Jeśli
ktoś zapragnąłby mieć udział w wydaniu następnych moich pism oraz działaniu dla
dobra wspólnej idei „System Miłości” i zdobywania niebiańskiej wiedzy dla
siebie, „Wiedza od Ojca Pio” - to podaję osobiste konto:
Wiesław Matuch BNP Paribas Bank Polska S.A. Konto:902030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku.
Natomiast żeby przesłać kwotę do Polski z zagranicy trzeba podać tak:
PLPK90203000451130000015386050
- Wiesław Matuch Darowizna:
Lub : Wiesław Matuch
90 2030 0045 1130 0000 1538 6050
w tytule podać DAROWIZNA
Wpisać:
PPABPLPK Jak
braknie pola dodać XXX
Założyłem też konto na PayPal -
wiesiorynka@gmail.com Jeśli ktoś chciałby
wesprzeć duchową naszą wspólną oddolną działalność - to jest taka możliwość.
PayPal przekierowuje na moje konto w BGŻ w Polsce. W
tytule podać DAROWIZNA – aby uniknąć podatku. Komfort jest, bo można
korzystać z podstawowych walut z całego świata. Wiesiu
Poniżej są 2 tomy "Wiedzy Ojca PIO" do
pobrania za darmo w pdf. Wiesiu
1333 - Koronacja Kazimierza Wielkiego. 1729 - Urodziła się caryca Katarzyna II. 1771 - Urodził się Samuel Bogumił Linde, językoznawca. 1808 - Urodził się Napoleon III, polityk, cesarz Francji. 1856 - Urodził się Philippe Pétain, polityk i dowódca francuski. 1883 - Urodził się Jarosław Hašek, pisarz czeski. 1891 - Zmarł feldmarszałek Helmuth von Moltke. 1961 - Wydobycie XVII-wiecznego okrętu Vasa w Szwecji. 1962 - Pierwszy przekaz sygnału telewizyjnego za pośrednictwem satelity.
Środa, 24 kwietnia, 2024 roku. Do końca roku zostało 252 dni. Imieniny obchodzą:
Jerzego Fidelisa Grzegorza Feliksa Roberta Egberta Horacego Aleksego. Św. Jerzy, żołnierz, męczennik (III/IVw). Pochodził z Liddy (Azja Mniejsza). Zachowały się o nim nikłe dane biograficzne, jednak są bardzo liczne i wczesne dowody kultu Świętego. Jego ojcem miał być Pers - Geroncjusz. Jerzy jako ochotnik wstąpił do legionów rzymskich. Doszedł do rangi wyższego oficera (trybuna?). Podczas prześladowań za czasów Dioklecjana jako chrześcijanin odmówił złożenia ofiary bóstwom rzymskim (305?). Poddano go okrutnym i długim męczarniom - według niektórych tekstów trwały one aż 7 lat. M.in przybijano go do krzyża, torturowano na katowskim kole. Umęczono go w Diospolis na terenie Palestyny Okrucieństwo zastosowane wobec św. Jerzego musiało być wyjątkowe, skoro wśród tak ogromnej liczby męczenników, którzy wówczas zginęli za wiarę, jemu nadano tytuł Wielkiego Męczennika. Do kultu i legendy o Świętym przyczyniły się wyprawy krzyżowe, z których jedna stacjonowała pod Liddą. Za swego patrona uznają go: Anglia, Holandia, Niemcy Szwecja, Litwa, Bośnia; archidiecezja białostocka, wileńska, diecezja pińska; m. in. miasta: Ferrara, Neapol. Pod wezwaniem św. Jerzego powstało wiele bractw rycerskich oraz zgromadzeń zakonnych. Stał się patronem rycerzy żołnierzy ludzi mających związek z bronią i walką - rusznikarzy, zbrojmistrzów, puszkarzy, kawalerzystów, wojsk pancernych, także rolników, skautów i harcerzy. Jest orędownikiem podczas epidemii oraz w chorobach skóry trądu. W IKONOGRAFII Święty ukazywany jest w krótkiej tunice jako rycerz na koniu zabijający smoka. Jego atrybutami są: anioł z wieńcem laurowym lub z koroną, baranek, biała chorągiew lub lanca z czerwonym krzyżem, koń, palma męczeństwa oraz m. in. przedmioty jego męki - gwoździe, kamień młyński i koło, miecz, smok u stóp, smok zabity. Św. Fidelis - Marek Roy (1578-1622). Jest uznawany za pierwszego męczennika (protomartyr) Kongregacji Rozkrzewiania Wiary, a jego imię noszą różne szkoły, wydawnictwa i stowarzyszenie pomocy misjom, prowadzone przez zakon kapucynów. Jako wielki czciciel Maryi codziennie odmawiał różaniec, a każdą sobotę spędzał na postach o chlebie i wodzie. Urodził się w 1578 r. w szwabskim Sigmaringen, a na chrzcie otrzymał imię Marek. Nazwisko Roy było znane w Badenii-Wirtembergii, ponieważ jego ojciec był burmistrzem. Lata nauki we Fryburgu uwieńczył Marek doktoratem z filozofii, a później - doktoratem obojga praw. Wiele podróżował po Włoszech, Francji i Hiszpanii. Dzięki protekcji księcia Hohenzollerna z Sigmaringen, został nadwornym radcą prawnym, ale zdegustowany obyczajami palestry postanowił wstąpić do wspólnoty kapucynów. Za namową biskupa Konstancji Roy w 1612 r. przyjął święcenia kapłańskie, a potem przywdział habit, otrzymując imię zakonne Fidelis. Dwa lata później podjął studia teologiczne. W kilku klasztorach był gwardianem, a także prowadził działalność duszpasterską wśród protestantów. W 1621 Grzegorz XV powierzył kapucynom organizację misji w szwajcarskiej Recji, opanowanej przez kalwinizm. Zakon skierował tam Fidelisa, który jako prefekt - razem z konfratrami - przemierzał całą okolicę, głosząc kazania i tocząc dysputy. A czynił to skutecznie, bo wielu innowierców, w tym również kilku przywódców kalwińskich, nawróciło się. Zaniepokojeni fanatycy kalwińscy przygotowali więc zasadzkę: podstępnie zaprosili go z kazaniem do kościoła w Seewis, próbowali nakłonić do apostazji, a w końcu zamordowali mieczami i maczugami. Ciało męczennika spoczęło w katedrze w Chur. Beatyfikowany w 1729 r., a kanonizowany w 1746 r., jest patronem prawników.
Św. Teresa
z Avila -
Dzieła św. Teresy Wielkiej...
I to jest twojej miłości zadaniem, abyś gotowa była w wnętrzu swoim, i stała czujna za każdym wezwaniem, By być przybytkiem i mieszkaniem moim. Poza swą duszą nie szukaj Mnie w świecie, moim Ja tak bliski istnienia twojego, Ja cię ogarniam i daję ci życie, szukaj Mnie zatem w głębi serca twego.
Św. Jan od
Krzyża -
Dzieła św. Jana od Krzyża...
Żyła ukryta w samotności i w samotności swe gniazdo uwiła, i w samotności ją prowadził umiłowany, w którym siebie zagubiła, i Jego w samotności miłość zraniła.
