Jeśli
ktoś zapragnąłby mieć udział w wydaniu następnych moich pism oraz działaniu dla
dobra wspólnej idei „System Miłości” i zdobywania niebiańskiej wiedzy dla
siebie, „Wiedza od Ojca Pio” - to podaję osobiste konto:
Wiesław Matuch BNP Paribas Bank Polska S.A. Konto:902030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku.
Natomiast żeby przesłać kwotę do Polski z zagranicy trzeba podać tak:
PLPK90203000451130000015386050
- Wiesław Matuch Darowizna:
Lub : Wiesław Matuch
90 2030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA
Wpisać:
PPABPLPK Jak
braknie pola dodać XXX
Założyłem też konto na PayPal -
wiesiorynka@gmail.com Jeśli ktoś chciałby
wesprzeć duchową naszą wspólną oddolną działalność - to jest taka możliwość.
PayPal przekierowuje na moje konto w BGŻ w Polsce. W
tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku. Komfort jest, bo można
korzystać z podstawowych walut z całego świata. Wiesiu
1768 - Zmarł Bernardo Bellotto (Canaletto). 1807 - Urodził się Wincenty Pol, poeta i geograf. 1889 - Urodził się Adolf Hitler, dyktator III Rzeszy. 1893 - Urodził się Harold Lloyd, amerykański aktor filmowy. 1910 - Urodził się Jan Dobraczyński, pisarz i działacz polityczny. 1941 - Utworzenie Uniwersytetu Rzeszy w Poznaniu. 1945 - Zmarł Wacław Sieroszewski, pisarz i działacz polityczny. 1957 - Premiera filmu "Kanał" Andrzeja Wajdy. 1973 - Urodził się Wojciech Korfanty, polityk i działacz niepodległościowy.
Sobota, 20 kwietnia, 2024 roku. Do końca roku zostało 256 dni. Imieniny obchodzą:
Agnieszki Mariana Czesława Bereniki Marcelina Zenona Fabiana Teodora Sebastiana. Św. Agnieszka z Montepulciano, dziewica, zakonnica (1268-1317). pochodziła ze szlacheckiej rodziny Tamtejszym zwyczajem mając 9 lat zostaje oddana na wychowanie do klasztoru sakinek, jako czternastoletnia dziewczyna postanawia zostać w nim zakonnicą. Mając kilkanaście lat zostaje przełożoną klasztoru w Proceno, gdzie daje się poznać jako osoba pobożna, pokorna, cierpliwa i roztropna. Była mistyczka. W roku 1306 założyła w swoim rodzinnym miasteczku klasztor, który włączyła do dominikańskiej rodziny zakonnej. Kanonizowana w 1726 roku.
Św. Teresa
z Avila -
Dzieła św. Teresy Wielkiej...
O, jakże długą drogę, jak uciążliwy znój, jak pustynną głuszę stwarza ten ziemski bój!
Św. Jan od
Krzyża -
Dzieła św. Jana od Krzyża...
Ukryj się, moja jedyna miłości, i patrz obliczem twoim na górskie wyżyny! Nie chciej wyjawiać skrytości, lecz spójrz na drużyny tej, co wysp tajemniczych przebiega doliny.
Myśli Ojca Anthony de Mello - hinduskiego Jezuity:
Próżność - Mistrz często przypominał uczniom, że świętość, podobnie jak piękność, jest prawdziwa tylko wtedy, gdy nie jest świadoma samej siebie. Z upodobaniem przytaczał wiersz: Róża kwitnie, ponieważ kwitnie - nie pyta dlaczego ani nie stroi się, by zwabić mój wzrok. Przytaczał też powiedzenie: Święty tak długo jest świętym, dopóki nie wie, że nim jest.
PYTANIE DO LAMY - ...i zaprogramowane reakcje. Pewien naukowiec spędził dziesięć lat badając możliwość przekształcenia wody w ropę naftową. Był on przekonany, że potrzeba mu tylko jednej substancji, żeby przeprowadzić żądaną przemianę, ale mimo wszelkich starań, wzór mu się wymykał. pewnego dnia dowiedział się, że wysoko w górach Tybetu żył Lama, który był wszechwiedzący i który mógłby mu wyjawić wzór, którego szukał. Były jednakże trzy warunki: musiał podróżować tam sam, a podróż była niebezpieczna; musiał podróżować pieszo, a podróż była mozolna; oraz, jeśli udałoby mu się dotrzeć przed oblicze Lamy, wolno mu było zadać jedno, tylko jedno pytanie. Potrzeba mu było wielu miesięcy trudów i niebezpieczeństw, aby wypełnić pierwsze dwa warunki. I kiedy przyprowadzono go przed oblicze Lamy, wyobraźcie sobie jego szok, gdy ujrzał, nie pomarszczonego brodatego staruszka jak oczekiwał, lecz atrakcyjną młodą kobietę, piękniejszą o wiele bardziej, niż mógłby był sobie wyobrazić. Uśmiechnęła się do niego słodko i głosem, który w jego uszach brzmiał niebiańsko, powiedziała: "Gratulacje, wędrowcze! Dotarłeś do mojej górskiej twierdzy. A teraz, jakie jest twe pytanie". Ku swemu ogromnemu zaskoczeniu naukowiec usłyszał siebie mówiącego: "Pani, mogę wiedzieć, czy jesteś zamężna?".
