Jeśli
ktoś zapragnąłby mieć udział w wydaniu następnych moich pism oraz działaniu dla
dobra wspólnej idei „System Miłości” i zdobywania niebiańskiej wiedzy dla
siebie, „Wiedza od Ojca Pio” - to podaję osobiste konto:
Wiesław Matuch BNP Paribas Bank Polska S.A. Konto:902030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku.
Natomiast żeby przesłać kwotę do Polski z zagranicy trzeba podać tak:
PLPK90203000451130000015386050
- Wiesław Matuch Darowizna:
Lub : Wiesław Matuch
90 2030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA
Wpisać:
PPABPLPK Jak
braknie pola dodać XXX
Założyłem też konto na PayPal -
wiesiorynka@gmail.com Jeśli ktoś chciałby
wesprzeć duchową naszą wspólną oddolną działalność - to jest taka możliwość.
PayPal przekierowuje na moje konto w BGŻ w Polsce. W
tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku. Komfort jest, bo można
korzystać z podstawowych walut z całego świata. Wiesiu
Poniżej są 2 tomy "Wiedzy Ojca PIO" do
pobrania za darmo w pdf. Wiesiu
1599 - Urodził się Oliver Cromwell. 1595 - Zmarł Torquato Tasso, poeta włoski. 1719 - Robinson Crusoe. 1744 - Zmarł Anders Celsius, szwedzki fizyk i astronom. 1822 - Urodził się Edward Dembowski, działacz rewolucyjny i niepodległościowy. 1874 - Urodził się Guglielmo Marconi, pionier radiotechniki. 1901 - Prawo jazdy. 1918 - Urodziła się Ella Fitzgerald, amerykańska piosenkarka jazzowa. 1919 - W Weimarze powstało ugrupowanie artystyczne Bauhaus. 1920 - Początek ofensywy polskiej na Kijów. 1937 - Zmarł Michał Drzymała, bohater walki o polskość ziem zaboru pruskiego. 1938 - Zmarł Aleksander Świętochowski, publicysta, pisarz i historyk. 1995 - Zmarła Ginger Rogers, aktorka i tancerka amerykańska.
Czwartek, 25 kwietnia, 2024 roku. Do końca roku zostało 251 dni. Imieniny obchodzą:
Marka - ewangelisty Jarosława Piotra Rustyka Erwiny. Św. Marek, Ewangelista (+1 w), w księgach Nowego Testamentu występuje pod imieniem Jan, Dzieje Apostolskie (Dz 12,12) wspominają go jako "Jana zwanego Markiem", syn Marii, która prawdopodobnie była właścicielką domu, w którym odbyła się Ostatnia Wieczerza. Był uczniem św. Piotra. Jego Ewangelia jest wiernym echem katechezy Księcia Apostołów. Marek ze swoim krewnym Barnabą towarzyszył św. Pawłowi w jego pierwszej podróży misyjnej. Przebywał na Cyprze i w Antiochii. Podczas dłuższego pobytu w Rzymie należał do bliskiego otoczenia św. Pawia, a także św. Piotra, który nazywa go "swym synem" (1P 5,13). Według tradycji św. Marek założył gminę chrześcijańską w Aleksandrii, gdzie był pierwszym biskupem. Tam został aresztowany i wleczony przez miasto do więzienia. Wkrótce poniósł męczeńską śmierć (ok. 62 roku). Inni podają, że zginął w Rzymie za czasów Trajana. Jest patronem pisarzy, notariuszy, murarzy, koszykarzy, szklarzy oraz miast: Bergamo, Wenecji, a także Albanii. Przyzywany podczas siewów wiosennych oraz w sprawach pogody. W IKONOGRAFII św. Marek ukazywany jest w stroju arcybiskupa, w paliuszu albo jako biskup wschodniego rytu. Trzyma w dłoni zamkniętą lub otwartą księgę. Symbolizuje go m. in. lew ze skrzydłami jedno z ewangelicznych zwierząt, lew u stóp, drzewo figowe, zwój. Ewangelia św. Marka niewiele mówi o Matce Bożej; nie opisuje dzieciństwa Syna Bożego ani Maryi, która stoi pod krzyżem konającego Zbawiciela. Matka Boża pojawia się w Ewangelii św. Marka tylko raz, i to w sytuacji, którą nieprzychylni pobożności maryjnej interpretują jako odcięcie się Jezusa od swej Matki (3, 35). Tymczasem, jak to często bywa, ci, którzy powołując się na ten fragment Ewangelii twierdzą, że Maryja "nic nie rozumie" z nauczania Jezusa, sami nic nie rozumieją. Bowiem z ust Zbawiciela padły wówczas słowa największej pochwały swej Matki: Ona jest tą, która najdoskonalej wypełnia na co dzień wolę Boga. Wystarczy przyjrzeć się tej scenie w kontekście pozostałych Ewangelii, by zrozumieć, że Matka Najświętsza została postawiona za wzór dla tych, którzy w tamtej chwili otaczali Jezusa. Św. Marek nie pomniejsza roli Maryi w dziejach zbawienia. Gdyby tak czynił, nie byłby ani świętym, ani Ewangelistą.
Św. Teresa
z Avila -
Dzieła św. Teresy Wielkiej...