Myśli Ojca Anthony de Mello - hinduskiego Jezuity:
Przygoda - Mistrz mówił o życiu. Opowiadał o spotkaniu z pilotem, który w czasie II wojny światowej przewoził robotników z Chin do Birmy, gdzie mieli budować drogi w dżungli. Podróż była długa i nudna, więc robotnicy zabawiali się grą w karty. Ponieważ nie mieli pieniędzy, grali o życie. Kto przegrał, musiał wyskoczyć z samolotu bez spadochronu! - Ależ to straszne! - wykrzyknęli wstrząśnięci uczniowie. - Oczywiście - rzekł Mistrz. - Za to gra była bardzo podniecająca. Później, tego samego dnia, powiedział: - Nigdy nie żyjesz tak w pełni jak wtedy, kiedy ryzykujesz własnym życiem.
CUKIERKI ZWIERZĄTKA - Był raz cukiernik, który miał cukierki w kształcie zwierząt i ptaków o różnych kolorach i wielkościach. Kiedy sprzedawał swe cukierki dzieciom, zaczynały się kłócić, mówiąc: "Mój królik jest lepszy od twojego tygrysa... Moja wiewiórka jest może mniejsza od twojego słonia, ale jest smaczniejsza..." A cukiernik śmiał się, gdy pomyślał o dorosłych, którzy byli niemniej nieświadomi niż dzieci, gdy uważali, że jedna osoba jest lepsza od drugiej. Oświecenie wie, że to nasza kultura i uwarunkowania, a nie nasza natura, nas dzielą.
ŻONA NIEWIDOMEGO - Uczenie człowieka niedojrzałego może okazać się ogromnie szkodliwe: Był raz człowiek, który miał bardzo brzydką córkę, więc wydał ją za mąż za ślepca, bo nikt inny by jej nie chciał. Kiedy pewien lekarz zaofiarował się przywrócić wzrok ślepemu małżonkowi, ojciec dziewczyny sprzeciwił się z całej mocy, gdyż obawiał się, że człowiek ten porzuciłby jego córkę. Na temat tej opowieści Sadi stwierdza: "Mężowi brzydkiej kobiety lepiej jest zostać ślepym". A zalęknionym ludziom nie wiedzieć.
Przepiękne teksty wielkiego Jogina Sri Nisargadatty Maharaja (1897 - 1981)
Pytania i odpowiedzi (poniższe teksty, losowo
wyświetlane, dopracowałam na potrzeby
katolików - Wiesław Matuch)
PYTANIE: Wszyscy powołują się na źródła pisane. ODPOWIEDŹ: Ci, którzy znają tylko księgi, nie wiedzą niczego. Znać to być. To o czym mówię, znam nie z lektury i nie ze słyszenia. Św. Ojciec Pio powiedział znamienne słowa: "w książkach szuka się Boga, ale znajduje na modlitwie". Tu nie chodzi o modlitwę klepaną, czy nawet rozmyślanie, o coś znacznie więcej. PYTANIE: Studiuję Pismo św. pod kierunkiem profesora, ale w rzeczywistości studia moje nie wykraczają poza sztukę czytania. Ja jednak poszukuję drogi doskonałości i znalazłem wreszcie potrzebne mi kierownictwo. Proszę mi powiedzieć, co mam czynić. ODPOWIEDŹ: Jeśli czytał pan Pismo św., to po co pan pyta? PYTANIE: Teksty te podają wskazania ogólne, a jednostka potrzebuje szczegółowych instrukcji. ODPOWIEDŹ: Największym nauczycielem - jest pańska jaźń. Nauczyciel zewnętrzny, spowiednik czy kierownik duchowy to zaledwie kamień milowy na pana drodze. Tylko pański wewnętrzny nauczyciel będzie stale panu towarzyszył i doprowadzi go do celu. On sam wreszcie jest tym celem. Czy nie wiecie, że jesteście świątynia Ducha Świętego? - mówi Chrystus. PYTANIE: Do wewnętrznego nauczyciela niełatwo dotrzeć. ODPOWIEDŹ: Ponieważ znajduje się on w panu i stale z panem przebywa, nie są to trudności poważne. Niech pan wejrzy w siebie i go odkryje, ową świątynię i ducha w niej. PYTANIE: Patrząc w siebie dostrzegam wrażenia, doznania, myśli, uczucia, pragnienia, niepokoje, wspomnienia, oczekiwania. Jestem w nich zanurzony jak w chmurze i nic nie widzę. ODPOWIEDŹ: To pański wewnętrzny nauczyciel wszystko widzi. Tylko on jest, zaś wszystko inne wydaje się być. On jest pańską prawdziwą jaźnią, jedyną nadzieją i podstawą pana wolności. Niech pan go odkryje i trzyma się go, a będzie pan uratowany i zbawiony. PYTANIE: Wierzę panu. Kiedy jednak zaczynam naprawdę go szukać, wówczas mi ucieka. ODPOWIEDŹ: A gdzie powstaje myśl, że on panu ucieka? PYTANIE: W umyśle. ODPOWIEDŹ: A kto poznaje ten umysł? PYTANIE: Poznaje go świadek umysłu. ODPOWIEDŹ: Czy przyszedł ktoś do pana i powiedział: Jestem świadkiem twego umysłu? PYTANIE: Oczywiście, że nie. Byłoby to wtedy tylko inne wyobrażenie w moim umyśle. ODPOWIEDŹ: A więc kto jest tym świadkiem? PYTANIE: Ja sam. ODPOWIEDŹ: A zatem zna pan świadka- sam pan jest tym świadkiem. Dlatego powtarzam: znać to być.
Tęsknota:
Ty mnie kochałeś, a ja ignorowałam Cię bawiłam się twoją miłością myślałam, że będziesz czekał wiecznie że wszystko zniesiesz a potem mi wybaczysz ale przecież, Ty też masz swoje uczucia Ciebie też może boleć Tobie też może być przykro dlatego nie proszę Cię byś wrócił lecz byś mi wybaczył...
Ryszard
Kapuściński:
Bardziej niż rewolucja interesuje mnie to, co się działo przed rewolucją; bardziej niż front - to, co się dzieje za frontem; bardziej niż wojna - to, co się będzie dziać po wojnie. Możemy opisać jeszcze jeden przewrót, zamach stanu, bunt, jeszcze jedno spektakularne wydarzenie, ale to wszystko się powtarza i niczego nam nie wyjaśnia; powinniśmy sięgać głębiej, do przyczyn, a leżą one właśnie w kulturze. Trzeba schodzić w głąb rzeki. Jak inaczej, jeśli nie kulturowo, wyjaśnić fakt, że dzisiaj jedne kraje w Afryce stoją wyżej niż inne, podczas gdy startowały z podobnego poziomu? Kultura przejawia się bardziej w życiu codziennym niż w przewrotach, dlatego właśnie jej należy się przyjrzeć.
Cytaty Przemówienia Papieża Jana Pawła II w parlamencie polskim z 11 czerwca
1999
Wydarzenia w Polsce sprzed dziesięciu lat stworzyły historyczną szansę, by kontynent europejski, porzuciwszy ostatecznie ideologiczne bariery, odnalazł drogę ku jedności. Mówiłem o tym wielokrotnie, rozwijając metaforę "dwóch płuc", którymi winna oddychać Europa zespalając w sobie tradycje Wschodu i Zachodu. Zamiast jednak oczekiwanej wspólnoty ducha dostrzegamy nowe podziały i konflikty. Sytuacja ta niesie dla polityków, dla ludzi nauki i kultury i dla wszystkich chrześcijan pilną potrzebę nowych działań służących integracji Europy.
