Podmiot pożądany powstaje najpierw w wyobraźni i pragnieniu, a potem ujawnia się jako coś dotykalnego. Tak powstaje świat, w którym żyjemy, nasz osobisty świat. Świat realny znajduje się poza zasięgiem umysłu - widzimy go poprzez siatkę naszych pożądań jako podzielony na przyjemności i przykrości, na zjawiska wewnętrzne i zewnętrzne, na aspekty dobre i złe. Aby zobaczyć świat taki, jaki on jest, należy wyjść poza tę siatkę. Nie jest to trudne do wykonania, ponieważ siatka jest pełna otworów. Święci to osiągnęli bez problemu. PYTANIE: Co pan rozumie przez otwory? Jak można je znaleźć? ODPOWIEDŹ: Niech pan spojrzy na siatkę i jej liczne sprzeczności. Na każdym kroku coś pan robi i coś niszczy. Ludzie pragną pokoju, miłości, szczęścia, a jednocześnie wysilają się na wywołanie cierpienia, nienawiści i wojny. Pragną długowieczności, ale się przejadają, szukają przyjaźni lecz wyzyskują innych. Niech pan spojrzy na własną siatkę utkaną z takich sprzeczności, a potem je usunie. Już samo dostrzeżenie ich sprawi, że znikną. PYTANIE: Jeśli moje dostrzeżenie sprzeczności może spowodować jej usunięcie, to czyż nie ma przyczynowego związku między dostrzeganiem a usunięciem? ODPOWIEDŹ: Przyczynowość, nawet jako pojęcie, nie ma zastosowania do chaosu.

Tęsknota:

Jest kwiat, który pachnie. Jest miłość, która nigdy nie umiera. Jest ktoś, kto tęskni i szlocha. Jest ktoś, kto Cię bardzo kocha!

 

Ryszard Kapuściński:

Przez setki, tysiące, dziesiątki tysięcy lat człowiek postrzegał siebie jako członka jakiegoś plemienia, społeczeństwa, wyznawcę jakiejś wiary, mieszkańca jakiegoś miejsca na ziemi. To były centralne punkty, filary jego duchowej ojczyzny. Istnienie takich centrów ukształtowało naszą wyobraźnię i naszą wrażliwość. (...) Żyjąc, staraliśmy się pozostawać w bezpośredniej bliskości - fizycznej lub emocjonalnej - tych centralnych punktów. A teraz technika i komunikacja zwielokrotniły nasz świat. Centralne punkty rozmnożyły się - i w tym samym momencie przestały być centralne, stały się równorzędne, trudne do zhierarchizowania. Człowiek znalazł się w rzeczywistości dla niego nieprzyjaznej, chaotycznej, trudno rozpoznawalnej.

Cytaty Przemówienia Papieża Jana Pawła II w parlamencie polskim z 11 czerwca 1999

Niech Duch Święty nieustannie wspiera wielki proces przemian, służący odnowie oblicza ziemi. Tej nasze wspólnej ziemi!

Tęsknota:

Me serce Cię bardzo kochało, me serce do Ciebie się śmiało, me serce bardzo zraniłeś, i mnie dla innej rzuciłeś!

  Wiersze
 

 
   Boscy Kochankowe  
 

 

 

 
 

Wiesław Matuch     Kontakt smilosci@gmail.com     Wrocław 2001
System Miłości Narodów 
    

     stat4u   
 

 

 
SM

ROBERT ALAN MONROE PODRÓŻE POZA CIAŁEM

(Journeys out of the Body / wyd. orygin.: 1971)

ROZDZIAŁ DRUGI: POSZUKIWANIA I BADANIA

Co powinno się zrobić stanąwszy w obliczu nieznane go? Odwrócić się i zapomnieć? Taką możliwość wykluczają dwa czynniki. Pierwszy to po prostu ciekawość. No i drugi - jak można zapomnieć lub zignorować słonia w salonie czy ducha w sypialni?