RĄBIĘ DRZEWO! - Kiedy mistrz zen osiągnął oświecenie, by to uczcić, napisał takie słowa: Och, co za wspaniały cud: rąbię drzewo! Wyciągam wodę ze studni! Dla większości ludzi nie ma nic cudownego w zajęciach tak banalnych, jak wyciąganie wody czy rąbanie drewna. Gdy się osiągnie oświecenie, w rzeczywistości nic się nie zmienia. Wszystko jest po staremu. Tyle że teraz serce napełnia się zdumieniem. Drzewo pozostaje drzewem, ludzie są tacy jak przedtem i ty także. Życie nie zaczyna biec inaczej. Możesz być tak samo zmienny czy stały, tak rozważny czy szalony jak dawniej. Ale jest jednak poważna różnica: teraz widzisz wszystkie te rzeczy w inny sposób. Człowiek jest jakby bardziej oddalony od tego. I twoje serce napełnia się zdumieniem. Taka jest istota kontemplacji: zdolność zdumiewania się. Kontemplacja różni się od ekstazy tym, że ta ostatnia pociąga człowieka do "odsunięcia się". Kontemplatyk oświecony dalej rąbie drzewo i wyciąga wodę ze studni. Kontemplacja różni się od wrażliwości na piękno, gdyż ono (obraz czy zachód słońca) wywołuje przyjemność estetyczną, podczas gdy kontemplacja wywołuje zdumienie - bez względu na to, czy kontempluje się zachód słońca, czy kamień. Jest cechą dziecka, że tak często się dziwi. Dlatego jest tak blisko królestwa niebieskiego.
Przepiękne teksty wielkiego Jogina Sri Nisargadatty Maharaja (1897 - 1981)
Pytania i odpowiedzi (poniższe teksty, losowo
wyświetlane, dopracowałam na potrzeby
katolików - Wiesław Matuch)
PYTANIE: Pański wszechświat mieści w sobie wszelkie możliwe doświadczenia. Jednostka kreśli sobie jakąś drogę i przechodzi przez różne przyjemne i przykre stany. Powstają pytania i poszukiwania, które mają rozszerzyć perspektywę i umożliwić jednostce wyjście poza jej ciasny świat, ograniczony i egocentryczny. Ten osobisty świat można zmienić. Wszechświat natomiast jest ponadczasowy i doskonały. ODPOWIEDŹ: Brać pozory za rzeczywistość jest ciężkim grzechem i przyczyną wszelkich klęsk. Jest pan wszechświadomością wszystko przenikającą i wieczną oraz nieskończenie twórczą. Wszystko inne jest ograniczone w czasie i przestrzeni. Proszę nie zapominać, kim pan jest. I oczywiście proszę pracować ku zadowoleniu swego serca. Praca i wiedza powinny iść razem. Dusza pana jest potężna, to cząstka Boga. PYTANIE: Czuję, że nie panuję dostatecznie nad moim duchowym rozwojem. Układanie planów i próby realizacji do niczego u mnie nie prowadzą. Jeśli Bóg uzna ten owoc za dojrzały zerwie go i spożyje. Może też pozostawić go na drzewie świata jeszcze przez ileś dni. ODPOWIEDŹ: Jeśli Pan chce poznać Boga, niech pan pozna swoją duszę.
Tęsknota:
Mam do Ciebie trzy pytanie: ile? Jak? I gdzie? - ile razy mnie zdradzałeś? - jak tak mogłeś? - gdzie pochowałeś nasze serca?
Ryszard
Kapuściński:
Bardziej niż rewolucja interesuje mnie to, co się działo przed rewolucją; bardziej niż front - to, co się dzieje za frontem; bardziej niż wojna - to, co się będzie dziać po wojnie. Możemy opisać jeszcze jeden przewrót, zamach stanu, bunt, jeszcze jedno spektakularne wydarzenie, ale to wszystko się powtarza i niczego nam nie wyjaśnia; powinniśmy sięgać głębiej, do przyczyn, a leżą one właśnie w kulturze. Trzeba schodzić w głąb rzeki. Jak inaczej, jeśli nie kulturowo, wyjaśnić fakt, że dzisiaj jedne kraje w Afryce stoją wyżej niż inne, podczas gdy startowały z podobnego poziomu? Kultura przejawia się bardziej w życiu codziennym niż w przewrotach, dlatego właśnie jej należy się przyjrzeć.