Tęsknota:
Była miłość pierwsza potem była druga ... Gdy wszystkie odeszły została pustka długa
Przesłuchaj bajki od 1 do18
Przesłuchaj bajki od 19 do 37
Bajka pierwsza.
Pośród ogrodowych kwiatów przechadza się smutna i samotna miłość. Pogubiona,
zagubiona, zatopiona w łzach. Nikt jej nie kocha, nie dotyka, i nie pieści.
Wszyscy się od niej odwrócili. Jej serce wypełnia gorycz. A może ty, odważny
rycerzu, pokochasz ją, i uwolnisz od zgryzoty? Ta Miłość potrzebuje kochania.
Inaczej jej kwiat nigdy już nie zakwitnie.
Bajka druga.
Żył sobie człowiek, co zawsze rozmyślał o jednym: jak osiągnąć szczęście. Nie
mógł bardzo długo odnaleźć na to odpowiedzi. Bujał po kosmosie, zgłębiał
filozofię, aż w końcu zaświtało mu, że może to być związane z jego uczuciami w
sercu. Odtąd skupiał się na nich, co sprawiało mu wielką radość.
Bajka trzecia.
Za górami. Za lasami. Mieszkała cudowna istota, o niezwykłej szlachetności.
Przeszłość jej była naznaczona cierpieniem. Pomimo to, nie zapomniała, co to
znaczy czułość. Wierzyła, głęboko w sercu, że spotka jeszcze kogoś tajemniczego,
co ukoi jej ból, i ożywi sekretne pragnienia.
Bajka czwarta.
Zapytała malutka trawka drzewa: dlaczego tak wysoko urosło? Drzewo
odpowiedziało: żeby więcej widzieć. A czy ja taka urosnę? Spytała. Nie
urośniesz. - Usłyszała odpowiedź. Lecz jeśli chcesz przytul sie do mojej kory,
wtedy zobaczysz to, co ja. Nie trzeba być wielkim, żeby widzieć dalekie
horyzonty.
Bajka piąta.
W przepięknym ogrodzie żyła pewna pracowita mróweczka. Od świtu do nocy
zajmowała się różnymi sprawami. Wciąż brakowało jej czasu, żeby wszystko
wykonać. Zakrzątana, nie myślała o przyjemnościach, i o swojej wrażliwej duszy.
Przestała zażywać relaksu, słuchać muzyki, czytać książki. Opuściła wszystko, co
by ją wznosiło pod niebiosa. Rycerzyku, porwij małą mróweczkę, rozwesel jej
zgnębione serce. Zabaw, by poczuła znów niebo w duszy.
Bajka szósta.
Myślał sobie mózg, że jest logiczny i zasadny. Wyciągał wnioski, analizował,
brał wszystko pod lupę. Aż tu nagle, jego szare komórki pozamieniały się w
piękne płatki pachnących kwiatów. Cóż to się mogło stać? – Zapytał z
niedowierzaniem sam siebie. Nawet nie spostrzegł, jak opanowało go uczucie
miłości.
Bajka siódma.
Gdzieś daleko hen, śliczna Królewna postanowiła serdecznie przyjąć gościa w
swoim pałacu. Nazrywała kwiatów, zrobiła przepiękny bukiet, umieszczając go w
odpowiednim wazonie. Zapaliła świece, przygasiła światło, tworząc cudowny
nastrój. Na ławie lekka strawa i odpowiedni napój. W tle nastrojowa muzyka. Miła
rozmowa, wymiana myśli i uczuć. Nie brakło też czarów z siódmego nieba. Ta bajka
to marzenie.
Bajka ósma.
W dalekim kraju żył czarownik, co potrafił wyczarować niezwykłe światy. Umiał
stworzyć krainy, w których nie istnieją żadne prawa. Gdzie jedyną muzą istnienia
jest samorozwijająca się miłość. Przypadkowo, czarownika spotkała pewna skromna
osoba. Zapragnęła zobaczyć taki świat. Doświadczona twardym życiem, nie
dowierzała, że to będzie możliwe. Bardzo chętnie, odpowiedział czarownik.
Wyczaruję czego zapragniesz. Od tej pory jej świat się zmienił. Już nigdy nie
był taki, jak dawniej. Czary okazały się najprawdziwsze.
Bajka dziewiąta.
Nad polanę, tętniącą życiem, nadciągnęły chmury. Zaczęło mocno padać. Wiele
małych istnień poczuło się zagrożonych. Skurczone, zalęknione, przyjmowały ciosy
spadających kropli. Od ich uderzeń wykręcało im delikatne skrzydełka. Jedno
stworzonko okazało się mądrzejsze od pozostałych. Nauczyło się, jak chronić
piórka. Widząc nadchodzące kłopoty, wchodziło do swojego domku i słuchało
pokrzepiających słów z mądrych książek. W ten sposób czarne chmury szybko się
rozpraszały i pojawiało się upragnione słońce.
Bajka dziesiąta.
Żył kiedyś szlachetny rycerz, co bronił odważnie Królowej przed wrogimi siłami.
Pragnął, by jej życie było cudowne, kolorowe, spokojne i wzniosłe. Często
wysyłał jej listy wyrażające dla niej szacunek i cnotę wierności. Czasem jednak
się rozmarzył, bo jego serce było romantyczne. Tęsknił za tym, by mógł pocałować
Królową w dłoń, oddać jej pokłon i wyznać jej miłość. Pragnął gorąco, żeby choć
jeden raz Królowa pozwoliła mu się przytulić do serca. I z tą nadzieją każdej
nocy zasypiał. Wierzył, że marzenia się spełniają.
Bajka jedenasta.
W baśniowym ogrodzie, rosły dorodne słoneczniki. Co dzień przylatywały do nich
wróbelki, wydziobując smakowite ziarenka. Obok stał pojemniczek z wodą, by mogły
się też napić. Zadowolone i szczęśliwe, z pełnymi brzuszkami, odprawiały radosne
tańce. A baśniowym ogrodem opiekowała się osobiście prześliczna księżniczka.
Wróbelki kochały jej serce i gest. Z wdzięczności wyśpiewywały co rano długie
serenady, na cześć jej wielkiej miłości.
Bajeczka dwunasta.
Na jednaj z dalekich gwiazd, książę zakochał się w księżniczce. Kiedy ją
zobaczył po raz pierwszy, boski łucznik głęboko zranił serce księcia. Od tej
chwili, piękna księżniczka, zamieszkała na zawsze w jego duszy. Stała się jego
jedyną i największą miłością życia. Boski łucznik nie przez przypadek wystrzelił
strzałę, w chwili, gdy księżniczka stała w zasiągu jego wzroku. Lecz ona nic o
jego uczuciu nie wiedziała, bowiem ostrze uwielbienia ugodziło tylko w jego
serce. Kochał więc wybrankę potajemnie. Pisał dla niej wiersze wylewając łzy
miłości. Ogromnie za nią tęsknił. Czy jego miłość zostanie kiedyś odwzajemniona?
Tego nikt nie wie. Ale, jak to w pięknej bajce, wszystko bywa możliwe...
Bajka trzynasta.