Jednak istnieją konflikty i niepokoje bardzo realne i męczące. Muszę tu wyznać, iż bałem się co się ze mną stanie, gdyby ten "stan" w dalszym ciągu trwał. Bardziej obawiałem się choroby umysłowej niż uszkodzenia ciała. Wiedziałem wystarczająco wiele z psychologii by zdawać sobie sprawę, że obawy te nie były tak zupełnie bezpodstawne. Miałem przyjaciół wśród psychologów i psychiatrów, ale nie chciałem rozmawiać z nimi na ten temat. Bałem się, że zaliczyliby mnie do grona swoich "pacjentów" i utraciłbym w ten sposób swobodę, jaką daje normalność. A przyjaciele, którzy nie byli w tej dziedzinie fachowcami, mogliby się okazać jeszcze gorsi. Jak nic przykleiliby mi etykietkę "czubka", a to mogłoby skomplikować życie moje i moich najbliższych.

Na szczęście wydawało się, że jest to coś, co mojej rodziny nie dotyczy. Nie było więc potrzeby, by zamartwiali się razem ze mną. Musiałem jedynie wyjaśnić żonie kilka dziwnych faktów. Zaakceptowała je, choć niechętnie, ale innego wyjścia nie miała. Od tej chwili stała się świadkiem wydarzeń, które zadawały kłam jej religijnemu wychowaniu. Dzieci były wtedy zbyt małe, by cokolwiek rozumieć. (Później stało się to już dla nich zjawiskiem codziennym. Kiedy moja starsza córka wyjechała do college'u opowiadała, że gdy z koleżanką, z którą mieszkała przeszukały już swój pokój w akademiku, powiedziała: "Tatusiu, jeżeli jesteś tutaj, to sądzę, że powinieneś już sobie pójść. Chcemy się rozebrać i iść spać". Byłem wtedy o 200 mil od tamtego miejsca, tak w sensie fizycznym, jak innym).

Stopniowo przyzwyczajałem się do tych dziwacznych wydarzeń w moim życiu. Powoli uczyłem się coraz bardziej kontrolować swoje ruchy. Z kilku względów okazało się to pomocne. Niechętnie dzieliłem się tymi doświadczeniami z innymi. Tajemnica ich występowania ciągle podniecała moją ciekawość.

Obawy nie zniknęły nawet wtedy gdy stwierdziłem, że doznania nie wywołują żadnych następstw fizycznych, i że nie jestem obłąkany bardziej niż większość ludzi z mojego otoczenia. Lecz był to defekt, choroba, albo deformacja, która musiała pozostać w ukryciu przed "normalnymi" ludźmi. Nie było nikogo, z kim mógłbym porozmawiać o tym problemie, z wyjątkiem okazjonalnych spotkań z dr Bradshawem. Jedynym innym rozwiązaniem wydawała się jakaś forma psychoterapii. Ale .rok (albo pięć czy może dziesięć) codziennych spotkań psychoterapeutycznych kosztowałby mnie tysiące dolarów, a efekt mógł się okazać znikomy.

Wtedy byłem bardzo samotny.

W końcu zacząłem eksperymentować z tą dziwną aberracją, uważnie zapisując każde wydarzenie. Zacząłem także zgłębiać tematy, które do tej pory pomijałem. Religia nie miała wielkiego wpływu na mój sposób myślenia, chociaż wydawało się, że tylko ona poprzez swoje pisma i wiedzę, może dać mi odpowiedź. Co prawda jako dziecko chodziłem do kościoła, ale takie pojęcia jak Bóg i religia nie znaczyły dla mnie wiele. Nie poświęcałem temu uwagi, ponieważ po prostu mnie to nie interesowało.

Z powierzchownej lektury dawnych i obecnych filozofów Zachodu oraz literatury religijnej, wyniosłem jedynie niejasne odniesienia i ogólniki. Niektóre z nich sprawiały co prawda wrażenie, jakby ktoś usiłował opisywać lub wyjaśniać podobne przypadki. Pisma biblijne i chrześcijańskie podawały wiele przykładów tego typu, ale bez opisu przyczyn ich powstawania i sposobów leczenia. Najlepsze rady nakazywały modlić się, medytować, pościć, chodzić do kościoła, spowiadać się, akceptować Trójcę, wierzyć w Ojca, Syna i Ducha Świętego, przeciwstawiać się Złu, a oddawać Bogu.

