Jeśli
ktoś zapragnąłby mieć udział w wydaniu następnych moich pism oraz działaniu dla
dobra wspólnej idei „System Miłości” i zdobywania niebiańskiej wiedzy dla
siebie, „Wiedza od Ojca Pio” - to podaję osobiste konto:
Wiesław Matuch BNP Paribas Bank Polska S.A. Konto:902030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku.
Natomiast żeby przesłać kwotę do Polski z zagranicy trzeba podać tak:
PLPK90203000451130000015386050
- Wiesław Matuch Darowizna:
Lub : Wiesław Matuch
90 2030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA
Wpisać:
PPABPLPK Jak
braknie pola dodać XXX
Założyłem też konto na PayPal -
wiesiorynka@gmail.com Jeśli ktoś chciałby
wesprzeć duchową naszą wspólną oddolną działalność - to jest taka możliwość.
PayPal przekierowuje na moje konto w BGŻ w Polsce. W
tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku. Komfort jest, bo można
korzystać z podstawowych walut z całego świata. Wiesiu
1910 - Urodził się Akira Kurosawa. 37 - Początek rządów cesarza Kaliguli. 1364 - Konsekracja katedry wawelskiej. 1892 - Urodził się Stanisław Dąbek, dowódca Lądowej Obrony Wybrzeża w 1939 r.. 1933 - Rozwiązanie Obozu Wielkiej Polski. 1941 - Zmarła Virginia Woolf, pisarka angielska. 1943 - Zmarł Sergiej Rachmaninow kompozytor rosyjski. 1947 - Zginął gen. Karol Świerczewski. 1969 - Zmarł generał Dwight Eisenhower, prezydent Stanów Zjednoczonych. 1994 - Zmarł Eugene Ionesco, dramatopisarz francuski.
Czwartek, 28 marca, 2024 roku. Do końca roku zostało 279 dni. Imieniny obchodzą:
Joanny Jana Anieli Kastora Guntrana Krzesisława Doroteusza. Bł. Joanna Maria de Maillé, wdowa (1332-1414). Poślubiła młodego barona de Silly który wróciwszy z niewoli angielskiej zmarł z trudów i wyczerpania. Joanna osiadła w Lours, w skromnym mieszkaniu przylegającym do klasztoru franciszkanów. Wiodła życie pełne umartwienia, modlitwy i poświęcenia. Przez pewien czas pracowała jako posługaczka w miejscowym szpitalu. Umarła mając 82 lata.
Św. Teresa
z Avila -
Dzieła św. Teresy Wielkiej...
Piękno Najwyższe, jakaż Twoja siła, Jeśli Istotę Twą nieogarnioną skłania, by z nędzą moją się złączyła, i byś ukochał i tak uwielmożnił mnie w swej nicości, w nędzy pogrążoną.
Św. Jan od
Krzyża -
Dzieła św. Jana od Krzyża...
Żyła ukryta w samotności i w samotności swe gniazdo uwiła, i w samotności ją prowadził umiłowany, w którym siebie zagubiła, i Jego w samotności miłość zraniła.
Myśli Ojca Anthony de Mello - hinduskiego Jezuity:
Szaleństwo - Pytany o własne oświecenie, Mistrz był zawsze bardzo powściągliwy, chociaż uczniowie wszelkimi sposobami chcieli skłonić go do zwierzeń. Jedyną informacją, jaką udało się im uzyskać, były słowa wypowiedziane przez Mistrza do najmłodszego syna, który pytał go, jak się czuł, kiedy został oświecony. Odpowiedź brzmiała: - Jak głupiec. Chłopiec zapytał dlaczego. Mistrz odrzekł: - Widzisz synu, było to przeżycie takie, jakie ma człowiek, który z wielkim trudem włamuje się do domu, wspinając się po drabinie i wybijając okno, a następnie stwierdza, że drzwi domu były cały czas otwarte.
ZESTAW PIERWSZEJ POMOCY - Członkini Pogotowia Ratunkowego miała dyżur pierwszej pomocy na wybrzeżu. Zauważyła wiele pustych butelek rozrzuconych po trawniku i obawiała się, że ludzie mogą przypadkiem na nie nadepnąć i skaleczyć się. Postawiła więc swój zestaw pierwszej pomocy na ziemi i zaczęła zbierać butelki. Wtem starszy pan, którego uwagę odwróciło to, co robiła, potknął się o jej zestaw i skaleczył się.