Cytaty Przemówienia Papieża Jana Pawła II w parlamencie polskim z 11 czerwca
1999
Zdaję sobie sprawę z tego, że po długich latach braku pełnej suwerenności państwowej i autentycznego życia publicznego, nie jest rzeczą łatwą tworzenie nowego, demokratycznego ładu i porządku instytucjonalnego. Dlatego na samym wstępie pragnę wyrazić radość ze spotkania właśnie tutaj, w miejscu, gdzie poprzez stanowienie prawa budowane są trwałe podwaliny demokratycznego państwa i suwerennego w nim społeczeństwa. Chciałbym też życzyć Sejmowi i Senatowi, aby w centrum ich wysiłków ustawodawczych zawsze znajdował się człowiek i jego rzeczywiste dobro, zgodnie z klasyczną formułą: Hominum causa omne ius contitutum est. W tegorocznym Orędziu na Światowy Dzień Pokoju napisałem: "gdy troska o ochronę godności człowieka jest zasadą wiodącą, z której czerpiemy inspirację, i gdy wspólne dobro stanowi najważniejszy cel dążeń, zostają położone mocne i trwałe fundamenty pod budowę pokoju. Kiedy natomiast prawa człowieka są lekceważone lub deptane i gdy wbrew zasadom sprawiedliwości interesy partykularne stawia się wyżej niż dobro wspólne, wówczas zasiane zostaje ziarno nieuchronnej destabilizacji, buntu i przemocy" (n. 1). Mówi o tym również bardzo wyraźnie Konkordat między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską w preambule: "fundamentem rozwoju wolnego i demokratycznego społeczeństwa jest poszanowanie godności osoby ludzkiej i jej praw".
Tęsknota:
Czy pamiętasz naszą miłość, było szczęście w letnie dni. Teraz wszystko się skończyło. Kto jest winien ja czy ty?
Jak to się wszystko odbywa? Czy istnieje jakieś inne bardziej sensowne podejście
do tego zagadnienia? Najlepszą odpowiedzią będzie analiza danych. Wyklucza to
jednak materiały pochodzące od undergroundu. Co prawda grupa ta jako jedyna
zaakceptowała mój “problem" i potraktowała jak coś więcej niż halucynacje,
jednak większość przeprowadzonych przez nich analiz charakteryzuje się
niejasnymi uogólnieniami. Ja zaś potrzebowałem konkretów.
Wiedziałem, że muszę posegregować jakoś dane, których z biegiem lat przybywało.
Zacząłem więc wyodrębniać prawdopodobieństwa i możliwości z tego, co było już
znane. Wychodziłem bowiem z założenia, że gdy stąpasz po nieznanym gruncie,
powinieneś mieć coś, czego w razie potrzeby możesz się uchwycić.
Wszystkie przypadki składają się z ciągów wydarzeń, objawów i rezultatów. Moje
doświadczenia można podzielić chronologicznie na cztery okresy.
Okres przedwstępny
Obejmuje on zdarzenia jakie miały miejsce przed wspomnianymi wcześniej bólami w
okolicach splotu słonecznego. Ten wczesny okres zawiera dwa paradoksalne
przypadki, które wydają się niezwykle istotne dla moich dalszych eksperymentów.
Pierwszy miał miejsce, gdy miałem osiem łat. Opowiadałem wtedy rodzicom sen, w
którym siedziałem w pokoju wyłożonym czerwonobrązową boazerią. W jednym rogu
stała skrzynka, a z niej wydobywała się muzyka. W przedniej części skrzynki
znajdowało się spore okienko, w którym widać było poruszające się obrazy.
Dobiegające ze skrzynki głosy były głosami ludzi widocznych w okienku.
Przypominało to pokazywane w szkole teatrzyki kukiełkowe, ale tu głosy słychać
była blisko i zwyczajnie, a nie jak wypowiadane za sceną, stłumione. Także
kolory obrazów w pudełku były całkowicie naturalne. (Trzydzieści lat później
siedziałem w wyłożonym machoniową boazerią gabinecie i po raz pierwszy oglądałem
kolorową telewizję). Nigdy przed ósmym rokiem życia nie miałem okazji zobaczyć
kolorowych, ruchomych obrazów.
Drugie niezwykłe wydarzenie miało miejsce, kiedy miałem piętnaście lat i
chodziłem już do szkoły. Było to w piątek wieczorem. Z niecierpliwością
oczekiwałem na zabawę, która miała się odbyć następnego dnia. Obliczałem, że
moje koszty własne na ten wieczór wyniosą dwa dolary. Problem polegał na
znalezieniu źródła potrzebnej gotówki.
W poprzednim tygodniu nie byłem w stanie znaleźć żadnej pracy. Z różnych
względów rodzice nie nadawali się na źródło dodatkowych dochodów. Nie miałem
także żadnych perspektyw na zarobienie w sobotę. Położyłem się tamtej nocy do
łóżka głowiąc się, jak rozwiązać ten problem.