Na skraju Galaktycznej spirali, na niewielkiej planecie, spotkali się dwaj
przyjaciele. Dzielili się swoją wiedzą i doświadczeniami, ponieważ czas nowych
idei był bliski. Dusza jednego z nich, po wielu latach duchowej więzi, musiała
opuścić ciało ze względu na wiek. Młodszy, pogrążony w smutku, odczuwał ogromną
pustkę. Miał jednak nadzieję i czekał na cud pojawienia się innego, równie
szlachetnego i serdecznego Przyjaciela. Zjawił się więc Przyjaciel o tym samym
imieniu. Uszczęśliwiony, od razu obdarzył go wielkim uczuciem. Posiadał
wyjątkowe walory. Miał złote serce i duszę promieniującą niezwykle barwną
miłością. Dzięki tej emocji, systematycznie, każdego dnia do siebie się
zbliżali. I znów mógł odbywać rozmowy o książęcej Miłości. Przyjaciel to skarb
największy i bajki o tym wiedzą.
Bajka czternasta.
Od bardzo dawna, szukały siebie dwie istoty, obdarzone tą samą tęczą kolorów.
Odwiedziły w tym czasie wiele krain, i były w różnych bajkach. Cały czas się
poszukując. Chwilami wątpiły, mimo to, wierzyły nieprzerwanie w przeznaczenie.
Pragnęły, ażeby ich aury zawirowały i połączyły się. W zaczarowanej bajce, tylko
dwie istoty do siebie mogą tak uroczo należeć. Niebiańskie pałace już błyszczą.
Królewskie wrota szeroko otworzone. Muszą więc być już blisko siebie. Jeszcze
chwila dzieli ich od spotkania. I wreszcie znajdą się w swoim bajkowym ogrodzie
szczęścia, na zawsze.
Bajka piętnasta.
Po bezkresnym niebie krążyła maluteńka planetka. Wszystko, co na niej
skonstruowano, w krótkim czasie bezlitośnie się psuło. Samochodom brakowało
iskier, maszyny zatrzymywały się, niespodziewanie gasło sztuczne światło. Nikt
nie mógł temu zapobiec, nawet zaczarowany ołówek. Była jednak jedna rzecz, która
szczególnie wyróżniała planetkę: można było się na niej cudownie zakochać. A
miłość była tak wyjątkowo czarująca i wzniosła, że kochanków unosiła do samego
nieba. Mieszkańcy wielkich planet, na których nigdy nic nie wysiadało, patrzyli
zazdrosnym okiem na planetkę, gdzie wszystko zawsze się psuło.
Bajka szesnasta.
Żył sobie marzyciel z głową w chmurach. Słynął z tego, że był niepoprawnym
romantykiem. Pływał jak ryba w wodzie, po niepojętych obszarach nieznanego. Ale
jego
Miłość życia, Pani serca, mocno trzymała się konkretów. Jak lew walczyła o przetrwanie w
czasie, ponieważ on nie znał pojęcia: mieć. Pasowali do siebie idealnie. Ona
mocno trzymała go w objęciach, a on na wskroś, odkrywczo ją przenikał. Adoracja,
jaką jej okazywał, wyzwalała w niej królewską ekspresję i blask młodości.
Niepoprawny marzyciel, porywał jej serce wysoko, a ona nieustannie otwierała dla
niego swój pączek kwiatu, dzieląc się z nim niepowtarzalnym zapachem miłości.
Ach te bajki, jak one potrafią być cudowne.
Bajka siedemnasta.
W każdym zakątku wszechświata, istnieją przepiękne bajki. Skądś już to wiadomo,
że życie jest baśniowym doznaniem. Czasem, ktoś napisze zły scenariusz. I wtedy
jest gorzko. Ale poeci z wyobraźnią, piszą tylko porywające przygody. Może
chcesz, baśniowy podróżniku, jeszcze cudowniej przeżywać swój świat? Zdecyduj
się, i napisz własną poetycką bajkę. Zakochaj się w Miłości! W nagrodę otrzymasz
wielką księgę, wielkich przygód. Miłość z takiej bajki, nigdy Cię nie zawiedzie,
nawet, gdyby wkoło szalała burza. Nie hamuj bajkowej miłości. Tylko ona
spowoduje, że urosną Ci skrzydła i odczujesz smak bujania. Jak w takt ulubionych
dźwięków muzyki, poszybujesz daleko. Chyba wiesz, co to może dla Ciebie
oznaczać? Podpowiem. Tylko jedno. Bajkowy odlot.
Bajka osiemnasta.
W bajkowym domu, mieszka piękna Dama. Obdarzona dwoma imionami: Pragnienie i
Tęsknota. Nie jeden by się nią oczarował. Ale Dama jest bardzo samotna. Nie ma
nikogo, z kim mogła by się spotykać, gawędzić, pospacerować tu i tam. Nie ma
komu pokazać swoich wdzięków. W jej szafach garderobianych, mnóstwo pięknych
kreacji. Lecz wszystko to nic, bo Dama jest niewidzialna. Ale w bajce da się odwrócić nieprzychylny los pięknej Pani. Pojawi się niebawem ktoś
niewidzialny, o ciepłych imionach: Spełnienie i Ukojenie. Wtedy Dama będzie
uszczęśliwiona.
Bajka dziewiętnasta.
Gdzieś daleko w Kosmosie, jest wysepka, na której nigdy nie zapada noc. Są
jedynie cudowne wschody i zachody słońca. Wysepka jest tak śliczna, że noc do
niej by nie pasowała. Opływa w piękną zieleń, pachnące kwiaty, bogate nabrzeża i
piaszczyste plaże. Omiatane delikatnymi falami błękitnego morza. Mieszkańcy
uroczej wysepki nie potrzebują snu, nie muszą jeść, a więc praca nie jest im do
niczego potrzebna. Nie znają żadnych obowiązków. Wysepka kocha swoich
mieszkańców i daje im wszystko, czego tylko zapragną. Żyją więc bez ograniczeń.
Zachwycają się krajobrazami, wschodami i zachodami, pomarańczowego Słońca. Czas
spędzają na zabawie, i filozoficznych rozważaniach o życiu. No tak, małe
przeoczenie. Jedynym pokarmem, którym stale się delektują, jest romantyczna
miłość. Wysepka to uwielbia i robi wszystko, by miłość zawsze rozkwitała.
Mieszkańcy ziemi, również mają taką cudowną wysepkę. Tylko, w której bajce ona
jest?
Bajka dwudziesta.
Na ogromnej gwieździe, miliony razy większej niż Słońce, mieszkała fantastyczna
Bogini, Fantazja. Myśli jej przenikały w głąb wielu układów planetarnych, na
których żyły różne rasy i cywilizacje. Ktokolwiek Boginię poprosił o dar
fantazjowania, ona chętnie spełniała życzenia. Jedna istota z Ziemi bardzo
pragnęła tego daru. Bogini sprawiała, że fantazje po czasie stawały się realne i
prawdziwe. Zesłała więc ziemskiej istocie więcej wolności i wyobraźni, by mogła
ona poprzez fantazję odnaleźć swoje bajkowe gniazdko. Życie tej osoby odtąd
stało się fantastyczne. Nigdy się nie smuciła, nie wpadała w przygnębiające
nastroje, i nie odczuwała cierpienia. Przeszłość puściła w zapomnienie, a
przyszłość widziała tylko w jasnych kolorach. Jej fantazje szybko stały się
rzeczywistością. Cokolwiek zapragnęła, to miała. Wieści z kosmosu mówią, że mało
kto z mieszkańców ziemi, prosi Boginię, o choć troszkę fantazji.
Bajka dwudziesta pierwsza.