O, jakże długą drogę, jak uciążliwy znój, jak pustynną głuszę stwarza ten ziemski bój!
Św. Jan od
Krzyża -
Dzieła św. Jana od Krzyża...
Bowiem nad wszystkie rzeczy stworzone duch ludzki wyżej się wznosi, i kiedy wejdzie w ten świat tak wzniosły, pienia weselne wznosi, i ponad wszelkie ziemskie radości, ponad wszech bytów zmienności, kosztuje szczęście w tej tajemnicy, którą odnalazł w skrytości.
Myśli Ojca Anthony de Mello - hinduskiego Jezuity:
Medytacja - Uczeń zapadł w sen. Śniło mu się, że znalazł się w raju. Jakież było jego zdziwienie, kiedy ujrzał tam Mistrza wraz z pozostałymi uczniami. Wszyscy pogrążeni byli w medytacji. - Czy to właśnie jest rajska nagroda? - wykrzyknął. - Przecież dokładnie to samo robiliśmy na ziemi! Usłyszał głos: - Głupcze! Myślisz, że ci medytujący, których widzisz są w raju? Wprost przeciwnie: raj jest w tych, którzy medytują.
WYŚCIG RIKSZ - Dwóch żołnierzy w północnych Indiach wracało do domu rikszą, gdy zobaczyli przed sobą inną rikszę, w której siedziało dwóch marynarzy. W ciągu kilku minut rywalizacja pomiędzy tymi formacjami wywołała wyścig, w którym kierowca rikszy żołnierzy wcześnie objął prowadzenie. Sadowili się już, by smakować swe zwycięstwo, kiedy ku swemu zdziwieniu zobaczyli, jak ich przeciwnicy przemknęli obok. Byli jeszcze bardziej zdziwieni, zobaczywszy kierowcę na siedzeniu pasażera, ochoczo dopingującego jednego z mężczyzn, który go zmienił. Oświeceni wolą być zadowoleni niż zwycięzcy.
PYTANIE - Pytał pewien mnich: - Te góry, rzeki, ziemia i gwiazdy... skąd się wzięły? I zapytał mistrz: - A skąd się wzięło twoje pytanie? Szukaj wewnątrz siebie!
Przepiękne teksty wielkiego Jogina Sri Nisargadatty Maharaja (1897 - 1981)
Pytania i odpowiedzi (poniższe teksty, losowo
wyświetlane, dopracowałam na potrzeby
katolików - Wiesław Matuch)
PYTANIE: Bóg kieruje światem. Bóg go zbawi. ODPOWIEDŹ: To pan tak uważa. Czy Bóg powiedział panu, że świat jest przedmiotem jego troski, a nie pańskiej? Czyż nie powiedział:" czyńcie sobie ziemie poddaną?" Jezus nie może nikogo zbawić, bez jego osobistego udziału. PYTANIE: Dlaczego miałbym być przedmiotem wyłącznie mojej troski? ODPOWIEDŹ: Proszę to rozważyć. Któż inny poza panem może znać świat, w którym pan żyje? PYTANIE: Pan go zna. Każdy człowiek go zna. ODPOWIEDŹ: Czy istniał ktoś taki spoza pańskiego świata, kto panu o tym powiedział? Ja i inni do mnie podobni pojawiamy się w pańskim świecie na jedno mgnienie oka i znikamy. Wszyscy jesteśmy zdani na pana łaskę i niełaskę. PYTANIE: Nie jest aż tak źle! Istnieję przecież w pańskim świecie, tak jak pan istnieje w moim. ODPOWIEDŹ: O moim świecie nie ma pan najmniejszego pojęcia. Żyje pan w świecie przez siebie stworzonym całkowicie zaślepiony. Jezusa nie rozumiano, bo mówił że nie jest z tego świata. PYTANIE: Całkowicie zaślepiony? Ale czy naprawdę tak być musi? ODPOWIEDŹ: W świecie, który jest dla pana więzieniem, pojawia się człowiek mówiący, że stworzony przez pana świat bolesnych sprzeczności nie jest ani ciągły, ani trwały, że opiera się na nieporozumieniu. Doradza, ażeby wydostał się pan z niego tą samą drogą, którą pan wszedł, zapominając o tym, czym pan jest. Czyli znienawidził nawet duszę swoją: jak nauczał Jezus. A więc wyjść z niego można tylko przez samopoznanie. "Abyście poznali co szerokie, głębokie i wysokie, i miłość Chrystusa, która przewyższa wszelki rozum". Zna pan te teksty z Pisma św. "Kto szuka, znajduje", "poznacie prawdę a prawda was wyzwoli". Tu nie chodzi prawdy historyczne, ale o stany świadomości, o duszę. PYTANIE: Jakie by to miało znaczenie dla świata? ODPOWIEDŹ: Gdy będzie pan wolny od świata, będzie pan mógł coś dla niego zrobić. Dopóki jest pan jego więźniem, jest pan bezradny. Więcej nawet - cokolwiek by pan czynił w swoim stanie, pogorszyłoby to sytuację. Św. Jan Bosko miał bezpośredni kontakt z Niebem, dlatego tyle zrobiła dla młodzieży a nawet ludzkości. Niech pan bierze z niego przykład. On wcześniej poznał, co poznać należało - siebie, źródło.