SŁYSZAŁEŚ ŚPIEW TEGO PTAKA? - Hinduiści indyjscy utworzyli czarujący obraz relacji między Bogiem a jego stworzeniem. Bóg "tańczy" swoje stworzenie. On jest tancerzem, stworzenie jest tańcem. Taniec jest czymś innym niż Tancerz, lecz mimo to nie może istnieć niezależnie od Niego. Nie jest rzeczą, którą możesz zabrać do domu w pudełku, jeśli ci się spodoba. Gdy Tancerz się zatrzymuje, taniec przestaje istnieć. W swym poszukiwaniu Boga człowiek myśli za dużo, za dużo rozważa, za dużo mówi. Nawet kiedy kontempluje ten taniec, który nazywamy stworzeniem, cały czas myśli, mówi (do siebie lub do innych), rozważa, analizuje, filozofuje. Słowa, słowa, słowa... Hałas, hałas, hałas... Milcz i patrz na taniec. Po prostu, patrz: gwiazda, kwiat, zbutwiały liść, ptak, kamień... Nadaje się do tego każda część tańca. Patrz. Słuchaj. Wąchaj. Dotykaj. Smakuj. I bez wątpienia zobaczysz Jego, Tancerza we własnej osobie. - Uczeń ciągle się skarżył swemu mistrzowi zen: - Stale ukrywasz przede mną ostatnią tajemnicę zen. I nie chciał wierzyć w zaprzeczenia mistrza. Pewnego dnia mistrz zabrał go na spacer w góry. Gdy szli, usłyszeli śpiew ptaka. - Słyszałeś śpiew tego ptaka? - zapytał go mistrz. - Tak - odpowiedział uczeń. - No więc dobrze, teraz już wiesz, że nic przed tobą nie ukrywałem. - Tak - przytaknął uczeń. Jeśli rzeczywiście słyszałeś jak śpiewa ptak, jeśli rzeczywiście widziałeś drzewo... powinieneś wiedzieć więcej, niż wyrażają słowa i pojęcia. Co mówisz? Że słyszałeś śpiew dziesiątków ptaków i widziałeś setki drzew? Zgoda. Ale to, co widziałeś, to było drzewo czy jego opis? Jeśli patrzysz na drzewo i widzisz cud - wtedy wreszcie zobaczyłeś drzewo! Czy twoje serce napełniło się kiedyś niemym podziwem, kiedy usłyszałeś śpiew ptaka?
Przepiękne teksty wielkiego Jogina Sri Nisargadatty Maharaja (1897 - 1981)
Pytania i odpowiedzi (poniższe teksty, losowo
wyświetlane, dopracowałam na potrzeby
katolików - Wiesław Matuch)
PYTANIE: Nie istnieje świadomość poznawana i poznająca.? ODPOWIEDŹ: Odróżnia się osobę od świadka-obserwatora. Gdy ujmie pan to jako jedność i ten stan przekroczy, znajdzie się pan w stanie Najwyższym. Dzieje się to już poza bytem i niebytem. Nie jest to ani zwierciadło, ani obraz w zwierciadle. Rzeczywistość jest ponadczasowa, nieprawdopodobnie silna i trwała, wieczna. Właśnie tam znajdują się święci. Umysł, czyli materialiści nigdy tam nie dochodzą, chyba, że pokonają swój umysł. Paradoks polega na tym, ze pokonuje się go własna świadomością. Jest to jedyna droga do świętości i wyzwolenia. Na tym poziomie można wszystko. Przekracza się czas i przestrzeń. Przykładem są cuda św. Ojca Pio, np. bilokacja. PYTANIE: A czy oświecony mistyk jest świadkiem, czy jest jedno z Najwyższym? ODPOWIEDŹ: Oczywiście jest jedno z Najwyższym, ale można go też nazwać uniwersalnym świadkiem. PYTANIE: Ale pozostaje on sobą? ODPOWIEDŹ: Jeśli uważa pan, że sam jest osobą, wszędzie będzie się pan dopytywał istnienia osób. W rzeczywistości osób nie ma, są tylko ciągi wspomnień i nawyki. W chwili zjednoczenia z Bogiem osoba znika. Pozostaje tożsamość, ale tożsamość to nie osoba, lecz nieodłączny element samej duchowej rzeczywistości. Osoba nie ma samoistnego bytu. Jest ona odbiciem w umyśle świadka, owego "ja jestem", które z kolei jest sposobem bytowania w kosmosie. W niebie wszyscy stanowią doskonała jedność.