Wszystko to pogłębiło jedynie mój konflikt. Bo jeżeli ta nowa rzecz w moim życiu była "dobrem" czyli "darem", to najwyraźniej pochodziła od świętych, lub przynajmniej od ich odpowiedników opisywanych w historii religii. Nie czułem, że zakwalifikowanie mnie w poczet świętych to z pewnością przesada. A jeżeli rzecz ta była "złem", to była to robota Szatana lub demon próbował mnie opętać i wobec tego powinienem zostać poddany egzorcyzmom.

Ortodoksyjni przedstawiciele organizacji religijnych, których spotkałem, choć w różnym stopniu, to jednak akceptowali ten drugi punkt widzenia. . Miałem wrażenie, że w ich oczach jestem niebezpiecznym heretykiem. Byli ostrożni.

W religiach Wschodu odnalazłem większą akceptację dla tej idei, tak jak stwierdził to już dr Bradshaw. Mówiło się tam wiele o egzystencji poza ciałem fizycznym a nawet, że taki stan jest efektem rozwoju psychicznego. Tylko Mistrzowie; Guru czy inni Święci Mężowie mieli zdolność opuszczania swojego fizycznego ciała, i uzyskiwania w ten sposób nieopisanych doznań mistycznych. Nie odnalazłem niestety żadnych szczegółów ani wyjaśnienia co właściwie rozumie się przez określenie "rozwój duchowy". Wywnioskowałem, że szczegóły te były powszechnie znane wyznawcom tajemnych kultów, sekt, lamaizmu itd.

Jeżeli była to prawda, to kim lub czym byłem? Z pewnością byłem już za stary, aby zaczynać życie na nowo gdzieś w tybetańskim klasztorze. Samotność zaczynała mi doskwierać coraz bardziej. Najwyraźniej odpowiedzi nie istniały. A przynajmniej w naszej kulturze.

Wtedy właśnie odkryłem istnienie w Stanach Zjednoczonych swego rodzaju undergroundu. Nie podlegał żadnym prawom, ani oficjalnym naciskom czy uprzedzeniom. Ów underground tylko przypadkowo styka się ze światem interesu, nauki, polityki czy tak zwanej sztuki. Ponadto nie ogranicza się wyłącznie do Stanów Zjednoczonych, lecz przenika całą cywilizację Zachodu.

Wiele osób być może coś o nim słyszało lub nawet kontaktowało się z jego członkami, lecz uważa się ich jedynie za ludzi o dziwacznych pomysłach: Jedno jest pewne: członkowie tego undergroundu, często niezwykle szanowani w swoich społeczeństwach, nie mówią o tych zainteresowaniach czy przekonaniach obcym, chyba że stwierdzą, iż oni także należą do tego swoistego klubu. Doświadczenie nauczyło ich bowiem, że szczerość nie popłaca. - można narazić się na krytykę pastorów, klientów, pracodawców, a nawet przyjaciół.

Podejrzewam, że liczba członków takiego undergroundu może sięgać milionów - o ile uznamy ich kwalifikacje. Można ich znaleźć wszędzie: są naukowcami, psychiatrami, lekarzami, gospodyniami domowymi, studentami; przedsiębiorcami, nastolatkami, a także kapłanami uznanych religii.

Grupa ta posiada wszystkie cechy ruchu podziemnego. Zbierają się w małych grupkach, cicho i często półjawnie. (Spotkania często ogłasza się publicznie, ale trzeba być "jednym z nich", aby zrozumieć taką informację.) Uczestnicy dyskutują o wydarzeniach w undergroundzie tylko z jego członkami. Reszta ludzi; poza najbliższą rodziną i przyjaciółmi (którzy prawdopodobnie także są członkami), nie ma pojęcia o tych tajemniczych zainteresowaniach i życiu owego swoistego podziemia. Jeżeli osobę taką zapytasz wprost, to wyprze się swej przynależności, ponieważ często sama nie zdaje sobie sprawy, że należy już do tego związku. Wszyscy oni w pewnym stopniu są emocjonalnie i intelektualnie poświęceni sprawie. Mają swoją własną literaturę; język, technologię i do pewnego stopnia swoich półbogów.