Tęsknota:
Mój robaczku mój wspaniały mój jedyny ukochany moje serce Ciebie chce cierpi kiedy nie ma cię
Ryszard
Kapuściński:
Samo słuchanie i patrzenie dzisiaj nie wystarcza. To zdecydowanie za mało. Obecnie żyjemy w świecie tak złożonym i trudnym, a wokół nas dzieje się tak wiele rzeczy, że nieustannie musimy sprawdzać, co myślą na ten temat inni, konsultować się i radzić, sięgać po coraz to nowsze lektury. Dzisiaj po prostu świata nie da się ogarnąć umysłem jednostki, ponieważ nasza wiedza jest sumą wielu informacji, oglądów i punktów widzenia. Rzeczywistość globalną można poznać wyłącznie poprzez zbiorowy, kolektywny umysł. W każdym razie nie jednostkowy. Gdzieś w epoce Platona, Arystotelesa i świętego Augustyna było to może jeszcze możliwe. Ale już nie dzisiaj.
Cytaty Przemówienia Papieża Jana Pawła II w parlamencie polskim z 11 czerwca
1999
Spotkanie dzisiejsze posiada wieloraką wymowę symboliczną. Po raz pierwszy Papież przemawia do połączonych izb polskiego Parlamentu, Papież Polak, w obecności władzy wykonawczej, władzy sądowniczej, przy udziale korpusu dyplomatycznego. Trudno w tej chwili nie wspomnieć o długiej, sięgającej XV w. historii polskiego Sejmu czy też o chlubnym świadectwie ustawodawczej mądrości naszych przodków, jakim była Konstytucja 3 Maja z 1791 r. Dziś, w tym miejscu, w jakiś sposób szczególny uświadamiamy sobie zasadniczą rolę, jaką w demokratycznym państwie spełnia sprawiedliwy porządek prawny, którego fundamentem zawsze i wszędzie winien być człowiek i pełna prawda o człowieku, jego niezbywalne prawa i prawa całej wspólnoty, której na imię naród.
Tęsknota:
Dlaczego chłopak odchodzi? Dlaczego tak szybko zapomina? Dlaczego jest tak na świecie, że wierna jest tylko dziewczyna?
Opisawszy “fizyczne" aspekty Drugiego Ciała, ważną rzeczą będzie zbadanie, w
jaki sposób nasz umysł reaguje na doznania, które są udziałem Drugiego Ciała.
Przez cały okres eksperymentowania nieustannie przewijał się jeden czynnik,
który dla Drugiego Stanu jest najbardziej istotny. Jednak w całej literaturze
undergroundowej o zjawiskach paranormalnych nie ma na ten temat żadnej wzmianki,
żadnych rozważań czy prób wyjaśnienia. Czynnikiem tym jest seksualizm i fizyczny
pociąg płciowy. Jeżeli istnienie Drugiego Stanu uznano tam za fakt, to sprawa
seksu pomiędzy istotami ludzkimi w owym stanie została zupełnie zniekształcona i
niewłaściwie zrozumiana.
W społeczeństwie, w którym przeszło 90% praktykujących psychiatrów to freudyści,
przykłada się do tego czynnika większe znaczenie. Praktycznie żadna myśl czy
działanie nie wypływałyby z innych motywacji niż seksualne, o ile przyjęlibyśmy
taką teorię w pełni.
Opatrzywszy temat etykietą “zły", underground prawdopodobnie ignoruje go jako
coś ordynarnie “materialnego" i niewartego zajmowania się, przy skupieniu na
rozwoju duchowym. Podobne stanowisko zajmują religie, zarówno te formalne, jak i
pozostałe. Tak jak potrzeba jedzenia, seks był na przestrzeni całej historii
człowieka obiektem manipulacji umożliwiającej przy pomocy sztucznych nakazów i
zakazów zachowanie kontroli nad masami. Wciąż jeszcze w dużym stopniu religia
sprawuje kontrolę nad naszymi pragnieniami i działaniami. Wystarczy obejrzeć
jakikolwiek program komercyjnej telewizji amerykańskiej, lub posłuchać
kaznodziei grożącego ogniem piekielnym i wieczystym potępieniem. Lepiej już
przestudiować jakąś nieocenzurowaną historię cywilizacji bądź religii.
Swego czasu w undergroundzie krążyły niesprecyzowane pogłoski, jakoby wiele
uznanych mediów odznaczało się szczególnie wyrafinowanymi gustami erotycznymi.
Pewna grupa przypisywała sobie nawet znajomość tej paraleli, ale jakoś nic z
tego nie wynikało. Gurdżijew, słynny mistyk z początków XX w. miał podobno
stwierdzić, że jeżeli na drodze do osiągnięcia stanu mistycznego stałyby nie
jedna a dwie takie przeszkody. jak pociąg seksualny, to nigdy nie osiągnąłby
rzeczonego stanu.
Niemożliwym jest opisanie, jak głęboko rozumiem teraz i doceniam komentarz
Gurdżijewa. Ponieważ poddawany byłem takim samym wpływom otoczenia jak każdy
Amerykanin, nawet teraz kiedy wyzwoliłem się już częściowo spod takich wpływów,
wciąż jeszcze odczuwam echa winy i grzechu, chcąc wyjaśnić ten właśnie
szczególny aspekt. Wiem jednak, że bez niego ta książka nie będzie kompletna.