Tęsknota:
Wiem mogliśmy być razem jednak ja wolałam innego ale czy warto było... O Tobie zapominać? Skoro i tak jesteśmy razem! Chciałabym móc zakochać się w innym ale nie mogę z własnej winy lubię się ranić lecz to wszystko z czyjejś winy!
Ryszard
Kapuściński:
Jestem zafascynowany światem, a nie poszczególnymi miejscami na ziemi. Przebywając w jakimś kraju, zastanawiam się, czy nie powinienem być gdzie indziej. Ciągle mam telefony i listy z propozycjami. "New York Times", "Frankfurter Allgemeine Zeitung", "Le Monde", różne wydawnictwa - wszyscy chcą, aby dla nich coś pisać. Jestem wręcz wypychany w różne rejony świata. Trudność polega na pogodzeniu dwóch sytuacji: podróży, które są akumulatorem, gromadzeniem doświadczeń i wrażeń, i pisania, które wymaga ciszy, skupienia, koncentracji. Trzeba szukać złotego środka.
Cytaty Przemówienia Papieża Jana Pawła II w parlamencie polskim z 11 czerwca
1999
Polska ma pełne prawo, aby uczestniczyć w ogólnym procesie postępu i rozwoju świata, zwłaszcza Europy. Integracja Polski z Unią Europejską jest od samego początku wspierana przez Stolicę Apostolską. Doświadczenie dziejowe, jakie posiada naród polski, jego bogactwo duchowe i kulturowe mogą skutecznie przyczynić się do ogólnego dobra całej rodziny ludzkiej, zwłaszcza do umocnienia pokoju i bezpieczeństwa w Europie.
Tęsknota:
Smutno i płakać się chce. Mijają soboty, pamiętaj więc o tym, że komuś bez Ciebie jest źle!
Jesteś tu, aby mógł się ziścić
boski plan wszechświata.
Jesteś aż tak ważny!
Spis treści
PODZIĘKOWANIA 5
WPROWADZENIE 5
Jak powstała ta książka 5
Prawda jest w tobie 7
Rozdział pierwszy
NIE JESTEŚ SWOIM UMYSŁEM 10
Największa przeszkoda do oświecenia 10
Uwalnianie się od swojego umysłu 14
Oświecenie: wznieść się ponad swoje myśli 16
Emocja: reakcja ciała na poczynania umysłu 18
Rozdział drugi
ŚWIADOMOŚĆ: WYJŚCIE Z BÓLU 23
Nie przysparzaj bólu 23
Ból zadawniony: rozpuszczanie ciała bolesnego 24
Ego utożsamione z ciałem bolesnym 28
Pochodzenie lęku 28
Ego w poszukiwaniu pełni 30
Rozdział trzeci
W GŁĄB TEJ OTO CHWILI 32
Nie szukaj siebie w umyśle 32
Połóż kres urojonemu istnieniu czasu 32
Nic nie istnieje poza teraźniejszością 33
Klucz do wymiaru duchowego 34
Docieranie do potęgi teraźniejszości 35
Wyzwolenie z czasu psychicznego 37
Czas psychiczny jako rodzaj obłędu 39
Postawa negatywna i cierpienie zakorzenione w czasie 40
Odkrywanie życia, przysłoniętego sytuacją życiową 41
Wszelkie problemy to urojenia umysłu 42
Skok kwantowy w ewolucji świadomości 44
Radość istnienia 44
Rozdział czwarty
UMYSŁ I JEGO UNIKI PRZED TERAŹNIEJSZOŚCIĄ 47
Utrata teraźniejszości: sedno urojeń 47
Nieświadomość zwykła a nieświadomość głęboka 48
Czego szukają 49
Rozpuszczanie zwykłej nieświadomości 50
Wolność od zgryzoty 51
Gdziekolwiek jesteś, bądź tam całym sobą 53
Wewnętrzny cel drogi życiowej 57
Przeszłość nie wytrzyma konfrontacji z twoja obecnością 58
Rozdział piąty
OBECNOŚĆ 60
Jest czym innym, niż myślisz 60
Ezoteryczny sens czekania 61