Przebudziwszy się w sobotę rano doznałem niezwykle żywej wizji, ukazującej dwa
dolary leżące pod starą deską obok domu. Wiedziałem o istnieniu tej deski,
leżała tam już dość długo. Odrzuciłem jednak pomysł uznając, iż jest wynikiem
moich pragnień i zszedłem na śniadanie.
Po śniadaniu, wciąż roztrząsając swój finansowy problem, ponownie pomyślałem o
leżących pod deską dwóch dolarach. Chcąc przekonać się o bezsensowności tego snu
poszedłem w miejsce gdzie leżała deska. Pokryta błotem i opadłymi liśćmi
wydawała się nieporuszona. To nieprawdopodobne, aby ktoś zgubił lub umieścił pod
nią jakieś pieniądze.
Szarpnąłem deskę i uniosłem ją do góry. Pod nią ujrzałem setki mrówek i innych
żyjątek biegających szaleńczo we wszystkich kierunkach. A na mokrej ziemi, na
samym środku leżały dwa złożone, suchutkie banknoty jednodolarowe.
Zachodziłem w głowę skąd mogły się tam wziąć pieniądze. Nie powiedziałem o tym
zdarzeniu nikomu, poza kilkoma przyjaciółmi. Bałem się, że ktoś mógłby domagać
się tych pieniędzy. Problem wieczoru został jednak rozwiązany. Z czasem
zapomniałem o tym incydencie, aż kiedyś odnalazłem go wspominając swoje
dzieciństwo.
To wszystko. Żadnych wielkich urazów, typowo amerykańskie wychowanie w rodzinie
uniwersyteckiej. Biorąc pod uwagę, iż problem mój jest natury “umysłowej",
odpowiedź winna dać psychiatria. Jednakże lekarze nie dostrzegli u mnie żadnych
zahamowań, przymusów, niepokojów czy fobii, które normalnie są objawami chorób
umysłowych.
Dokładniejsze zbadanie wydarzeń prowadzących do pierwszych symptomów doznań poza
ciałem (gwałtowne skurcze) ukazało kilka faktów, które zasługują na wzięcie ich
pod uwagę. W roku poprzedzającym pierwsze z wydarzeń nastąpiła jedna, dość
niezwykła zmiana fizjologiczna.
Otóż w ciągu tego roku na siedmiu dolnych zębach nosiłem specjalny aparat
korekcyjny. Możliwe, że cząstki stopu metalowego, z którego zbudowany był aparat
pobudzały elektrycznie lub w jakiś inny sposób mój mózg. Sprawdziłem to
szczegółowo szukając powiązania z późniejszym “dostrajaniem" do warunków Stanu
Drugiego poprzez ruchy szczęką. Rzecz pozostaje jednak w sferze niezbadanych
możliwości. Fizycy, fizjolodzy i elektronicy nie mają żadnych teorii na ten
temat. Odpowiednie badania mogłyby potwierdzić lub obalić te przypuszczenia.
Setki tysięcy ludzi nosi na zębach kawałki metalu, istnieją też relacje o
podobnych przypadkach, jak mój. Zbadanie tego zjawiska mogłoby zaowocować
interesującymi wynikami.
Innych zmian fizjologicznych nie było. Jedynie przez kilka lat, na skutek
zainteresowania mojej żony prawidłowym odżywianiem, przyjmowaliśmy codziennie
witaminę A, B-complex, C, E oraz tabletki związków mineralnych. Także i w tym
przypadku mógł wystąpić jakiś efekt związany z kumulacją składników, ale nie
istnieją żadne dane, ani nie prowadzi się żadnych badań nad powiązaniami takich
czynników z Drugim Ciałem.
Więcej można powiedzieć na temat aktywności psychicznej i fizycznej – całkiem
możliwe, iż tam właśnie leży przyczyna tego fenomenu.
Po pierwsze, należałoby zbadać epizod “anestezjologiczny", który zdarzył się na
sześć miesięcy przed wystąpienia u mnie pierwszych symptomów. Otóż poczułem
niezwykle silne “wyziewy" dobywające się z puszki po cemencie. Instalowałem
właśnie szafkę na górnej części ściany sypialni. Puszka opatrzona była
wskazówką, by zaprawy używać w dobrze wentylowanym pomieszczeniu. Założyłem, że
ostrzeżenie dotyczyło jedynie możliwości zapłonu.
Sensacje jakich doznałem, żywo przypominały efekt “zapadania", pojawiający się
na skutek podania środków anestezjologicznych. Powodowany ciekawością zacząłem
eksperymentować z tymi wyziewami przez następny miesiąc. Rezultaty były bardzo
znaczące. Dowiedziawszy się, że składnikami wyziewów były tolulol (znany w
handlu detergent hydrokarbonowy) oraz aceton (używany niegdyś w anestezjologii).
przeprowadziłem kilka eksperymentów (doświadczyłem przy tym lekkiego
znieczulenia stosując także mniej lotny i stosunkowo bardziej bezpieczny we
wdychaniu Trilene [Angielska nazwa tego środka (przyp. tłum.)]. Wydaje się, że
rezultaty owych doświadczeń były podobne do relacji osób zażywających LSD.