Oto kilka wyjątków z mojego dziennika pochodzących z wczesnego okresu
eksperymentowania.
7 maja 1958 r.
Późna bezksiężycowa noc, sypialnia, wilgotność niska. Zmęczony fizycznie i
wyciszony umysłowo. Położyłem się do snu, a wibracje rozwinęły się w jakieś pięć
minut później. Zebrawszy odwagę na myśl o “wydźwignięciu się" wyszedłem powoli w
górę. Unosiłem się w stałym tempie i zawisłem w końcu około 1,5 m nad łóżkiem.
Zastanawiałem się co robić, kiedy nagle doznałem pragnienia zaspokojenia
seksualnego. Było tak silne, że zapomniałem o wszystkim innym. Rozejrzałem się i
spostrzegłem moją żonę leżącą poniżej na łóżku. Spróbowałem ją obudzić, tak
byśmy mogli się kochać, ale bez rezultatu – żona nie zbudziła się. Odniosłem
wrażenie, że jest to przywilej ciała fizycznego, więc zanurkowałem z powrotem do
ciała. Wibracje zaczęły prawie natychmiast zanikać. Nim usiadłem całkowicie
(fizycznie), pragnienia seksualne zdążyły mnie opuścić. To bardzo dziwne, nie
przypuszczałem, że mam tak silne potrzeby seksualne.
11 czerwca 1958 r.
Późna noc, sypialnia, wilgotność średnia, pochmurno. Byłem śpiący, ale w jednej
chwili stałem się pobudzony. Wibracje nadeszły około dwie minuty po położeniu
się do łóżka. Wyszedłem z ciała w chwili gdy pomyślałem o tym, ponownie poczułem
napływ potrzeb seksualnych, już po raz czwarty z rzędu. Nie mogłem się od nich
uwolnić, nieważne jak usilnie próbowałem. Niezadowolony z siebie powróciłem do
ciała fizycznego. Musi być jakiś sposób, by się tego pozbyć!
29 lipca 1958 r.
Późna noc, biuro, wilgotność średnia. Byłem trochę zmęczony, lecz umysł miałem
trzeźwy. Myślę, że znalazłem sposób na siedzącego we mnie maniaka seksualnego –
tym razem dało to zadziwiający rezultat. Po nadejściu delikatnych wibracji
odczekałem aż stały się silniejsze, a potem “pomyślałem" o ruchu do góry i
ponownie znalazłem się nad łóżkiem. Znów rozglądałem się po biurze w
poszukiwaniu kobiety. Tak jak poprzednim razem kiedy próbowałem myśleć o
oddaleniu się od ciała, powstrzymywał mnie popęd seksualny. Nowy sposób polegał
na tym, że zamiast walczyć z tym popędem lub go ignorować, pomyślałem: dobra,
seks jest czymś fajnym, ale przedtem muszę coś zrobić. Najpierw muszę znaleźć
się gdziekolwiek indziej. Pomyślawszy tak, wystrzeliłem przez sufit i po kilku
sekundach znalazłem się w jakimś innym pokoju. Przy stole na którym ,leżała
długa biała książka, siedziały dwie osoby. Byłem podniecony, ale szybko zacząłem
niepokoić się o powrót i pomyślałem o ciele fizycznym. Po chwili poczułem, jak
wnikam w nie. Usiadłem, rozejrzałem się – wszystko wyglądało normalnie, łącznie
ze mną samym. Przynajmniej tym razem udało mi się opuścić najbliższą okolicę.
Ciekawe jednak, kim była tamta dwójka za stołem.
Widać więc, że pociąg seksualny nigdy nie został w pełni przezwyciężony.
Oszukiwałem go, dopóki nie rozpoznałem i nie zrozumiałem w pełni jego istnienia.
Właściwie sam pomysł powstał w oparciu o tzw. “scenę miłosną Gene Autry'ego". W
typowym westernie Gene walczy z bandytami o uwolnienie dziewczyny, a potem
zawozi ją na swoje rancho. Zbliża się do niej mówiąc miłe słówka, na przykład o
jej włosach. Dziewczyna, z ogniem w oczach, także przysuwa się bliżej. Kiedy
jesteście już pewni, że zaraz ją pocałuje – bo nawet sama go o to prosiła –
stary Gene mówi: “Jasne, Susy-Jane, zaraz to zrobię ale przedtem chcę ci coś
zaśpiewać". Z tymi słowy wyciąga skądś gitarę i zaczyna jej śpiewać o koniach.
Po piosence także jej nie pocałuje, bo film kończy się, zanim zdąży się do tego
zabrać. Pomysł z odsuwaniem raczej, a nie zaprzeczaniem, okazał się tym
środkiem, który wyzwolił mnie od dominacji seksu. Sam pociąg co prawda pozostał,
czekając na najmniejszą choćby sposobność by powrócić. A sposobności takie
pojawiają się w Stanie Drugim, ale w innej formie.