Piękno powstaje w twojej niewzruszonej obecności 61
Urzeczywistnienie czystej świadomości 63
Chrystus: czym naprawdę jest twoja obecność 66
Rozdział szósty
CIAŁO WEWNĘTRZNE 68
Istnienie jest twoją najgłębszą jaźnią 68
Patrz, gdzie słowo nie sięga 68
Odnajdywanie prawdziwego siebie – niewidzialnego i niezniszczalnego 69
Łączenie się z ciałem wewnętrznym 70
Przemiana dzięki ciału 71
Kazanie o ciele 73
Zakorzeń się głęboko w sobie 73
Zanim wnikniesz w ciało, wybacz 75
Twoja więź z nieprzejawionym 76
Spowalnianie procesu starzenia 77
Wzmacnianie układu odpornościowego 77
Niech oddech wprowadzi cię w ciało 78
Twórcze posługiwanie się umysłem 79
Sztuka słuchania 79
Rozdział siódmy
BRAMY NIEPRZEJAWIONEGO 80
Głębokie wnikanie w ciało 80
Źródło czi 81
Sen bez marzeń 82
Inne bramy 82
Cisza 84
Przestrzeń 84
Prawdziwa natura czasu i przestrzeni 86
Świadoma śmierć 88
Rozdział ósmy
ZWIĄZKI OŚWIECONE 89
Wrota teraźniejszości są wszędzie, gdzie ty jesteś 89
Splot miłości i nienawiści 90
Nałóg a poszukiwanie pełni 92
Od związków uzależniających do oświeconych 94
Związki jako praktyka duchowa 95
Czemu kobiety są bliższe oświecenia 100
Zbiorowe ciało bolesne kobiet i jego rozpuszczanie 101
Wyrzeknij się związku z samym sobą 104
Rozdział dziewiąty
GDZIE NIE SIĘGA SZCZĘŚCIE ANI NIESZCZĘŚCIE, PANUJE POKÓJ 107
Wyższe dobro ponad dobrem i złem 107
Koniec z dramatem twoim w życiu 109
Nietrwałość a cykle życiowe 110
Negatywizm: jak się nim posługiwać i jak się go wyrzec 113
Natura współczucia 117
W stronę rzeczywistości innego rzędu 119
Rozdział dziesiąty
SENS PODDANIA 124
Zgoda na teraźniejszość 124
Od energii umysłowej do duchowej 127
Poddanie w związkach osobistych 128
Od choroby do oświecenia 130
W obliczu katastrofy 132
Cierpienie w spokój przeistoczone 133
Droga krzyżowa 135
Swoboda wyboru 136
PODZIĘKOWANIA Jestem głęboko wdzięczny Connie Kellough za troskę i wsparcie, a także za
ogromny wkład, jaki wniosła w opracowanie tekstu tej książki i jej wydanie.
Nasza współpraca dała mi wiele radości. Moje podziękowania należą się też Corei Ladner i wszystkim wspaniałym
ludziom, którzy pomogli mi stworzyć tę książkę, ponieważ dali mi najcenniejszy
spośród darów – przestrzeń. To dzięki nim mogłem swobodnie pisać i żyć. Dziękuję
więc Ad–rienne Bradley z Vancouver, Margaret Miller z Londynu, Angie Francesco z
Glastonbury w Anglii, Richardowi z Menlo Park i Rennie Frumkin z Sausalito w
Kalifornii. Wyrażam również wdzięczność Shirley Spaxman i Howar–dowi Kelloughowi za
przejrzenie wczesnej wersji maszynopisu i za użyteczne komentarze, a także
wszystkim tym, którzy zechcieli zrecenzować tekst w późniejszych stadiach
obróbki i podzielić się ze mną swoją opinią. Dziękuję Rosę Dendewich za to, że
opracowała książkę na komputerze, robiąc to z radością, a zarazem
profesjonalnie. Chciałbym jeszcze przesłać wyrazy miłości i wdzięczności swoim
rodzicom, bez których udziału książka ta nigdy by nie powstała, oraz
nauczycielom duchowym, a zwłaszcza największemu spośród wszystkich guru: życiu.