Mianowicie efektem jest silne pobudzenie, co nie było wcale nieprzyjemne, a
mogło rozbudzić wewnętrzne pragnienie lub chęć eksperymentów, o których piszę w
tej książce.
W końcu jednak, choć niechętnie, zaprzestałem tego rodzaju eksperymentów, gdyż
mogły spowodować uboczne efekty fizjologiczne. Choć starałem się zachować
kontrolę, nie było pewności, że zawsze będzie mi się udawać. Odkryłem jednakże
kilka związanych z narkozą faktów, które zaspokoiły moją ciekawość. Podobno w
Irlandii eter sprzedawany był przez ulicznych handlarzy na łyżeczki i zawsze był
łatwo dostępny. Dawniej studenci medycyny często urządzali “eterowe" party, tak
jak dzisiejsza młodzież zażywająca kupione na czarnym rynku LSD. Lekarze
twierdzili, że w tamtych czasach eterowa narkomania była dość rozpowszechniona.
Kapitanowie tankowców przewożących benzynę, mieli z kolei kłopoty ze
specyficzną, morską odmianą “pijaków". Przy zamusztrowaniu wyglądali zupełnie
zwyczajnie, dopóki nie znaleziono ich leżących bez przytomności przy otworach
wentylacyjnych ładowni. Zrozumiałem, że byli “wąchaczami".
Poznałem także związek pomiędzy alkoholem i innymi środkami znieczulającymi.
Każdy środek anestezjologiczny jest drogą od stanu świadomości do
nieświadomości, poza którym jest już śmierć. Zadaniem anestezjologa jest
ulokowanie pacjenta w stanie głębokiej nieświadomości tak szybko, jak to tylko
możliwe, zapobiegając stanom pośrednim (ten właśnie obszar badałem). Jest to
więc technika utrzymywania człowieka tuż nad progiem śmierci. Główną przewagą
eteru nad alkoholem (szczególnie, gdy stosowany jest po raz pierwszy), jest
znacznie mniejsza możliwość powstania efektów ubocznych i umożliwienie lepszej
kontroli poziomu świadomości. Okres świadomości po zastosowaniu eteru jest
bardzo krótki, a stan nieświadomości od punktu bez powrotu (śmierci) dzieli duża
różnica czasowa.
Po użyciu alkoholu okres świadomości jest bardzo długi. Kiedy osiągnięta
zostanie głęboka nieświadomość, odległość od punktu bez powrotu jest bardzo
krótka. Margines jest tam wąski i dalsze podawanie alkoholu nieprzytomnemu
pacjentowi może łatwo spowodować jego śmierć.
Odkryłem także, że archeologowie i geologowie studiując okolice wielu dawnych
greckich i egipskich świątyń, gdzie miało miejsce wiele cudownych wydarzeń i
wizji, doszli do wniosku, iż prawdopodobnie wydobywały się tam z podziemi gazy,
łącznie z tlenkiem azotu (gaz rozweselający). Jest to jeden z używanych dziś w
anestezjologii gazów – bezwonny i bez smaku.
Około trzy miesiące po moich doświadczeniach “narkotycznych", które zostały już
prawie zapomniane, zainteresowałem się możliwościami nauki przez sen. Nie wiem
skąd się wzięły te zainteresowania. Być może były rezultatem kontaktów ze
środowiskiem akademickim, połączonych z obserwacją metod nauki jakim poddawano
moje dzieci w szkole podstawowej.
Aby zbadać te możliwości zacząłem studiować dawne i obecne teorie związane z
działaniem świadomego i nieświadomego umysłu. Istnieją dowody świadczące, że
podświadomość rejestruje wszystkie bodźce zmysłowe, niezależnie od tego czy
człowiek śpi czy jest rozbudzony. Chodziło mi o to, aby w czasie snu wprowadzić
do pamięci usystematyzowane dane i móc spowodować świadome przywołanie ich w
razie potrzeby.
Z ograniczonych danych do jakich udało mi się dotrzeć, płynęły wnioski
całkowicie sprzeczne. Samo odczytywanie fal osoby pogrążonej we śnie przynosiło
fragmentaryczne i często błędne rezultaty. Nie zrobiono żadnych badań
porównawczych dotyczących uczenia się w trakcie głębokiego snu (delta) i fazie
marzeń sennych (REM). Nie podjęto także żadnych wysiłków w celu dowolnego
wytworzenia stanu snu o pełnej percepcji z odruchem warunkowym, powodującym
dowolne odtwarzanie przyswojonego materiału.