Na miłej przechadzce, Pani Przestrzeń, dumała sobie, z Panem Czasem, o tym, jak
bardzo pomagają ludziom. Czas powiedział: ja wytyczam historię. Przestrzeń: a ja
umiejscawiam historię w konkretnym miejscu. Ale pozostaje problem, pomyśleli: A
jeśli nas ktoś w końcu rozszyfruje i zacznie życie poza naszymi prawami? Długo
nad tym się zastanawiali i doszli do wniosku, że nie ma takiej możliwości.
Niespodziewanie do ich rozmowy dołączył człowiek. Znany był z dociekliwych
przemyśleń. Powiedział do nich: a teraz mnie znajdźcie. Nagle wędrowiec zniknął
im z oczu. Ulotnił się, jak dym. No, no! Zdumieli się. Jak on to zrobił?! To
niemożliwe. Musiałby znać naszą bajkę.
Bajka dwudziesta druga.
Z wielką swobodą, luźno, bez faktów naukowych i filozoficznych koncepcji,
kolorowy motylek, myślał czasem nad lekkim swoim życiem. Fruwał w różne miejsca,
gdzie wiatr go prowadził. I śpiewał wesoło: Och! Życie, jakie jesteś piękne,
zachwycające. Kocham fruwać, siadać na kwiatki, podziwiać świat z wysoka. Nigdy
się nie nudzę. Żyjąc sobie beztrosko, pewnego pięknego przedpołudnia, gdy
zmierzał nad piękną polanę, wpadła mu myśl: piękne formy, są zaledwie odbiciem,
czegoś jeszcze piękniejszego. I nazwał to piękniejsze: Atrakcją. W niedługim
czasie, spotkało motylka coś cudownego. Motylek zakochał się, i świat stał się
dla niego jeszcze bardziej kolorowy i wspaniały. Gdy wypowiedział magiczne
słowa: Kocham Cię, od razu pojął, że świat jest tylko tłem, czegoś stokroć
cenniejszego, niż Atrakcja. I określił to: Bezgraniczną Miłością Serca.
Bajka dwudziesta trzecia.
Dwa uczucia rozmawiały serdecznie, i to z niemałym zaangażowaniem, o tym, jakby
to było na świecie, gdyby nie można było doznawać wzruszeń. Siedziały sobie nad
morzem, pod wielką, rozłożystą palmą, popijając słodkie nektary. Wymieniały
między sobą różne spostrzeżenia na ten temat, a żar z nieba lał się
niemiłosiernie. Lecz uczuciom to nie przeszkadzało, bo płomień jest ich istotą.
Doszły do wniosku, że tam, gdzie nie ma wzruszeń, tam też nie ma bajek. A świat
bez bajek, jest smutny i straszliwie poważny.
Bajka dwudziesta czwarta.
W gęstym, zielonym lesie, mieszkały dwa małe robaczki. Żyły obok siebie, miały
wspólne zainteresowania. Przyjaźniły się. Razem wymyślały różne zajęcia i
zabawy: to grzebiąc się w ziemi, to kopiąc otworki, to stawiając pałace z
patyków. Kiedy zabawa im się już nudziła, zapuszczały się w wędrówki po okolicy.
Gdy poczuły zmęczenie w nóżkach, siadały i moczyły stopy w strumyku, których nie
brakowało w ich królestwie lasu. A kiedy chyliło się ku wieczorowi, następowała
odpowiednia pora, by porozmawiać bardziej panoramicznie. I czasem zastanawiały
się nad tym wszystkim, co ich otacza. Miały jednak malutkie główki i nie mogły
wiele zrozumieć. Nie pojmowały nawet tego, dlaczego są robaczkami. Ich rodzice
również nie znali odpowiedzi. Żyli więc sobie w niewiedzy. Ale były szczęśliwe i
zadowolone. Wszystko im pasowało idealnie. Dziękowały losowi, za przyjaźń,
zabawy i możliwość poznawczych wędrówek.
Bajka dwudziesta piąta.
Wielką, uniwersalną bibliotekę, co dzień, odwiedzało wiele muszek. Siadały na
półkach i z zapartym tchem czytały teksty napisane przez pisarzy z różnych
planet. Ceremonia czytania książek odbywała się w każdy dzień, o tej samej
porze. Muszki były niezwykle wykształcone, a pomimo to ciągle zdobywały wiedzę.
Wszystko, czego się uczyły, zapamiętywały całym organizmem. Mózgu nie posiadały.
W sposobie zdobywania informacji, nie miały sobie równych. Potrafiły czytać bez
kartkowania. Skupiały się na danej lekturze, a treść strumieniami przelewała się
do ich świadomego ciała. A tak to, poza książkami i odrobiną pożywienia, długo
odpoczywały, bawiąc się. Fruwały, figlowały, prześcigały się w akrobacjach.
Kręciły koła, jak na karuzeli i wcale im się w głowach od tego nie zawracało.
Bajka dwudziesta szósta.
Bardzo przystojny mężczyzna o wspaniałej figurze, znał swoją wartość i wiedział,
że pociąga urodą wiele kobiet. Miał jednak mały kłopot. Był nieśmiały i mało
rozmowny. Postanowił coś z tym zrobić. Udał się o poradę do mądrej rybki, która
chętnie ich udzielała. Rybka wychyliła pyszczek z wody by przywitać gościa, i
oniemiała z wrażenia. Zaskoczona i oczarowana, nie mogła oderwać wzroku od tego,
co przed sobą zobaczyła. Na widok urodziwego mężczyzny, pikło serduszko
malutkiej rybce. W tej samej chwili cała mądrość rybki prysła. Onieśmielona
męskimi atutami, zaniemówiła kompletnie. Nie była w stanie wypowiedzieć ani
jednego słowa. Mężczyzna wrócił do domu. Ale zauważył, że coś się w nim
odmieniło. A prawda była taka: kiedy z zachwytu piknęło serce rybki, wyzwoliło
to energię, która uleczyła natychmiast nieśmiałość przystojnego człowieka. Od
tej pory rozmawiał z kobietami bez najmniejszego problemu i umawiał się na
randki.
Bajka dwudziesta siódma.
W bajecznym świecie żyła filigranowa istota. Jej uśmiech był wyjątkowo
promienisty, udzielał się wszystkim wkoło. Uwielbiała gotować, przyrządzać
smaczne potrawy, nakrywać dekoracyjnie stół. Oddawała się temu zajęciu z
namiętnością i ogromną radością. Już samo przygotowanie pożywienia sprawiało jej
wielką przyjemność. Aromaty kuchni wprawiały ją w najwyższe stany ukojenia i
zadowolenia. Do szczęścia nie potrzebne były jej egzystencjalne przemyślenia,
rozważania o wszechświatach, wielowymiarowości, czy grawitacji. Gotowanie zup
było jej autentycznym szczęściem, pasją. Miała swój kawałek świata, zupełnie
wystarczający by być szczęśliwą. Jej serce emanowało pomysłami. Umiała na
przykład z namaszczeniem i delikatnością, bardzo powoli, przygotowywać uczucia
do smakowania. To dopiero sprawiało jej radość i satysfakcję. Ale o tym już w
innej bajce.
Bajka dwudziesta ósma.