Obecnie underground jest w dużym stopniu zdezorganizowany. W rzeczywistości nie jest to organizacja w zwykłym znaczeniu tego słowa. Czasami, chociaż raczej rzadko, jakieś lokalne grupy posuwają się tak daleko, że przybierają tytuł lub nadają sobie nazwę. Są one zwykle małe, lecz regularnie zbierają się w czyimś " salonie, jakiejś sali konferencyjnej czy, co także się zdarza, w probostwie. Grupa taka szuka i obiera różne ścieżki - jednak cel jest dla wszystkich taki sam. Tak jak i w innych tego typu ruchach, jeżeli do niego,; należysz a odwiedzasz jakieś miasto; bez wątpienia spotkasz innych członków. Nie jest to zaplanowane. Tak się po prostu "dzieje".

Z kogo składa się taki underground? Po pierwsze z profesjonalistów. Na jednym jest końcu znajdują się parapsycholodzy, stanowiący bardzo liczną grupę. Są to ludzie legitymujący się doktoratami najlepszych uniwersytetów, szeroko znani jako badacze zjawisk pozazmysłowych. Największym autorytetem w tej grupie cieszy się dr J. B. Rhine, absolwent Duke University, twórca prostych kart do statystycznych badań testowych. On też pierwszy udowodnił statystycznie istnienie zjawisk paranormalnych. Jego wyniki są jednak przyjmowane dwuznacznie i w większości nie są akceptowane przez psychologów i psychiatrów w USA. To tej samej kategorii należą inni: Andrija Puharich, J. G. Pratt, Robert Crookall, Hornell Hart, Gardner Murrphy. Jeżeli należysz do undergroundu, z pewnością znasz te nazwiska.

Na drugim końcu tej grupy znajdują się uliczni chiromanci, uważający się za Cyganów lub Hindusów z New Delhi, żądający pięciu dolarów za pięciominutowe "wróżenie" z kart lub ręki. Obszary zainteresowania są bardzo urozmaicone, ale wszystkie w taki czy inny sposób powiązane są ze sobą wspólnymi przekonaniami.

Szerokie masy undergroundu, przewodnictwa i informacji szukają jednak u owych profesjonalistów, niejednokrotnie obdarzając ich czcią, jak dawnych bohaterów. Ktokolwiek - pisze Książkę, organizuje Fundację, prowadzi Badania, ma Znaczące Doświadczenia, studiował Wybitnych Profesorów, jest Medium, prowadzi Kursy Rozwoju Umysłu i/lub Duszy, leczy Wiarą, jest Akredytowanym Astrologiem, Wyznawcą Nauk Tajemnych, Poszukiwaczem Latających Talerzy czy wreszcie Hipnotyzerem - jest takim zawodowcem.

Większość z nich czerpie dochody ze swej działalności. Bywa, że są zazdrośni i podejrzliwi, jeśli chodzi o techniki i teorie spoza ich obszaru działania. Mogą nawet wyszydzać lub traktować ż pełnym wyższości rozbawieniem to co nie jest związane z ich specjalnością. Staje się jasne, dlaczego w tym undergroundzie nie istnieje żadna organizacja. Jednak sami "profesjonaliści" wspierają się wzajemnie. Zmusza ich do tego wspólny interes. Tylko pomiędzy sobą mogą wymieniać poglądy i doświadczenia, licząc na uwagę i zrozumienie.

Pisząc to nie zamierzam wcale rzucać kalumni czy dyskredytować owych profesjonalistów. Stanowią oni cudowną i fascynującą grupę ludzi. Każdy na swój własny sposób poszukuje Prawdy. Jaki nudny byłby bez nich świat dowiesz się, kiedy sam zostaniesz członkiem takiego podziemia.