Wprowadzenie Jak powstała ta książka
Przeszłość niewiele mnie obchodzi, rzadko więc o niej myślę; chciałbym
jednak pokrótce opowiedzieć, jak zostałem nauczycielem duchowym i jak doszło do
powstania tej książki. Zanim skończyłem trzydzieści lat, żyłem w prawie ciągłym niepokoju, a
jedynym urozmaiceniem tego stanu były napady depresji, którym towarzyszyły myśli
samobójcze. Czuję się teraz tak, jakbym mówił o jednym ze swoich poprzednich
wcieleń lub wręcz o cudzym życiu. Wkrótce po dwudziestych dziewiątych urodzinach obudziłem się nad ranem,
ogarnięty bezgraniczną zgrozą. Wielokrotnie zdarzało mi się już budzić z takim
uczuciem, lecz tym razem było ono silniejsze niż kiedykolwiek. Nocna cisza,
niewyraźne kontury mebli w ciemnym pokoju, daleki turkot przejeżdżającego
pociągu – wszystko to wydawało się tak obce, wrogie i bezsensowne, że napawało
mnie głębokim wstrętem do świata. Ale najohydniejsze było moje własne istnienie.
Po co dalej żyć, dźwigając brzemię niedoli? Po co przedłużać nieustanną
szarpaninę? Czułem, jak głęboka tęsknota za unicestwieniem, za niebytem,
wyraźnie bierze górę nad instynktownym pragnieniem, żeby jednak jeszcze pożyć. „Dłużej już ze sobą nie wytrzymam”. Ta właśnie myśl nasuwała mi się raz
po raz. I nagle zdałem sobie sprawę z jej osobliwości. „Jestem jeden, czy jest
mnie dwóch? Jeśli nie mogę ze sobą wytrzymać, to widocznie jesteśmy dwaj: z
jednej strony »ja«, który mówię te słowa, a z drugiej jakaś – powiedzmy –
osoba«, z którą już nie wytrzymuję. A skoro tak, to może tylko jedno z nas
istnieje naprawdę”. To raptowne odkrycie tak mnie oszołomiło, że mój umysł stanął jak wryty.
Byłem w pełni świadom, ale nie miałem w głowie ani jednej myśli. A potem
wciągnęło mnie coś w rodzaju energetycznego wiru. Najpierw był powolny ruch, a
później przyspieszenie. Owładnął mną przemożny lęk i cały zacząłem dygotać.
Usłyszałem słowa „niczemu się nie opieraj” jakby wypowiedział je jakiś głos w
mojej piersi. Czułem, że wsysa mnie próżnia. Miałem jednak zarazem takie
uczucie, jakby ist-niała ona we mnie samym, nie zaś na zewnątrz. I nagle znikł
wszelki lęk, a ja pozwoliłem sobie wpaść w tę próżnię. W ogóle nie pamiętam, co
było dalej. Obudziło mnie ćwierkanie ptaka za oknem. Nigdy przedtem nie słyszałem
takiego dźwięku. Pod zamkniętymi powiekami ukazał mi się drogocenny brylant. No
właśnie: gdyby brylant mógł wydawać dźwięk, brzmiałby on dokładnie tak jak ten
ptasi śpiew. Otworzyłem oczy. Przez firanki wlewał się do pokoju pierwszy
brzask. Zanim zdążyłem cokolwiek pomyśleć, już czułem, już wiedziałem, że
światło to coś nieskończenie bogatszego niż my, ludzie, zdajemy sobie sprawę.
Sącząca się przez firanki łagodna świetlistość była samą miłością. Łzy zakręciły
mi się w oczach. Wstałem i przeszedłem się po pokoju. Bez trudu rozpoznałem w
nim własny pokój, ale wiedziałem, że tak naprawdę widzę go pierwszy raz w życiu.