W niesłychanie dalekim świecie, wiele galaktyk od ziemi, istniał Ocean
życzliwości. Kto zanurzył się w nim, czuł życzliwość od całego stworzenia. Od
ludzi, zwierząt, kwiatów, roślin i od różnych przedmiotów, które na tej planecie
żyły. Ocean posiadał absolutnie cudowne właściwości. Ktokolwiek się w nim
wykąpał, jego życie diametralnie się zmieniało. Siła Oceanu powodowała, że
urazy, źle podjęte decyzje, skomplikowane życie, natychmiast zostawały
zamienione na pozytywne. Ból przechodził, a sprawy same się świetnie
rozwiązywały. Informacja o bajecznym oceanie nie docierała jednak do wszystkich
światów. Przyczyną były przekonania rządzących państwami. Mieszkańcy
niezliczonych planet, nie mogli więc wykąpać się w energii życzliwości, bo o tym
nie uczono w żadnej szkole. Nielicznym marzycielom z ziemi udało się
nielegalnie, wbrew wierze i zakazów władców, przenieść do oceanu szczęścia. Lecz
kiedy doświadczali bajki, w której nie rządzi pieniądz i władza, nie mogli
patrzeć dłużej na zły świat ziemian. Prosili zawsze o azyl. Otrzymywali go. Ale
był to azyl innego typu. Dostawali pozwolenie na wyjazd do oceanu i przebywanie
tam, wyłącznie za pomocą telepatii. Ale jak to z ludźmi, co mają wielkie serca i
pragną swój kielich szczęścia wypełnić po brzegi, chcą mieć wszystko zaraz. Z
tego powodu, mało który z nich jest obecny myślami przy ziemi. Wolą przebywać w
tamtej bajce.
Bajka dwudziesta dziewiąta.
Jesienną porą, do bardzo przyjaznego ogrodu, co roku, zlatują się sikorki,
panny, by sobie porozmawiać, poplotkować, przekomarzać się, pochwalić puchem i
najważniejsze, poopowiadać o sercowych przygodach. Jedna opowiadała jak to ostro
się wzięła w garść, by trochę zrzucić nadwagi. Dla niego. Inna jak upiekła
zapiekankę, która była mało wytworna ale smaczna. Jeszcze inna streściła swoje
spotkanie z randki, mniej więcej tak: zanim się zorientowałam, on mnie
pocałował. Szybko, ale przyznam było miło. I takie tam sobie przygody
opowiadały. Jak to dziewczyny, których serce jest czułe i romantyczne. Była
wśród nich już trochę doroślejsza sikoreczka. Po wysłuchaniu koleżanek,
powiedziała im ciekawe odczucia, jakie w sobie zauważyła. Mam swoją miłość,
bardzo go kocham, on również mnie kocha. Im więcej o nim myślę i obdarzam
uczuciem, czuje jak we mnie rośnie ogromna siła. Myśli i uczucia stwarzają we
mnie energię, żar nie do wytrzymania. Staję się elektrownią. Sikoreczki
wsłuchane, pytają i co z tą energią robisz? Właśnie, dobre pytanie. Nic nie
robię! Trzęsą mi się nóżki, czuję ogólne napięcie w sobie. Piórka cierpną, po
skórze przechodzą ciarki, dzióbka nie mogę otworzyć. Nie sypiam, nie jem, a
serce coraz większą wywołuje moc adrenaliny. Nie wiem co z tym zrobić. Pocałuj
go! Przytul! Jego dusza wymiesza się z twoją i zamienicie się w uczucie
szczęścia. Wtrąciła znienacka sikoreczka, która właśnie przyfrunęła do grona.
Plus i minus się przyciągają, jak magnez. Gdy się z nim złączysz, nastąpi tylko
radość i większe zaufanie pomiędzy wami. Nadmiar siły wyciszy się. Sikorka
podziękowała za radę. Szybko pofrunęła, nie wiadomo gdzie, zostawiając
przyjaciółki. Czy za rok opowie koleżankom, co trzeba robić, gdy serce za mocno
pika z miłości?
Bajka trzydziesta.
Pewien pan, spacerując po parku, usłyszał śpiewającego ptaka. Podszedł blisko
pod drzewo, na którym snuł swoją melodię i zapytał go: W jakim celu śpiewasz tak
pięknie, od wczesnego rana? Ptak zdumiał się i pomyślał: czyżby ludzie nie
wiedzieli czym jest miłość? Odpowiedział: śpiewam z miłości. Jestem zakochany.
Muszę śpiewać inaczej bym zwariował. Spytał: A pan nigdy nie śpiewa? Nie kocha
pan nikogo? Obawiam się, że nie. To po co pan się trudzi w tym życiu? Nie wiem –
odrzekł. To panu powiem. Bo jeszcze pan nie odkrył czym jest życie. My, niższe
stworzenia, wiemy to doskonale, miłość mamy wpisaną w naturę. Dziwie się, że wy
obdarzeni wielką inteligencją, nie potraficie tego zrozumieć. To przecież takie
proste. Nie potrzebna jest do tego żadna nauka ani filozofia. Kochasz i
śpiewasz. I jesteś bardzo szczęśliwy.
Bajka trzydziesta pierwsza.
Dżdżysta pogoda, a na dodatek smutny dzień na planecie, o którą bogowie kiedyś
się pokłócili. Bo oto kogoś rozbolał brzuch i nie może iść zdobywać złota. A
złoto potrzebne, żeby życie mogło trwać. Tym razem trafiliśmy do bajki trochę
skomplikowanej, gdzie władcy królestw walczą o wpływy, czyniąc rzecz niedobrą –
zmieniają pierwotne algorytmy. Kiedy tego dokonali, wszystkich mieszkańców
często boli brzuch. Sprawa przykra i nieunikniona. Całe szczęście, że w tej
bajce istnieje naturalne lekarstwo, co dolegliwość tę leczy. A jak się ma
jeszcze pod ręką dobrego Przyjaciela, co pocieszy i podniesie na duchu, szybko
powraca radość i życie znów cieszy.
Bajka trzydziesta druga.
Na zielonej trawce, leżał wygodnie szczęśliwy piesek, i tak sobie myślał. Ach,
ci ludzie, jacy oni wiecznie zajęci. Ciężko pracują. Poświęcają prawie cały
czas, na jakieś tam podobno, ważne sprawy. A ja sobie leżę i myślę o niebieskich
migdałkach. Jest mi dobrze, o nic się nie martwię, od czasu do czasu poszczekam,
pogonię z przyjaciółmi, pobawię się, i jest super. Nic więcej nie potrzebuję.
Los obdarował mnie wolnością bez granic. Nie muszę pracować, a jedzenie jakieś
zawsze się znajdzie. Czy mogę narzekać? Absolutnie! Jak patrzę na zmęczonych
ludzi, żal mi ich szczerze. Prawie nigdy ich nie widzę pogodnych ani
uśmiechniętych. Nie wylegują się na trawce, jak na przykład ja, teraz. Wszystko
ich wkoło stresuje i denerwuje. Nie cieszą się niczym, choć tak wiele posiadają.
Ech, Ci ludzie! Gdybym miał do wyboru, być człowiekiem lub psem, znów bym wybrał
życie psa. Czasem wydaje mi się, że więcej rozumiem od nich. Tak, zdecydowanie
wybrał bym życie psa. Nie szkodzi, że człowiek żyje dłużej. Długowieczność, nie
oznacza szczęścia. Ja jestem szczęśliwy, choć do długowiecznych nie należę.
Wciąż się zastanawiam, dlaczego tak piękna istota, jaką jest człowiek, ponoć
bardzo mądra, z kolorowej bajki zrobił czarnobiałą?