Dla członków undergroundu istnieją specjalne czasopisma, magazyny, wykłady, kluby książkowe (każdego roku wydaje się co najmniej pięćdziesiąt nowych książek w tym rodzaju, często przez renomowane wydawnictwa), a nawet programy radiowe i telewizyjne. Te ostatnie, tworzone przez nadgorliwych członków nie odnoszą jednak poważniejszych sukcesów ponieważ underground jest wciąż grupą mniejszościową. Podstawową reakcją publiczności jest zazwyczaj pytanie: "Czy ty naprawdę wierzysz w te bzdury?"

Kto więc tworzy szare masy owego undergroundu? W przeciwieństwie do tego, czego można by oczekiwać, nie stanowią one konglomeratu głupich, niewykształconych, zabobonnych i bezmyślnych mistyków. Prawdą jest, że są wśród nich i tacy, ale w nie większym procencie niż w normalnym społeczeństwie. W rzeczywistości jest całkiem prawdopodobne, że ich przeciętny iloraz inteligencji może być znacznie wyższy od średniego przekroju całej populacji Zachodu.

Główna przyczyna łącząca wszystkich tych ludzi jest bardzo prosta. Wszyscy wierzą, że po pierwsze ludzkie Wewnętrzne JA nie jest ani rozumiane, ani w pełni wyrażane w naszym obecnym społeczeństwie; a po drugie, że owo Wewnętrzne JA posiada możliwości nieznane i nierozpoznane przez współczesną naukę: Są to ludzie, których głównym zajęciem jest czytanie, myślenie, dyskutowanie i uczestniczenie we wszystkim, co ma kontekst "parapsychiczny" lub "duchowy". Tego wymaga członkostwo. Może ty sam jesteś już w takim klubie i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.

Jak oni wszyscy trafili na tę drogę? Najczęstsza odpowiedź mówi, że doświadczyli jakiegoś fenomenu, który nie może być wyjaśniony przez współczesną naukę, filozofię, czy religię. Jedna osoba wyrzuci coś takiego z pamięci a druga spróbuje znaleźć odpowiedź.

Ja zostałem członkiem, ponieważ nie mogłem znaleźć żadnych innych źródeł informacji. Niestety, poszukiwane informacje były unikalne, nawet w tym dziwnym, łączącym w sobie stare i nowe, świecie. Ale przynajmniej byli tam tacy, którzy rzeczywiście uważali, że Drugi Stan może istnieć i istnieje.

Wkrótce stało się oczywiste, że ów underground powstał już sto lat temu a nawet jeszcze wcześniej, kiedy współczesna nauka zaczęła gromadzić koncepcje na temat człowieka, oddzielając je od bezsensownej, nie opartej na niczym "wiedzy". W trakcie tych oczyszczających wysiłków, wszystko co nie zostało sprawdzone empirycznie spotykało się z bezwzględną krytyką intelektualnych liderów. Ci, którzy trwali przy swych zdyskredytowanych przekonaniach, tracili reputację. Jeżeli uporczywie upierali się przy swoim, a równocześnie chcieli pozostać aktywni i akceptowani przez społeczeństwo, nie mieli innego wyjścia, jak ze swoimi tajemniczymi ideami zejść do podziemia, tworząc równocześnie na użytek ogółu nowy, "zwykły" wizerunek. Wielu z tych, którzy wzbraniali się przed praktykowaniem podobnego oszustwa zostało "Męczennikami".

Obecnie w naszym oświeconym społeczeństwie istnieją podobne nastawienia. Spośród profesjonalistów, znanych członkom podziemia jako rzecznicy parapsychologii i dziedzin pokrewnych, być może jedynie pięciu zachowało respekt i szacunek swej społeczności, dzięki osiągnięciom medycznym, psychologicznym, psychiatrycznym czy w dziedzinie fizyki. Wydaje mi się, że spotkałem nawet całą tę piątkę. Szkoda tylko, że nie przybyło mi od tego wiedzy, ale to nie ich wina. Oni po prostu także mało wiedzą o Drugim Stanie czy Drugim Ciele.

Generalnie lubię ludzi z undergroundu. Napotykałem ich w dużych miastach i małych miasteczkach, prowadząc interesy, pośród grup religijnych, a nawet w Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym. Z reguły są to ludzie delikatni, weseli, z poczuciem humoru. Są szczęśliwą grupą, która kiedy istnieje taka potrzeba, potrafi się śmiać z własnych zainteresowań. W sposób instynktowny czy też nie, są oni najbardziej altruistyczną i humanitarną grupą ludzką, jaką znam. Nie jest też przypadkiem, że są religijni w prawdziwym znaczeniu tego słowa.