Wykorzystując wyniki przeprowadzonych badań sporządziłem taśmę do autohipnozy i
sprawdziłem jej przydatność. Wydawało się to pierwszym logicznym krokiem, w
wyniku którego mogłem zamiast snu naturalnego wytworzyć sen hipnotyczny. Użyłem
magnetofonu, aby zdepersonalizować technikę i stosować taki sam test dla różnych
osób. Taśmy przeznaczone były do używania w kabinach izolowanych od dźwięku i
światła.
Zawartość taśm celowo była bardzo prosta. Składały się na nią: część powodująca
sen hipnotyczny, a po niej druga złożona ze wskazówek i sugestii tworzących
pewien ciąg, które różniły się pod względem spodziewanych rezultatów. Nauka
języków na przykład ograniczona była do francuskich i hiszpańskich słówek i
idiomów. Były także taśmy z tabliczkami mnożenia (od 12 do 24). Towarzyszyły im
zawsze sugestie dotyczące zapamiętywania przy pełnej świadomości oraz sugestie
posthipnotyczne (np. myślenie o liczbie 555 z równoczesnym pięciokrotnym
stuknięciem palcami w stół).
Wszystkie taśmy zawierały także sugestie, by każdy z badanych stawał się lepszy
zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Afirmacja ta była czymś więcej
niż jedynie ogólnikiem. Nie sugerowano sposobu, w jaki miałaby przebiegać taka
poprawa. Tak więc wszystkie najważniejsze układy – nerwowy, krążenia,
wydzielania wewnętrznego i trawienny – byłyby całkiem “normalne", stosownie do
zawartych sugestii.
Sugestie dotyczące stanu zdrowia oraz przywoływania wspomnień były wzmocnione
przez wielokrotne używanie taśmy. W świetle dalszych wydarzeń może to być ważne.
Wszystkie te eksperymentalne nagrania opatrzone były dokładnymi opisami,
zawierającymi każde zarejestrowane słowo i każdą stosowaną technikę.
Taśmy kończyły się sugestiami przywracającymi badanemu pełną świadomość. Były
maksymalnie proste i efektywne, bez żadnych wyszukanych słów mogących wprowadzić
w błąd. Z nagrań korzystało jedenaście osób w wieku od siedmiu do pięćdziesięciu
lat. Rezultaty świadczyły o potencjalnych możliwościach tkwiących w takim
sposobie nauczania, o ile poprawi się odpowiednio stronę techniczną.
Muszę stwierdzić, iż eksperymentowałem z taśmami najczęściej na sobie. Dlatego
też było całkiem naturalne, że nie były już tak wiarygodne jeśli chodzi o
wywoływanie doznań poza ciałem. Wszystkie nagrania przesłuchane zostały słowo po
słowie i dźwięk po dźwięku, w poszukiwaniu przyczyny późniejszego “efektu". Nie
znalazłem żadnego dowodu, wątpliwości jednak pozostały.
Doświadczenia te trwały aż do wystąpienia pierwszych symptomów.
Okres początkowy
(wrzesień 1958 – lipiec 1959)
Aby znaleźć jakieś współzależności pomiędzy efektami, wydarzeniami, cechami
charakterystycznymi i wnioskami, należało to wszystko jakoś posortować. Wkrótce
stało się jasne, że mogę dokonać czytelnego podziału na trzy kolejne okresy.
Zarówno początek jak i koniec tego pierwszego okresu są doskonale widoczne.
Efekty. Pierwszym niewyjaśnionym efektem był skurcz, o którym wspominałem już na
początku tej książki. W kilka tygodni później miałem owo wrażenie padania
promieni słonecznych od północy, połączone z katalepsją. Ostrożne
eksperymentowanie doprowadziło do wibracji. To wrażenie zmysłowe, jak
dowiedziałem się później, często towarzyszyło dziewiętnastowiecznym spirytystom
i okultystom. Wciąż jeszcze wspomina się o tym w undergroundzie.
Zmysłowy efekt wibracji był jedynym stałym symptomem przez cały okres
początkowy. Rozwijał się jednak. Najpierw wibracje były bardzo silne i czasami
towarzyszyły im wizje pierścienia elektrycznych “iskier". Częstotliwość wynosiła
dziesięć cykli na sekundę. U schyłku okresu początkowego częstotliwość wzrastała
do około 18 Hz, co powodowało niewielkie dolegliwości cielesne. W okresie tym
udało mi się dowolnie wywołać ów efekt w 59% przypadków.
Drugim efektem był “syk", słyszany słabo lecz stale w uchu środkowym. Występował
nieprzerwanie przez cały ten okres. Laryngolog po badaniach określił to jako
“słyszenie przepływu krwi w żyłach". Poza tym słuch był normalny.
Oddzielenie od fizycznego ciała miało miejsce około trzy miesiące od rozpoczęcia
tego okresu i wystąpiło samoistnie. Większość późniejszych doznań wywoływana
była świadomie. Wszystkim towarzyszyły wibracje. Z czasem stan ten mogłem
wywoływać coraz łatwiej.