Bajka trzydziesta trzecia.
Mały żółwik, z wielką ochotą i ciekawością wdrapywał się na niewielkie pagórki.
Spodziewał się, że tam, na którejś z nich, odnajdzie swoje prawdziwe
przeznaczenie. Coś w środku, nieodparcie ciągnęło go, by zobaczyć wielki świat.
Zawsze pragnął być o poziom wyżej. Czuł, że w jego życiu dzieje się coś
dziwnego. Jak na żółwia, posiadał duże umiejętności i wyjątkowe aspiracje. Nie
bał się nowych wyzwań. Lecz zainteresowania wcale nie pasowały do jego żółwiej
natury. Wszystko wskazywało na to, że dusza w nim mieszkająca, przez pomyłkę
trafiła nie do tego ciała, co trzeba. Zwykły żółw, nie myśli w ten sposób. No,
ale cóż biedny żółwik mógł na to poradzić? Nic. Żył dalej o podwyższonym
ilorazie inteligencji, i czekał cierpliwie, aż życie kiedyś zaprowadzi go do
właściwej bajki. Tęsknił za nią bardzo. Wchodził cierpliwie na pagórki i
wzniesienia, mając nadzieje, że tam ją właśnie odnajdzie.
Bajka trzydziesta czwarta.
Na granicy kosmosu, istniało miasto Aniołów Pań i Panów. Prezentowało się pod
względem wyglądu szczególnie ciekawie. Jak zresztą wszystkie miasta zamieszkałe
przez pary anielskie. Gatunek tych istot nie posiadał skrzydeł, i nie zawierał
ślubów. Przeznaczone sobie anioły, szybko się rozpoznawały po kolorach uczuć i
byli już razem. Nie potrzebowali żadnych formalności, które mają miejsce nadal
na różnych planetach. Słynęli z niesłychanej uprzejmości. Przy każdej okazji
częstowali gości pysznymi lodami. Miasto aniołów nie posiadało też szkół,
ponieważ czas nauki dla nich już dawno temu się zakończył. Wszystko, co ich
obchodziło i cieszyło, to podróże do przepięknych krain i gorąca miłość.
Przyjemność z życia sprawiała, że ich bajkowe miasto emanowało oazą szczęścia,
spokoju i serdeczności.
Bajka trzydziesta piąta.
Na zapuszczonym skrawku świata, gdzie cywilizacja przechodziła przykre koleje
losu, mieszkała już zaledwie garstka bardzo inteligentnych i pięknych istot.
Pamiętali jednak chwile, kiedy ich życie było bezproblemowe i wygodne. Świat
bajki zniszczono ciągłymi rewolucjami w walce o władze. Jedynym dopingiem, jaki
ich motywował do dalszego życia, były wspomnienia, marzenia i tęsknoty. Trwali
od dłuższego czasu w rozbitej ojczyźnie i nie wiedzieli co myśleć, jak stworzyć
na nowo idealny świat. Nikt tej bajce nie przychodził z pomocą. Zdani byli na
siebie. Ta sytuacja nauczyła ich jednego, wykorzystywać błędy. Wybudowali
potężny gmach i nazwali go: Nadzieja na lepszą bajkę. Uczyli w nim jak stawiać
pałace szczęścia we własnym umyśle, by nikt więcej nie pozbawił ich wygody,
komfortu i miłości. Wykłady odbywały się co dzień, i wszyscy z nich korzystali.
Bajka trzydziesta szósta.
Człowiek od zawsze pragnął wspaniałości i życia nieskończonego. Od tego zaczęli
swoją rozmowę dwaj przyjaciele. I dalej kontynuowali. To prawda, zgadza się.
Odrzekł drugi. Ale jak tego dokonać? Sam widzisz, jakie życie jest. Bogactwa nie
ma, a czas ucieka. Wiesz co? Wydaje mi się, że problem leży w naszej wyobraźni,
która jest światem wszystkich możliwości. Jak to? Bo zobacz, wyobraźnia to świat
zaczarowany, czego zapragniesz możesz to mieć. Mało tego, możesz się tym światem
cieszyć, a nawet rozkoszować. Wiesz, coś w tym chyba jest, bo czasem poddaje się
marzeniom, zwłaszcza jak słucham ulubionej muzyki, i w tedy przeżywam nieopisane
zadowolenie. No właśnie. Świat idealny jest w nas! To dobre odkrycie. Wszystko
zależy od podróżowania umysłem i uczuciami. Takie eksperymenty odzwierciedlają
się też w życiu codziennym. Masz rację. Świat bajek jest realny. Wszystko, co
wyobraźnią stwarzasz, jest światem jak najbardziej realnym, choć niezwykle
subtelnym. Jak dobrze, że mi to powiedziałeś. Czułem, że tak może być. Wobec
tego od dziś, myślę logicznie i stwarzam rozkoszne światy, w których nic nie
potrzeba, nic się nie musi, tylko się chce. To, jest to!
Bajka trzydziesta siódma.
Nie muszą sobie powtarzać bohaterowie bajek tego, by się dowiedzieć, do czego
one służą. Dokładnie wiedzą, że ich przeznaczeniem jest czerpanie radości życia.
Przygody bajkowiczów mają tylko jeden cel: cieszenie się, szczęście, radość,
przyjemność życia. W bardziej kolorowych światach bajki są jeszcze bardziej
kolorowe. Takich wizji doznała pewna bogini, kiedy zakładała na siebie piękne
stroje. A ubierała się cudownie, zmyślnie, subtelnie. Pewnie nie wiecie w jakim
celu? To wam powiem. By się podobać, przynieść radość i zachwyt temu, który ją
pokocha całym sercem.
Bajka trzydziesta ósma.
Spotkali się w szampańskich humorach dwaj przyjaciele przy bufecie. Luźna
rozmowa, przeboje muzyczne z obszaru popu i rockowe hity. Jednym słowem, klimat.
Po upływie dłuższego czasu rozmowa dotknęła niespodziewanie tematów z pogranicza
fantastyki. Rozmawiali na luzie, bez emocji i przeciągania na którąś ze stron,
fantazjując sobie to o tym, to o tamtym. Doszli przy tym do ciekawych wynurzeń.
Stwierdzili, że jest możliwe wejść umysłem w prawdziwy bajkowy świat. Ale to
zależy w jakiej bajce chcemy zamieszkać. By było wspaniale, bajka musi być
stworzona przez pryzmat piękna, subtelności a przede wszystkim obejmować ją
głębia miłości. Przy dobrze nastawionym sercu, bajki mogą być cudowne. Oglądać
je można z wielu perspektyw, przenosząc uczucie na przeróżne przestrzenie,
przekształcając obrazy w dowolny sposób, na ile duch wyobraźni jest w stanie
sobie to wyświetlić. Warstwa po warstwie wchodząc w animacje, na wszystkich
poziomach świadomego odczuwania. W świecie baśni nie ma ograniczeń, nie ma
teorii, jest tylko pragnienie stwarzania i poznawania, chęć kochania,
uwielbiania. No i proszę, atmosfera bufetowa, gwar, hałas, a rozmowa potoczyła
się tak interesująco, bajkowo.
Bajka trzydziesta dziewiąta.
Bardzo wrażliwa istota żyła w pewnej ładnej bajce. Zadowolona, świat ją radował.