Nie zamierzam dyskredytować żadnych innych źródeł i materiałów określanych jako "metapsychiczne". Każdy ma własną wersję prawdy i być może rzeczywiście istnieje wiele Prawd. Byłem kiedyś obecny na seansie pewnego medium. Zadawałem konkretne pytania, lecz otrzymywałem jedynie niejasne odpowiedzi, które odbierałem jako zwyczajne uniki. A prawidłowe odpowiedzi mogły znaczyć dla mnie tak wiele. Później jednak obserwowałem eksperyment z Drugim Ciałem, który ku ogólnemu zdumieniu potwierdzał autentyczność zdolności tego medium. W tym przypadku prawda jest prawdziwą tajemnicą!

Seanse Edgara Cayce'a, współczesnego świętego parapsychicznego świata, były bez wątpienia najbardziej ewidentne i najlepiej zbadane, ale równocześnie całkowicie niewiarygodne dla współczesnej nauki i medycyny. Bez wątpienia odkrywały pewną prawdę, która nie została przez historię odnotowana. Dzisiaj, w jakieś dwadzieścia lat po jego śmierci, nie wiemy tak naprawdę na czym polegał jego dar i jak się właściwie objawiał.

Pisma Cayce'a są pomocne, ale niezwykle trudno znaleźć w nich odniesienia na temat Stanu Drugiego. Potwierdza on co prawda istnienie takiego stanu, ale go nie wyjaśnia. Na większość tego typu materiału silnie nakładają się jego głębokie przekonania religijne. Pozostawia to dowolność interpretacyjną.

Wśród żyjących ludzi o zdolnościach paranormalnych są dziś i tacy, którzy mają osiągnięcia podobne jak Cayce. Jeden z nich zrelacjonował mój przypadek przytaczając dane na temat zdarzeń w Stanie Drugim. Przekonało mnie to o autentycznych zdolnościach tej osoby.

Kilka "mediów" próbowało "czytać w moim życiu". Posługiwali się przy tym szerokimi udogodnieniami, ale nie potrafili udzielić prostych, bezpośrednich odpowiedzi na proste pytania. Jeżeli są prawdziwymi mediami (a kimże jestem; aby twierdzić; że nie są) to ich specyficzna percepcja musi być ściśle ograniczona. Albo mają problemy z interpretacja przełożeniem ich symboliki na język zrozumiały dla odbiorcy. Sam doskonale wiem, jaki może to sprawiać kłopot.

Dzięki kontaktom z tego typu ludźmi zacząłem w końcu powoli pojmować, co się ze mną dzieje. Gdyby nie dotyczyło mnie to osobiście, nigdy nie uwierzyłbym w to co odkryłem. Równocześnie poczułem się o wiele lepiej stwierdzając, iż nie jestem dziwacznym unikatem.

A więc o co w tym wszystkim chodziło? Mówiąc najprościej okazało się, że dokonywałem "projekcji astralnych". Naprowadził mnie na ów trop dr Bradshaw, chociaż sam słyszał na ten temat niewiele. Projekcja astralna jest terminem określającym technikę opuszczania na pewien czas ciała fizycznego i poruszania się w ciele niematerialnym, czyli "astralnym". Słowo "astralne" interpretowane jest na wiele różnych sposobów, zarówno naukowych jak i nienaukowych. Określenie "naukowy" znalazło się tu nie bez powodu, ponieważ współczesny świat nauki, przynajmniej na Zachodzie, nie jest nawet w pełni świadom możliwości istnienia tego typu zjawisk.

W mrocznej historii ludzkości rzecz miała się jednak całkiem inaczej. Słowo "astralny" wywodzi się od wczesnomistycznych i okultystycznych praktyk obejmujących magię, czarnoksięstwo, zaklinanie i inne, które współczesny człowiek odrzuca jako oczywiste nonsensy. Ponieważ nie wniknięto głębiej w te obszary, w dalszym ciągu nie wiem co dokładnie oznacza słowo "astralny". Dlatego też wolę używać terminu "Drugie Ciało" czy "Drugi Stan".