Chociaż wyrażenie “inna forma" jest właściwie bardzo nieprecyzyjne. Seksualne
akcje-reakcje w sensie fizycznym, wydają się jedynie bladą imitacją lub słabym
naśladowaniem bardzo intymnych form połączenia się i komunikacji w Drugim
Stanie, które tak naprawdę wcale nie są “seksualne" w naszym rozumieniu tego
słowa. W fizycznym świecie pragnienie spełnienia seksualnego jest jakby mglistym
przypomnieniem emocjonalnych uniesień występujących między ludźmi w Stanie
Drugim, tłumaczonych na akt seksualny. Jeżeli wydaje ci się to trudne do
zaakceptowania, spróbuj spojrzeć na swoje własne pragnienia seksualne zupełnie
obiektywnie. Odrzuć wszystkie reguły i zakazy, wszystkie emocjonalne
uprzedzenia. Można to zrobić. Być może zdziwisz się, jak źle ukierunkowana
została ludzkość.
Spróbuję podać teraz możliwie najbliższą analogię doznań w Stanie Drugim, przy
których seks fizyczny jest zaledwie cieniem. Gdyby przeciwne bieguny magnesu
mogły “odczuwać" zbliżając się do siebie, to “chciałyby" zetknąć się ze sobą.
Nie ma żadnej bariery, która może to powstrzymać. Potrzeba ta wzrasta wraz ze
zmniejszającą się odległością. Im bieguny są bliżej, tym potrzeba zetknięcia
staje się coraz bardziej zniewalająca. W końcu stykają się. Następuje
wstrząsający umysłem (duszą?) przepływ ładunków z jednego bieguna do drugiego,
ładunki się znoszą, i równowaga zostaje przywrócona. Wszystko to dzieje się w
jednej chwili, a jednak mija cała wieczność. Potem następuje spokój i łagodne
rozdzielenie.
Jest to tak samo normalne i naturalne, jak ten przykład. Może być trudno
zredukować witalne emocje do zwykłych i prostych potrzeb, do zastosowania praw
fizyki na innym poziomie. Jednak wiele testów potwierdza tę przesłankę.
Takie stwierdzenie nie przyszło mi łatwo, ponieważ należało pokonać wiele
trudnych do przezwyciężenia barier. Pierwszą były nabyte uwarunkowania,
wzmocnione i wspierane nakazami i zasadami naszej kultury. Początkowo
przenosiłem je do Stanu Drugiego. Oto dobry przykład z dziennika.
16 września 1959 r.
Pomyślawszy o tym, że chcę “widzieć", stałem się świadomy swojej pozycji w
pokoju. Biuro było słabo oświetlone, a ja znajdowałem się ponad stołem, o jakieś
2,5 m od kanapy, na której w półmroku widziałem leżące moje ciało. Potem w
pobliżu drzwi spostrzegłem postać bez wątpienia ludzką, zbliżającą się powoli w
moim kierunku. Natychmiast “wiedziałem", że jest to kobieta. Byłem ostrożny, ale
równocześnie walczyłem z popędem seksualnym, który narastał wbrew moim
największym wysiłkom.
“Jestem kobietą" – wydawał się mówić niski kobiecy głos. Powiedziałem, że wiem o
tym, i próbowałem równocześnie się wycofać. Nie można było nie rozpoznać
seksualnych tonów w jej głosie. Podeszła jeszcze bliżej.
Mój umysł zauważył, że była to naprawdę kobieta i przełożył to na
zainteresowanie seksualne. Cofnąłem się, rozdarty pomiędzy pragnieniem a obawą
co mogłoby się wydarzyć, gdyby rzeczywiście doszło do intymnego zbliżenia w
Ciele Drugim i do “zdrady" wobec mojej żony. W końcu mój strach przed możliwymi
a nieznanymi następstwami zwyciężył i zrejterowałem do ciała fizycznego.
Usiadłem i rozejrzałem się dookoła. Pokój był pusty. W chwili, kiedy pomyślałem
o tym wydarzeniu, moje fizyczne ciało zareagowało podnieceniem. Musiałem wyjść
na spacer, a dopiero potem usiadłem i zrobiłem ten zapis. Być może jestem jednak
tchórzem!
Miałem wiele takich spotkań i różna była ich intensywność, zanim zacząłem
oddzielać w nich to co tylko “niewłaściwe", a co mnie odpycha. Wydawało się, że
istnieje bezpośredni związek pomiędzy emocją, którą interpretowałem jako popęd
seksualny a “siłą", z której korzystałem przy oddzielaniu się od ciała
fizycznego. Czy “wibracje", które odczuwałem nie były tym samym podstawowym
popędem ale inaczej skierowanym? Lub może była to jakaś okrężna droga? Czy popęd
seksualny był fizyczną i emocjonalną manifestacją tej siły?
Być może istnieje sposób na sprawdzenie tego w bardzo ściśle kontrolowanych
warunkach – o ile oczywiście społeczeństwo jest na tyle dojrzałe, by podjąć
takie eksperymenty. Nasze z pewnością jeszcze nie jest. Wszystko co możemy tutaj
zrobić, to spróbować rozpatrzeć bliżej pewne punkty. Dopiero niedawno w trakcie
badań naukowych nad snem i marzeniami sennymi zauważono, iż w fazie REM (Rapid
Eye Morement – faza snu charakteryzująca się gwałtownymi ruchami oczu pod
zamkniętymi powiekami) mężczyźni doznają erekcji. Jest to niezależne od treści
snów. Sny, w których nie występują żadne treści erotyczne także wywołują ten
efekt. Tyle na razie stwierdziła nauka. Wspominam o tym tylko dlatego, że
najczęstszą reakcją fizyczną po powrocie ze Stanu Drugiego jest erekcja członka.