Wszystko było świeże i dziewicze, jakby właśnie przed chwilą zaistniało. Biorąc
do ręki kolejne przedmioty – ołówek, pustą butelkę – zdumiewałem się, jakie są
piękne i żywe. Tamtego dnia chodziłem po mieście, bezgranicznie zdziwiony cudownością
życia na Ziemi, jakbym dopiero co przyszedł na świat. Pięć następnych miesięcy przeżyłem w niezmąconym, głębokim spokoju i
błogości. Później intensywność tego stanu nieco osłabła – a może tak mi się
tylko wydawało, ponieważ stał się on dla mnie czymś naturalnym. Nadal potrafiłem
funkcjonować w świecie, chociaż zdawałem sobie sprawę, że nic nie mogę zrobić,
aby wzbogacić to, co już mam. Wiedziałem oczywiście, że przydarzyło mi się coś głęboko istotnego, lecz
w ogóle tego zdarzenia nie rozumiałem. Dopiero po kilku latach, kiedy już
naczytałem się różnych tekstów o tematyce duchowej i spędziłem trochę czasu z
nauczycielami duchowymi, pojąłem, że przytrafiło mi się właśnie to, czego
wszyscy szukają. Zrozumiałem, że pod ogromnym naciskiem cierpienia, jakiego
doświadczyłem owej nocy, moja świadomość musiała zapewne zaniechać utożsamiania
się z nieszczęśliwym i głęboko zalęknionym Ja”, które w sumie jest tylko
stworzoną przez umysł fikcją. Zaniechanie to było widocznie tak całkowite, że
fałszywe, cierpiące Ja” natychmiast runęło – niby nadmuchiwana zabawka, z której
wyciągnięto zatyczkę. Pozostała jedynie moja prawdziwa natura, rozumiana jako
wiecznie obecne „Ja jestem”: świadomość w stanie czystym – sprzed utożsamienia z
formą. W późniejszym czasie nauczyłem się z pełną świadomością wnikać w tę
niepoddaną czasowi, niedostępną dla śmierci sferę wewnętrzną, którą zrazu
uznałem za próżnię. Osiągałem stany tak nieopisanie błogie i święte, że blednie
przy nich nawet to pierwsze, wspomniane na wstępie przeżycie. Nadszedł w końcu
czas, kiedy na płaszczyźnie fizycznej wszystko, ale to wszystko utraciłem. Nie
łączyły mnie żadne związki z ludźmi, nie miałem pracy, domu ani tożsamości
społecznej. Prawie dwa lata przesiedziałem na ławkach w parku, czując
niesłychanie silną radość. Lecz nawet najpiękniejsze doznania pojawiają się, aby kiedyś przeminąć.
Zapewne ważniejszy od wszelkich doznań jest podskórny nurt spokoju, który od
tamtej pory ani na chwilę mnie nie opuścił. Czasem bywa on bardzo silny, niemal
dotykalny, tak że potrafią go odczuć również inni ludzie. Kiedy indziej schodzi
na dalszy plan i dobiega stamtąd niby odległa melodia. W późniejszych latach zdarzało się, że ktoś do mnie podchodził i mówił:
„Chcę mieć to samo, co ty. Czy możesz mi to dać albo pokazać, jak mógłbym to
zdobyć?”, a ja odpowiadałem: „Już to masz. Po prostu jeszcze tego nie czujesz,
bo twój umysł robi za dużo hałasu”. Z tej odpowiedzi wyrosła z czasem ta oto
książka. Zanim zdążyłem się połapać, znów miałem zewnętrzną tożsamość: zostałem
nauczycielem duchowym.
Prawda, która jest w tobie W książce tej zawarta jest sama istota działalności – o tyle, o ile daje
się ją przekazać w słowach – którą od dziesięciu lat prowadzę w Europie i w
Ameryce Północnej, pracując już to z pojedynczymi osobami, już to z niewielkimi
grupkami poszukiwaczy, penetrujących sferę ducha. Chciałbym z głębokim uczuciem
i uznaniem podziękować tym wyjątkowym ludziom za ich odwagę, za gotowość
sprostania przemianie wewnętrznej, za trudne pytania, jakie mi zadają, i za chęć
słuchania. Bez nich książka ta nigdy by nie powstała. Należą do nielicznej jak
dotąd, lecz na szczęście rosnącej mniejszości duchowych pionierów: osiągnąwszy
pewien etap rozwoju, potrafią zerwać odziedziczone więzy kolektywnych schematów
umysłowych, które od całych eonów trzymają ludzkość we władzy cierpienia.