Pewien gatunek literatury, bardzo zresztą rozległy, przedstawia świat astralny jako złożony z wielu poziomów lub planów. Tam właśnie udają się "zmarli Osoba podróżująca w swym ciele astralnym może zobaczyć te miejsca, rozmawiać ze "zmarłymi", a nawet uczestniczyć w ich "życiu" tam, a potem powrócić do swojego ciała fizycznego. Był czas, kiedy gorąco pragnąłem aby to była prawda.

By zaznać tego cudownego stanu trzeba żmudnie ćwiczyć, lub lepiej - jak powiedzieliby okultyści "rozwinąć się duchowo". Wskazówki takie prawdopodobnie przekazywano od wieków, a przeznaczano dla tych, którzy byli na tyle zaawansowani, by ten stan osiągnąć. Niektórzy sami odkrywali tę tajemnicę bądź przypadkowo poznawali technikę do niej prowadząc W przeszłości byli kanonizowani, paleni, karani, wyśmiewani i zamykani w miejscach odosobnienia. Wszystko to nie brzmiało obiecująco.

Zakrawa na paradoks, ale większość moich notatek wydaje się potwierdzać okultystyczne podejście do tej kwestii - co było dla mnie sporym szokiem. Przy dość swobodnej interpretacji wiele moich przeżyć rzeczywiście można uznać za zjawiska okultystyczne. Równocześnie część z nich zataiłem, chociaż sam nie wiem dlaczego.

Zgodnie z literaturą na tematy parapsychologiczne, w religijno-mistycznej historii człowieka występują wyraźne odniesienia do Drugiego Ciała. Na długo przed Chrystusem i ukazaniem się Biblii - kultury Egiptu, Indii i Chin (by wymienić tylko kilka) - uznały Drugie Ciało za zwykły stan aktywności. Historycy bez przerwy odnajdują podobne odniesienia, ale oczywiście przypisuje się je mitologii tamtych czasów.

Jeżeli przeczytamy Biblię pod tym kątem, to wzmianki o takich zjawiskach występują na kartach zarówno Starego, jak i Nowego Testamentu. W Kościele Katolickim możemy odnaleźć relacje świętych i innych postaci religijnych o tego rodzaju doświadczeniach, przy czym część z nich doznała ich poprzez medytację. Nawet w Protestantyzmie niektórzy z wyznawców wspominają o doznaniach spoza ciała, występujących podczas pewnych form religijnej ekstazy.

W religiach Wschodu pojęcie Drugiego Ciała od dawna uważane jest za naturalny i akceptowany przejaw rzeczywistości. To rozległa wiedza. Jest wiele książek o kulturach orientalnych potwierdzających koncepcję Drugiego Ciała, a jednocześnie dowodzących, że istnieją mnisi, guru, lamowie ćwiczący siły zarówno ciała jak i umysłu - wliczając w to aktywność Drugiego Ciała - a efekty ich ćwiczeń pozostają w całkowitej sprzeczności z obecną wiedzą naukową. W dodatku te doświadczenia i doznania są całkowicie ignorowane przez nasze materialistyczne społeczeństwo, ponieważ nie mogą zostać sprawdzone w sposób laboratoryjny.

W archiwach różnych organizacji zajmujących się badaniami parapsychicznymi istnieją całe setki udokumentowanych doniesień o doznaniach spoza ciała. Nierzadko pochodzą sprzed stu lat, a w starożytnych źródłach pisanych znajduje się więcej takich doniesień. Są przeznaczone dla tych, którzy pragną wyjaśnić ów fenomen.