Jest to jakaś wskazówka, ale nic ponadto.
Seksualizm Stanu Drugiego nie jest tym samym co jego fizyczne echo, nawet gdyby
zwyczaje i uprzedzenia nagromadzone wokół miłości fizycznej zostały odrzucone.
Bariery stworzone i ustawicznie umacniane przez uwarunkowania społeczne są
jedynie połową tego. Elementy fizyczno-mechaniczne same w sobie wydają się nie
mieć zastosowania. Przez długi jednak czas umysł będzie tłumaczył sekwencję:
zainteresowanie-akcja-reakcja, jako podobne funkcje występujące niefizycznie.
Kiedy percepcja i kontrola staną się ostrzejsze, różnice będą bardziej
zauważalne.
Po pierwsze i najbardziej oczywiste – w miłości fizycznej nie występuje wzajemne
przenikanie się kobiety i mężczyzny. Wysiłki wyrażenia tej potrzeby wydają się z
perspektywy czasu patetyczne. Szybko odkrywa się, że w Stanie Drugim odbywa się
to w inny sposób. Po drugie, cała otoczka zmysłowości występująca przy
fizycznych formach seksu, w Stanie Drugim zupełnie nie istnieje. Nie ma
wyraźnych różnic między mężczyzną a kobietą, zarówno w wyglądzie, jak i dotyku.
A więc w jaki sposób się to odbywa? Powróćmy jeszcze raz do analogii z
przeciwnymi ,biegunami magnesu. Istnieje wyraźna świadomość “inności", która
jest jak promieniowanie słoneczne lub ciepło ognia (może zresztą nim jest)
odbierane przez kogoś, kto trzęsie się z zimna. Przyciąganie jest tu niezwykle
intensywne, różni się jednak dynamiką, zależnie od osoby. To jak przepływ
magnetycznych prądów. (Spróbuj określić, co czyni jakiegoś człowieka bardziej
atrakcyjnym seksualnie od innych; to coś więcej niż zwykłe dopasowanie
fizyczne).
“Akt" ten w zasadzie nie jest żadnym aktem, lecz nieruchomym stanem silnego
szoku, podczas którego dwoje łączy się naprawdę, nie tylko powierzchnią ciała
lecz w pełnym wymiarze, atom z atomem, całe Ciało Drugie. Następuje krótki, ale
nieprzerwany przepływ elektronów (?) od jednego ciała do drugiego. Jest to
chwila niewyobrażalnej ekstazy, po której następuj spokój, równowaga ... i to
już koniec.
Dlaczego tak się dzieje i dlaczego jest to pożądane tego nie wiem, tak samo jak
północny biegun magnesu nie rozumie “potrzeby" przyciągania bieguna
południowego. My jednak odczuwamy obiektywnie i w związku z tym pytamy
“dlaczego". Jedno jest pewne: tak jak w stanie fizycznym, akt ten jest równie
pożądany w Stanie Drugim. W niektórych okolicach Obszaru II jest on tak samo
zwyczajny jak uścisk dłoni. Oto odpowiedni zapisz mojego dziennika.
12 września 1963 r.
Nie wiem dlaczego znalazłem się przed domem gdzie znajdowała się grupa siedmiu
czy ośmiu osób. Nie wydawali się być szczególnie zaskoczeni moim widokiem, ale
ja jak zwykle byłem ostrożny. Wyczuwałem z ich strony pewne wahanie, jakby nie
wiedzieli jak mnie powitać, ale nie było w tym wrogości. W końcu jedna z tych
osób w przyjacielski sposób wysunęła się do przodu, jakby chciała uścisnąć mi
rękę. Podeszła bliżej i już wyciągałem dłoń, kiedy niespodziewanie nastąpiło
szybkie wyładowanie seksualne. Byłem zaskoczony i odrobinę zaszokowany. Potem
każda z tych osób po kolei wysuwała się do przodu i witała ze inną w ten sposób
– tak po prostu, jakby podawali mi rękę. W końcu zbliżyła się ostatnia, jedyna
jaką mogłem rozpoznać jako kobietę. Wydawała się dużo starsza od pozostałych,
starsza też ode mnie. Jej postawa wyrażała przyjaźń i dobry nastrój.
“No cóż, nie robiłam tego od bardzo dawna" – powiedziała ze śmiechem – “ale
chyba spróbuję".
Zbliżyła się i mieliśmy krótką, ale silną wymianę seksualną. Potem cofnęła się,
zachichotała i dołączyła do reszty. Po kilku chwilach wypełnionych próbami
ustalenia gdzie się właściwie znajduję, poczułem się nieswojo i postanowiłem
wracać. Ruszyłem prosto w górę, w stronę ciała fizycznego i powróciłem bez
większych problemów.
Czy ta powitalna wymiana seksualna była typowym zwyczajem w tamtych rejonach,
czy jedynie próbowali być uprzejmi wobec przybysza, stosując zwyczaj, który
wydawał im się powszechny w jego stronach? To możliwe, o ile mieli wgląd w
najbardziej sekretne zakątki naszego “fizycznego" wnętrza.