Innych efektów nie zaobserwowałem. Rezultaty fizyczne były bardziej podobne do
odpoczynku niż zdenerwowania czy wyczerpania. W późniejszym okresie pojawiło się
podniecenie efektami eksperymentów, ale umiarkowane. Charakteryzowało się
przyśpieszeniem pulsu, nadmiernym poceniem i zwiększoną pobudliwością seksualną.
Emocje. Przez pierwszą połowę tego okresu dominowało uczucie strachu przed
urazem fizycznym lub psychicznym. Obawy zostały w znacznym stopniu rozproszone
przez konsultacje i badania u autorytetów medycyny i psychiatrii.
Późniejszym czynnikiem głównym była ciekawość, studzona obawami przed
“nieznanym", a także lękiem przed niemożnością powrotu do ciała fizycznego.
Eksperymenty. Po pierwszym doświadczeniu poza ciałem, dalsze eksperymenty
przebiegały stopniowo od oswojenia się z “bliskim" oddzieleniem (3 m lub mniej)
do obiektywnych badań oddzielenia i w końcu wizyty w Obszarze I.
Metodologia. Mam tu na myśli badanie przyczyn stanu wibracji, skoncentrowanie
się na opisanych wcześniej taśmach magnetofonowych oraz metody uzyskiwania
całkowitej relaksacji przy zachowaniu pełnej świadomości, co jest stanem
wstępnym do osiągnięcia wibracji. Były one stosunkowo łatwo osiągane, o ile
przedtem uzyskałem odpowiedni stan świadomego relaksu.
Oddychanie przez usta jako warunek zostało w pełni potwierdzone. “Strojenie"
wibracji poprzez ruchy szczęką także okazało się efektywną metodą.
Przekonałem się, że oddzielenie od ciała fizycznego zachodzi tylko podczas stanu
wibracji. Technika oddzielenia polegała na prostej myśli – “w górę" lub “na
zewnątrz". Zakończone sukcesem próby wykazały, iż ruch Drugiego Ciała wywoływany
jest samą myślą lub chęcią. Problemy kontrolowanego ruchu do obranych wcześniej
celów oraz natychmiastowy i bezpieczny powrót pozostały nierozwiązane.
Wnioski. (1) Istnieje Drugie Ciało związane z ciałem fizycznym. (2) Drugie Ciało
może poruszać się i działać niezależnie od ciała fizycznego. (3) Ruchy i
działania Drugiego Ciała znajdują się pod częściową kontrolą świadomości. (4)
Niektóre zmysły Drugiego Ciała działają podobnie jak w ciele fizycznym,
działanie innych jest niezrozumiałe i niewytłumaczalne. (5) Niektóre ruchy Ciała
Drugiego i fizycznego są równoczesne.
Okres środkowy
(sierpień 1959 – wrzesień 1962)
Efekty. Okres ten zaczął się od lekkich kłopotów z krążeniem. Nie zauważyłem
związku pomiędzy eksperymentami a owymi niedomaganiami, chociaż brak dowodów
niekoniecznie musi wykluczać taką możliwość.
Stan wibracji ewoluował, a pod koniec tego okresu przejawiało się jedynie
wrażenie ciepła. Zmiana była rezultatem stopniowego “przyśpieszania"
częstotliwości, dopóki poszczególne pulsacje nie stały się słyszalne. Fenomen
słyszenia “ świstu powietrza" występował niezmiennie przez cały ten okres.
Oddzielenie od ciała fizycznego stało są bardziej naturalne, czasami tylko
wyłaniał się problem ponownego połączenia. W ciągu dnia musiałem wprowadzać się
w stan wibracji, w nocy pojawiał się spontanicznie.
Efekty fizyczne były te same: żadnego zdenerwowania, jedynie niewielkie
podniecenie. Skrupulatnie to kontrolowałem z powodu choroby serca.
Emocje. W wczesnej fazie tego okresu wystąpiły pewne obawy związane z
możliwością zmian fizycznych. Niemożność całkowitej kontroli doświadczeń
zwiększała te obawy, które później stopniowo zanikały, głównie z powodu braku
owych zmian oraz na skutek rosnącego poczucia pewności. Pozostawał jednak lęk
przed niemożnością powrotu do ciała fizycznego oraz popełnieniem błędów
wynikłych z nieznajomości nieznanych obszarów.
Eksperymenty. Wizyty w Obszarze I stały się rzadsze i zostały zastąpione
mimowolnymi początkowo odwiedzinami w Obszarze II. W późniejszej fazie tego
okresu odkryłem Obszar III i rozpocząłem jego badanie. Stan “międzyczasu"
odkryłem pod koniec okresu środkowego.