Wierzę, że książka ta trafi w ręce ludzi, którzy dojrzeli już do radykalnej
przemiany wewnętrznej, a tym samym przemianę tę przyspieszy. Mam też nadzieję,
że dotrze do wielu innych osób, którym jej treść wyda się godna zastanowienia,
choć może nie będą jeszcze gotowe żyć w pełnej zgodzie z zawartym tu
przesłaniem, stosując je w praktyce. Być może kiedyś, później, w nich także
ziarno zasiane podczas lektury połączy się z ziarnem oświecenia, które każdy
nosi w sobie, i nagle zakiełkuje, ożyje. Książka ta w swojej obecnej postaci wyłoniła się – w znacznej mierze
spontanicznie – jako odpowiedź na pytania, które zadawali uczestnicy rozmaitych
seminariów, kursów medytacji i prywatnych sesji terapeutycznych, toteż w
ostatecznej redakcji zachowałem formę pytań i odpowiedzi. Wspomniane kursy i
sesje nauczyły mnie i dały mi wcale nie mniej niż pytającym. Niektóre pytania
zapisałem prawie słowo w słowo. Inne są syntetyczne: każde powstało z połączenia
kilku często zadawanych pytań pewnego typu, natomiast odpowiedź na nie
utworzyłem, wydobywając samo sedno z paru rozmaitych odpowiedzi. Niekiedy w
trakcie pisania nasuwała mi się zupełnie nowa odpowiedź, głębsza i wnikliwsza
niż wszystko, co wcześniej zdołałem sformułować. Pewne dodatkowe pytania zadał
mi wydawca, pragnąc dokładniej wyjaśnić niektóre kwestie. Sam zauważysz, że od pierwszej do ostatniej strony dialogi te toczą się
na przemian na dwóch różnych poziomach. Na jednym poziomie zwracam ci uwagę na to, co jest w tobie fałszem. Mówię
o naturze ludzkiej nieświadomości i zaburzeń funkcjonowania, a także o tym, jak
zjawiska te zazwyczaj się przejawiają w zachowaniu, począwszy od konfliktów w
relacjach międzyludzkich, a skończywszy na wojnach między plemionami czy
państwami. Znajomość tych zagadnień jest nieodzowna, dopóki bowiem nie nauczysz
się dostrzegać fałszu w tym, co fałszywe – innymi słowy: widzieć, co nie jest
naprawdę tobą – nie dokona się trwała przemiana i zawsze prędzej czy później
dasz się wciągnąć z powrotem w sferę iluzji i takiego czy innego rodzaju bólu.
Na tym poziomie pokazuję ci też, jak należy postępować, żeby z tego, co w tobie
fałszywe, nie budować sobie rzekomego „ja” ani nie stwarzać osobistych
problemów, gdyż tym właśnie sposobem fałsz w nieskończoność się powiela. Na drugim poziomie dyskursu mówię o głębokiej przemianie ludzkiej
świadomości, przedstawiając tę przemianę nie jako odległą i niepewną
perspektywę, lecz jako coś, co już teraz znaj-duje się w twoim zasięgu,
niezależnie od tego, kim i gdzie jesteś. Pokazuję ci, jak możesz się wyrwać ze
zniewolenia, w którym trzyma cię umysł, jak przejść na poziom świadomości
oświeconej i zachować ją w życiu codziennym. W partiach książki poświęconych temu drugiemu poziomowi nie zawsze
dobieram słowa z myślą o przekazaniu konkretnych informacji; niekiedy chodzi mi
głównie o to, żeby wciągnąć cię w ten nowy stan świadomości. Raz po raz próbuję
zabrać cię ze sobą w tę niepoddaną czasowi sferę intensywnej, świadomej
obecności w Teraźniejszej Chwili, żeby dać ci przedsmak oświecenia. Dopóki sam
go nie zaznasz, fragmenty te mogą ci się wydawać nieco monotonne. Lecz gdy tylko
poznasz z własnego doświadczenia to, o czym mówię, na pewno zrozumiesz, że w
passusach tych zawarty jest ogrom mocy duchowej, a wtedy uznasz je może za
najwartościowsze z całej książki. Jeszcze jedno: ponieważ każdy człowiek nosi w
sobie ziarno oświecenia, często zwracam się wprost do tego kogoś, kto wie, o co
mi idzie – do tego kogoś, kto mieszka w tobie, chociaż przesłania go myśliciel;