Czyżby senne fantazje seksualne, spowodowane wcześniejszymi zahamowaniami pod
tym względem? Taka mogłaby być odpowiedź freudystów, lub może prosty unik, by
nie rozważać innych możliwości. Bo czy istnieje jakiś dowód, że jest to coś
innego? Nie ma sposobu, by to udowodnić, ponieważ nie można określić stałego
miejsca i okoliczności.
W powyższym doświadczeniu, tak. Ale w innych? Oto ponownie fragment mojego
dziennika.
4 marca 1961 r.
Późna noc, gabinet na parterze. Nie byłem przemęczony, umysł miałem jasny.
Wywołałem wibracje metodą odliczania. Opisuję tu sobotnią noc, ale dopiero w
niedzielę po południu, opierając się na zrobionych w nocy notatkach i
późniejszych wydarzeniach. Kilka informacji wstępnych: wczoraj po południu,
zatelefonowała do nas przyjaciółka mojej żony (J.F.), aby zapytać czy może
przyjść z wizytą i zostać na noc. Przyjechała na kolację i po spędzonym wspólnie
wieczorze poszła spać do małego, kwadratowego pokoju gościnnego na piętrze od
frontu – a może ja tak założyłem. Sądziłem też, że nasze dzieci śpią w swojej
sypialni znajdującej się nad moim gabinetem i mającej kształt prostokąta.
Postanowiłem zostać i spać w gabinecie. Czułem, że mogę wywołać wibracje, a nie
chciałem budzić żony.
Po wielu przygotowaniach nadeszły wreszcie silne wibracje. Wkrótce ich
częstotliwość wzrosła tak bardzo, że nie odróżniałem poszczególnych impulsów.
Łatwo wydostałem się z ciała i z silnym uczuciem wyzwolenia ale też i kontroli,
uniosłem się w górę, przeniknąłem sufit i znalazłem się w pokoju dzieci.
Pogrążony był w ciemnościach, a chociaż byłem pewny, że jestem w ich sypialni,
nie mogłem ich dostrzec. Miałem już odejść, kiedy nagle wyczułem obecność
kobiety w pokoju, całkiem niedaleko mnie. Nie mogłem rozpoznać twarzy, ale
odniosłem wrażenie, że ma trzydzieści kilka lat i jest osobą doświadczoną
seksualnie (czyżby znajome “radiacje" tej cechy?). Wrażenie to pobudziło mnie
seksualnie. Kiedy zbliżałem się do niej, powiedziała (?), że “raczej nie",
ponieważ jest bardzo zmęczona. Uszanowawszy jej życzenie odsunąłem się do tyłu,
wyczuwając że tak będzie lepiej. Wydawała się wdzięczna, a ja pogodziłem się z
tym, choć byłem rozczarowany. Potem zauważyłem drugą kobietę, bardziej po prawej
stronie i z tyłu. Była starsza od pierwszej – miała około czterdziestki – ale
wydawała się również osobą o szerokich doświadczeniach seksualnych. Przysunęła
się do mnie i zaoferowała, że “będzie" ze mną, jakby mówiąc “ja chcę" (co
należało rozumieć, że skoro ta pierwsza nie chciała, to ona owszem z ochotą).
Nie potrzebowałem dalszych zaproszeń i szybko połączyliśmy się. Nastąpił
przyprawiający o zawrót głowy, podobny do elektrycznego szok, a potem
rozdzieliliśmy się. Podziękowałem jej, a ona wydawała się być usatysfakcjonowana
i zaspokojona. Czując, że jak na jedną noc wystarczy, odwróciłem się,
zanurkowałem przez podłogę i po chwili znalazłem się w ciele fizycznym. Usiadłem
i zapaliłem światło. Dom pogrążony był w ciszy. Wypaliłem papierosa i ponownie
zapadłem w sen, tym razem bez żadnych incydentów.
Tego ranka (w niedzielę), wstałem jak zwykle wcześnie. Około dziesiątej przyszła
do kuchni moja żona, aby napić się kawy. Zastanawiała się, czy nie pójść na górę
i nie obudzić J.F. – by zabrać ją do kościoła. Zauważyła też, iż ma nadzieję, że
J.F. śpi dobrze, bo była taka zmęczona. Nie widziałem w tym jeszcze nic
niezwykłego, ale kiedy powiedziała, że J.F. położyła się w pokoju dzieci
(przypuszczalnie dlatego, że jest tam wygodniejsze łóżko), a dzieci spały w
pokoju gościnnym, gdzieś w moim mózgu rozdźwięczał się dzwoneczek. Jak mówiłem,
sypialnia dzieci ma kształt prostokąta i znajduje się bezpośrednio nad moim
gabinetem. Co więcej J.F. ma około trzydziestki, jest zawodową piosenkarką i bez
wątpienia jest doświadczona seksualnie (dwóch mężów plus spora ilość romansów).
No i fakt, że była zmęczona.
Dobrych parę minut zbierałem się na odwagę by zapytać żonę, ale musiałem to
wiedzieć. Moja żona była już w tym czasie całkiem nieźle doświadczona.
Poprosiłem ją więc, by poszła na górę i zapytała J.F., czy czuje się seksualnie
“zmęczona". Zapytała, co mam na myśli, więc wyjaśniłem jej to. Potem oczywiście
chciała wiedzieć dlaczego, dodając że nie może zadać J.F. takiego pytania.