Metodologia. Przy eksperymentach dziennych stosowałem “odliczeniową" technikę
relaksacji. W nocy – pozostawanie na granicy snu, aż do uzyskania stanu wibracji
i uczucia ciepła. Oddychanie przez usta stało się automatyczne i w dalszym ciągu
eksperymentowałem ze “strojeniem szczęką".
Oddzielanie się od ciała przez obrót o 180° było najbardziej efektywne.
Przetestowałem i zacząłem stosować nową technikę pozytywnego powrotu (poprzez
przywoływanie K.)
Wnioski. (1) Istnienie Drugiego Ciała zostało powtórnie potwierdzone. (2)
Odkryty został Obszar II, różny od Obszaru I. (3) Powstała hipoteza istnienia
Obszaru III o charakterze podobnym do Obszaru I, ale innym stopniu rozwoju
technicznego. (4) Świadomość ludzka przekracza próg śmierci i kontynuuje
istnienie w Obszarze II. (5) Komunikacja istnieje tam poza poziomem mowy, tak
podczas snu jak i jawy, a także w Stanie Drugim. (6) Niektórzy (większość?)
oddzielają się od swego ciała podczas snu. Przyczyna tego zjawiska nie jest
jeszcze znana.
Okres późny
(październik 1962 – październik 1970)
W tym czasie ograniczyłem eksperymenty, głównie z braku możliwości, gdyż byłem
pochłonięty sprawami materialnymi.
Efekty. Wrażenie wibracji zanikło całkowicie, ustępując miejsca uczuciu ciepła,
a potem nie dającemu się określić stanowi “bycia".
Oddzielenie następowało wyłącznie w czasie trwania owego stanu “bycia", zresztą
przy minimalnym wysiłku. Jedynym zauważalnym efektem fizycznym było lekkie
uczucie dezorientacji, zawrotu głowy i pewnej niewygody, utrzymujące się około
dziewięciu godzin po każdym eksperymencie. Przyczyny takiego stanu nie są mi
znane.
W środkowej fazie tego okresu cierpiałem na hemoroidy, co jak przypuszczam miało
związek z doświadczeniem mającym miejsce na cztery dni przed pojawieniem się
pierwszych dolegliwości. Wcześniej problem ten nie występował.
W tym czasie zmniejszyło się zapotrzebowanie na sen. Jednakże kiedy pojawia się
potrzeba snu, należy natychmiast się jej podporządkować, w przeciwnym razie może
wystąpić osłabienie fizyczne i psychiczne. Nawet pięciominutowa drzemka
wystarcza do regeneracji sił.
Jedynym nowym efektem było pojawienie się dwu czasów, czyli niejako świadome
“podwójne istnienie". Pełna świadomość znajdowała się na poziomie aktywnych
zmysłów fizycznych, ja sam jednak byłem “o krok dalej". Całkowita integracja ze
środowiskiem fizycznym wymagała świadomej decyzji. Co powodowało ten efekt i
dlaczego, nie wiem do dzisiaj. “Syk powietrza" trwał nadal.
Emocje. Występujący w poprzednich okresach lęk zniknął zupełnie.
Najistotniejszym powodem było całkowite opanowanie metod natychmiastowego i
dowolnego powrotu do ciała. Gromadzone w trakcie eksperymentów informacje
wpłynęły na akceptację tego stanu.
W tym czasie zmniejszyło się zainteresowanie dalszą egzystencją w ciele
fizycznym. Rezultatem było lekceważenie niebezpieczeństw. Nie znam przyczyny
tego zjawiska.
Eksperymenty. Z powodu natłoku innych spraw nie przeprowadzałem w tym okresie
planowych doświadczeń. Dlatego też zdarzały się sporadycznie i jedynie wtedy,
gdy była ku temu okazja. Kilka razy znalazłem się w Obszarze I i II. Większość
podróży odbywałem do Obszaru II, lecz rezultaty dotyczące zjawisk świata
fizycznego (Obszaru I) są niesprecyzowane. Eksperymenty ściśle naukowe zaczęły
się w późniejszej części tego okresu, w warunkach laboratoryjnych.
Metodologia. Niewiele uwagi poświęcałem tej sprawie i dwa zasadnicze problemy
pozostały nierozwiązane. Pierwszy dotyczył rozwoju techniki głębokiej
relaksacji, którą coraz trudniej przychodziło mi stosować. Drugim stałym
problemem była kontrola punktu docelowego podróży. Próbowałem różnych sposobów,
ale bez zadowalających rezultatów. Podstawową trudnością było pokonanie
przeciwstawnych pragnień świadomości i nadświadomości, gdy działały
równocześnie. W Stanie Drugim nadświadomość jest czynnikiem dominującym.
Wnioski. (1) W trakcie przebywania w Drugim Ciele, możliwe jest wytworzenie
efektu fizycznego na jawie u osoby żyjącej. (2) Istnieją obszary wiedzy
całkowicie poza możliwością pojmowania przez świadomy umysł eksperymentatora.
Powodzenia!