W rzeczywistości wszystkie przytoczone tam zdarzenia są spontanicznymi, odosobnionymi przypadkami. Zazwyczaj zdarzały się gdy człowiek był ciężko chory, osłabiony lub przechodził poważny kryzys emocjonalny. I chociaż wszystkie te przeżycia wydają się być wysoce subiektywne, to jednak ich ilość jest już dowodem samym w sobie. W naszym stuleciu wiele takich doznań zostało opisanych i powinno dotrzeć do badaczy zajmujących się tą problematyką. Mają one jedną ale za to oczywistą wadę: ich charakter jest wybitnie reportażowy a uzupełniane są jedynie domysłami. Brak przykładów opartych na bezpośrednich relacjach. Powód? Najwidoczniej nigdy nie podjęto żadnych poważnych badań naukowych.

W bardzo rzadkich przypadkach publikuje się jednak relacje ludzi; którzy są w stanie wywołać u siebie Stan Drugi i podróżować w swoich Drugich Ciałach. Być może jest ich więcej, ale w naszych czasach pojawiły się zaledwie dwie takie osoby. Jeżeli inni doświadczają tego rodzaju doznań, to zatrzymują je dla siebie.

Pierwszą ze wspomnianych osób jest Anglik Oliver Fox, aktywny praktyk i badacz zjawisk paranormalnych. Opublikował w 1920 szczegółowe sprawozdanie dotyczące doznań poza ciałem i opisywał techniki umożliwiające osiągnięcie takiego stanu. Poza ścisłym kręgiem, prace jego nie spotkały się z jakimś szerszym odzewem. Niemniej stanowiły pierwsze próby racjonalnego wyjaśnienia tego zjawiska.

Drugim i zarazem najbardziej znanym był Sylvan Muldom który współpracując w latach 1938 - 51 z Herewardem Carringtonem, napisał na ten temat wiele znakomitych prac. Muldon dokonywał "projekcji", Carrington zaś był badaczem fenomenów paranormalnych. Ich książki są klasyką w tej dziedzinie i w dalszym ciągu stanowią interesującą lekturę. Wciąż jeszcze dziwię się, że tak oczywiste sprawy zostały pominięte. Przeprowadzono bardzo niewiele eksperymentów, które dostarczyłyby danych poważnym i obiektywnym badaczom. Ostatnią pozycją z tego nurtu jest wydana całkiem niedawno książka, której autor ukrywa się pod tajemniczym pseudonimem Yram. (A może jest to kobieta? Mary - czytane wspak?) Książka ta zawiera też kilka wskazówek, ale nie ma w niej żadnej relacji przypominającej moje doznania.

Wiele wysiłku w badania naukowe włożyli Hornell Hart, Nador Fodor, Robert Crookall i inni. Są to ludzie mający przygotowanie akademickie i większość z nich podchodzi do zjawisk paranormalnych bez obciążeń, tak charakterystycznych np. dla literatury opisującej te zagadnienia. Wszyscy oni weryfikują fakt istnienia Drugiego Ciała, ale równocześnie podają bardzo mało, albo żadnych danych eksperymentalnych. Jak więc można dyskutować nad eksperymentami, które nie miały miejsca?

Najbardziej złożony problem, jaki wyłonił się w trakcie moich kontaktów z undergroundem, polegał na utrzymaniu analitycznego podejścia do problemu w magmie myśli teologicznej. Kiedyś, wcale nie tak dawno; temu, człowiek uważał elektryczność za Boga, jeszcze wcześniej Bogiem było słońce, światło i ogień. Nasza nauka wykazała eksperymentalnie, że to brednie. Być może Drugie Ciało, przebywające w Stanie Drugim," umożliwi nam zrobienie kroku, dzięki któremu będziemy mogli dowieść istnienia Boga w sposób empiryczny. Wtedy podziemie przestanie istnieć.

Parapsychiczny underground nie dał oprócz wielu nowych przyjaciół żadnych konkretnych odpowiedzi na moje pytania. Ku memu zaskoczeniu, odpowiedzi oczekiwano raczej ode mnie.

Okazało się, że do obrania pozostał mi już tylko jeden kierunek. Setki eksperymentów przeprowadzonych w ciągu 12 lat i w dalszym ciągu kontynuowanych, zaowocowały pewnymi konkluzjami, które wydają się co prawda nieuniknione, ale równocześnie pozostają obce całej mej naturze. W dalszej części tej książki ocenicie to sami.