zwracam się do tej głębszej jaźni, która natychmiast rozpoznaje prawdę duchową,
wpada z nią w rezonans i czerpie z niej siłę. Pojawiający się tu i ówdzie znak ∫ wskazuje, że warto może przerwać
lekturę, trochę pomilczeć, naprawdę poczuć i przeżyć prawdziwość tego, co przed
chwilą zostało powiedziane. Przy innych fragmentach pomysł ten może ci się
nasunąć naturalnie i spontanicznie. Kiedy zaczniesz czytać tę książkę, znaczenie takich słów jak „Istnienie”
czy „obecność” niekoniecznie będzie dla ciebie od razu całkiem jasne. Jeśli tak
się zdarzy, po prostu czytaj dalej. W trakcie lektury mogą ci się nasuwać
pytania lub wątpliwości. Odpowiedź na niektóre z nich znajdziesz zapewne w
dalszych rozdziałach, inne zaś okażą się nieistotne, gdy głębiej wnikniesz w tę
naukę – i w siebie. Nie czytaj samym umysłem. ZAUWAŻ, czy w odpowiedzi na to, co czytasz, nie
pojawia się w tobie odczucie, wrażenie, że oto spotykasz się z czymś, co w głębi
duszy już wiesz. Nie mogę ci oznajmić żadnej prawdy duchowej, której gdzieś
głęboko w sobie wcześniej byś nie znał. Mogę ci jedynie przypomnieć coś, o czym
zapomniałeś. A wtedy odzywa się i swobodnie wyłania z wnętrza każdej komórki
twojego ciała żywa wiedza – pradawna, a zarazem wiecznie nowa. Umysł wciąż chce wszystko szufladkować i porównywać, ale z tej akurat
książki więcej skorzystasz, jeśli użytej tutaj terminologii nie będziesz
porównywał z terminologią innych nauczycieli; jeśli nie powstrzymasz się od tych
porównań, zapewne namącisz sobie w głowie. Takich określeń, jak „umysł”,
„szczęście” i „świadomość” używam niekoniecznie w tym samym sensie, co inni
nauczyciele. Nie przywiązuj się do żadnych słów. To tylko szczeble, które należy
jak najszybciej zostawić za sobą. Jeśli czasem cytuję słowa Jezusa czy Buddy, fragmenty Lekcji cudów lub
innych nauk, robię to nie dla porównania, lecz aby zwrócić ci uwagę na fakt, że
w gruncie rzeczy istnieje i zawsze istniała tylko jedna nauka duchowa, chociaż
przekazywano ją w wielu różnych formach. Niektóre z nich – na przykład formy
przekazu, stosowane w religiach o długiej tradycji – tak już obrosły
zewnętrznością, że ich duchowa esencja prawie zupełnie się zatraca, toteż
głębszy sens tych religii w znacznej mierze przestał być dostrzegany, a ich
przeobrażająca moc zanikła. Ilekroć więc czerpię cytaty z tych pradawnych
religii lub z innych nauk, staram się odsłonić ich głębsze znaczenie, aby
wskrzesić w ten sposób ich przeobrażającą moc – zwłaszcza na użytek czytelników,
którzy są owych religii czy też nauk wyznawcami. Mówię im: nie musicie szukać
prawdy nigdzie indziej. Pozwólcie, że pokażę wam, jak możecie głębiej wniknąć w
to, co już macie. Zazwyczaj staram się jednak używać terminologii możliwie najbardziej
neutralnej, żeby dotrzeć do jak najszerszego kręgu czytelników. Książkę tę można
traktować jako nowy wykład ponadczasowej nauki duchowej, esencji wszystkich
religii, sformułowanej tutaj zgodnie z potrzebami naszych czasów. Treść wykładu
nie została zaczerpnięta ze źródeł zewnętrznych, lecz z jedynego prawdziwego
Źródła, które mieści się w ludzkim wnętrzu, nie ma w niej więc żadnych teorii
ani spekulacji. Mówię na podstawie wewnętrznego doświadczenia, a jeśli chwilami
przemawiam z naciskiem, to tylko po to, żeby przebić się przez grube warstwy
oporu, jaki stawia umysł, i dotrzeć do tego miejsca w tobie, w którym już dawno
wiesz to wszystko równie dobrze jak ja – do miejsca, w którym słysząc prawdę,
natychmiast ją się rozpoznaje. Człowiek wpada wtedy w uniesienie i nagle żyje
mocniej niż przedtem, jak gdyby coś w nim mówiło: „Tak. Wiem, że to prawda”.