Odparłem, że z pewnością może się tego dowiedzieć i że to ważne. W końcu
zgodziła się i poszła na górę obudzić J.F. Po dość długiej chwili nieobecności
żona zeszła na dół i spojrzała na mnie znacząco. J.F. została na górze.
"Skąd wiedziałeś?" – dzięki Bogu, że nie powiedziała tego z podejrzliwością w
głosie. “Dlatego dzwoniła do nas i chciała nas odwiedzić. Przez cały tydzień
miała burzliwy romans z seksem co noc: Powiedziała mi, że była już zbyt
zmęczona, aby wytrzymać jeszcze Jedną noc":
W chwilę później J.F. zeszła na dół na śniadanie: Moja żona oczywiście
powiedziała jej, że interesuję się jej stanem. Przez resztę dnia zachowywała się
normalnie, z jednym wszakże wyjątkiem. Zwykle J.F. traktuje mnie bardzo
zwyczajnie, po prostu jak męża swojej dobrej przyjaciółki. Dzisiaj wielokrotnie
spostrzegłem, jak ukradkiem przygląda mi się intensywnie, zupełnie jakby chciała
przypomnieć sobie coś związanego ze mną i nie mogła. Udawałem, że nie zauważam
tego nagłego zainteresowania. Zidentyfikowałem więc jedną kobietę. Ale kim była
ta druga, starsza?
Dopisek: 7 marca 1961 r. Środa w nocy. Przez ostatnich kilka dni próbowałem
odkryć, kogo mogła oznaczać ta druga kobieta. Przypuszczałem, że mogła to być
jakaś nieżyjąca już osoba wciąż głęboko zainteresowana seksem, która kręciła się
w pobliżu J.F., po prostu aby niejako w zastępstwie cieszyć się jej aktywnością
seksualną – o ile to możliwe.
Wczoraj jednak do mojego biura wpadł przyjaciel i w trakcie rozmowy zauważył
nagle, iż nasza wspólna przyjaciółka R.W. powiedziała mu, że śniła o mnie
ostatniej sobotniej nocy.
Wzmianka o sobotniej nocy natychmiast przykuła moją uwagę. R.W. jest
przedsiębiorczą i ma około czterdziestu lat. Chociaż zamężna, to zgodnie z moimi
obserwacjami (ale nie udziałem), zdecydowanie zalicza się do kobiet o szerokich
doświadczeniach seksualnych. R.W. nie opisała jednak przyjacielowi samej natury
snu, więc postanowiłem dowiedzieć się tego na własną rękę. Jeszcze tego samego
dnia udało mu się do niej dodzwonić. Początkowo R.W. mówiła na temat snu dość
wykrętnie. Po moich łagodnych naleganiach powiedziała wreszcie, ii w jej śnie
poddałem ją drobiazgowemu “fizycznemu badaniu". Było to wszystko co zdołałem od
niej wydobyć. Albo rzeczywiście nie pamiętała już niczego więcej, albo było to
zbyt osobiste, by mogła powiedzieć. Ale fakt, że śniła o mnie sobotniej nocy, że
sen miał raczej intymny charakter i był na tyle dla niej ważny, by go wspominać
oraz to, że R.W. odpowiada podanej wcześniej charakterystyce – wszystko to jest
czymś więcej, niż jedynie zwykłym zbiegiem okoliczności.
Czyżby istniał we mnie jakiś ukryty pociąg seksualny ku J.F. i R.W.? Jeżeli tak
to byłem tego całkowicie nieświadomy. Dobrze jednak wiedzieć; iż obie w dalszym
ciągu znajdują się pomiędzy “żywymi".
Wiele z opisanych w moim dzienniku eksperymentów jest dla mnie także “zbyt
osobistych", aby je przytaczać. Jednak to, co zostało zaprezentowane, będzie jak
sądzę dostateczną wskazówką. Wystarczy powiedzieć, że były tam doznania różnego
typu, tak jak różne są doświadczenia w Stanie Drugim, zarówno w Obszaru I jak i
Obszarze II. Wyznawcy koncepcji “planów astralnych" mogą twierdzić, że jakość
tych spotkań zależna jest od poziomu wizytowanego planu – “jakość" oznacza tu
intensywność i (lub) degradację bądź eliminację doznań seksualnych. Zależy to od
interpretacji. Ci, którzy nie zaczęli jeszcze rozumieć warunków Stanu Drugiego
(“żywy", “umarły"), równie dobrze mogliby odnosić te wzorce do planu fizycznego,
ale bez ograniczeń i nawyków “cywilizowanego" społeczeństwa wciąż oceniamy
seksualizm jako dobro lub zło w ścisłej zależności od takich właśnie nakazów,
zakazów i struktur społecznych. Złudność takiego punktu widzenia ukazuje się już
w naszym istnieniu tu na ziemi, bowiem nie możemy pogodzić naszych praktyk
seksualnych z prawami społecznymi.
Pociąg seksualny sam w sobie może być katalizatorem wibracji, które są drzwiami
prowadzącymi do Stanu Drugiego. Jest to jednak zawiły problem – lecz w żadnym
wypadku w Drugim Stanie nie jest to złem.