Lecz bajka ta była wymieszana z innymi ziemskimi bajkami. Przebywając wśród
ludzi, może być różnie. Nie każdy umie stworzyć sobie wspaniały świat. Są tacy,
których bajki emanują zimnem, skrajnością, czarnym kolorem, rozczarowują na
całej linii. Bardzo wrażliwa istota, pomimo, że swoją bajkę miała wymyśloną
wspaniale, to jednak otarła się o tamte. Tak mocno zdruzgotały jej marzenia, że
niewiele brakowało, aby umarła. Widziała niebo i nagle znalazła się w piekle.
Czy można coś takiego przetrzymać? Negatywne światy uderzały w nią jak pioruny,
z wielką mocą, intensywnie. Nagle zmiotło z duszy cały jej wewnętrzny świat.
Niszczycielski pazur wyczerpały jej życiowe siły i bajka jaką sobie długo
tworzyła, nagle się roztrzaskała o skałę tragicznych zdarzeń. Królewska istota
doznała takich uszczerbków na duszy, że nie była w stanie odbudować swojego
królestwa. Jej ideał przestał istnieć w jednej chwili. Mając wszystkie
informacje, jak odbudować swoją komnatę szczęścia, rozpacz nie pozwalała jej
cokolwiek uczynić. Po pewnym czasie nabrała troszkę siły, lecz uraz był tak
głęboki, iż straciła resztki nadziei. Żadnym sposobem nie potrafiła wzbudzić
radości w swojej zbolałej duszy. Na szczęście znalazła się dobroduszna bajka,
która postanowiła jej pomóc w odbudowie zwalonego zamku. Oby tylko zechciała tę
pomoc przyjąć i uwierzyć, że wszystko można zmienić, odwrócić los, i stopniowo
powracać do kolorowych uniesień, że znów można marzyć i żyć bajkowym ideałem.
Bajka czterdziesta.
Stała się rzecz przyjemna i cenna, dwie istoty bajkowe przeszły ze znajomości do
przyjaźni. W budowie zbliżenia serc, ten akt to przymierzenie się do nadejścia z
tej okazji cudownych chwil i przeżyć. Przyjaźń jest jednym z warunków
komunikacji i rozwoju każdej bajeczki. Stawia to również pytanie, jak przyjaźń
wpłynie na formy wyrażające to piękne uczucie. Ale nie ma co się tym martwić,
fenomen bajki ma do tego wszystkie możliwości i sposoby, aby dać temu odpowiedni
wyraz. Bajka to wszechświaty możliwości, nieskończoność przemieszczania się,
kosztowania i poznawania.
Bajka czterdziesta pierwsza.
Czy wiecie, że w bajkowym świecie czas nie istnieje? Tak. Nie istnieje. Im kto
ma sprawniejsze myślenie, szerszą wyobraźnię, czas kurczy się i w końcu zanika.
Mechanizm czasu istnieje wyłącznie w świecie fizycznym. W psychice i świecie
bajkowych przyjemności, nie ma on racji bytu. Wszystko co oczarowuje i zachwyca
przekracza granice czasu. Pulsacje uczuć nie mają żadnych struktur hamujących.
Gdzie tylko zapragną być, mogą to osiągnąć natychmiast. Doznają w jednej chwili
czego chcą , wystarczy je wzbudzić w swoim sercu. Dlatego wchodźcie w siebie, w
swoje doznania a pokonacie wszelkie granice. W kontakcie z drugą osobą, co
podobnie pulsuje, niebem staje się tworzenie miłosnych fraktali, którymi
napełnianie się powoduje rozpuszczanie czasu. Taki krótki wykład z dziedziny
uczuć i tego, jak one mogą zmieniać rzeczywistość, wygłosił konik polny, dla
tych, dla których skakanie po łąkach zaczęło być nudne i chcieli czegoś więcej.
Na wykład przybyło spore grono słuchaczy. W końcowej frazie powiedział: nawet na
łące czas ulega zmianom. Dla każdej roślinki znaczy on inne tempo. Skacząc w
swój wewnętrzny świat uczuć i myśli, odrywamy się od czasu i grawitacji. To nie
ulega żadnej wątpliwości. Po zakończeniu krótkiego wykładu, na sali wybuchła
burza oklasków, łopotania skrzydełkami, i okrzyki: Niech żyje przyjaźń! Niech
żyje sympatia i ciepło! Niech żyje miłość i jej cudowny bajkowy świat.
Bajka czterdziesta druga.
W wielkim podniebnym kraju, żyje społeczeństwo o wysokich wibracjach uczuć.
Prezentują sobą cudowną moc, a jest nią atmosfera miłości. Dzięki miłości
osiągnęli absolutną wolność i niezależność, w tym niezależność od bajkowego
boga. Nie godzą się pod żadnym pozorem na jakąkolwiek kontrolę. Wypracowali
system wolny od nakazów i zakazów. Wibracja miłości, jaką żyją, wyłania tak
wysoką kulturę bycia, że nie potrzebują być uczeni przez nikogo. Sami stali się
stwórcami. Wszystko osiągają dzięki wrażliwej strukturze duszy. Miłość otwiera
przed nimi bezkresne możliwości cieszenia się życiem. Mogą zwiedzać najbardziej
atrakcyjne krainy, bez opłat i zobowiązań. Ubytki z każdej dziedziny dawno
zostały odsunięte. Wszyscy posiadają idealną, ciepłą, tolerancyjną świadomość i
bezbolesne ciała. Energia seksualna unosi ich za każdym razem do innych bram
rozkoszy, a następnie wchodzą w nie, by przeżywać niebo zespolenia, mieszania
się światów, połączenia energii w jeden węzeł boskiego uniesienia. Żadne
niekorzystne emocje nie mają do nich dostępu. Ach, jak to cudownie żyć w
baśniowym kraju, gdzie nie ma najmniejszych kłopotów, a miłość jest lekka jak
piórko, dając szansę na najwyższe wibracje szczęścia. Jak tu nie kochać świata
idealnego, wymarzonego, szczycącego się najpiękniejszymi walorami ekspresji.
Trzeba przyznać, miłość w bajce potrafi o siebie zadbać.
Bajka czterdziesta trzecia.
Wyobrażenie niewyobrażalnie cudowne, uczucie palące uszczęśliwiającym ogniem,
umysł sparaliżowany potężną sferą poznania – tak przeżywają ideał życia istoty z
bajkowych światów. Dla kogoś, kto nie uczestniczy w takich energetycznych
wibracjach i nie dostraja się do miłosnego dialogu, nie potrafi tego zrozumieć i
może być mocno zdziwiony na wieści o takich możliwościach. Dążenie do
zjednoczenia, jeśli zostanie uruchomione sercem i umysłem ujawniają światy
niedostępne dla większości. Wszystko co energia wyobraźni stworzy, staje się
realne w tych bajkowych światach. Sumą umysłu i serca jest stan wielbiącej
wyobraźni. W tym cudownym przeżywaniu niczego się nie planuje, nie przestrzega
żadnych reguł, bo to jest bajka, która ma wszystkie bajki pod sobą.
Bajka czterdziesta czwarta.
Czarodziejskie słowa: smak, intymność, nieskończoność, piękno, ukojenie,
poznanie. Takie sobie wyczarowują aspekty radości życia wszyscy z wyższych
światów świadomości. Czarodzieje wchodzą umysłem coraz głębiej i głębiej, aż do
zapomnienia bytów niższych. Trwa w ich sercu nieskończone zjednoczenie,
emanujące za każdą próbą poszukiwań smaku, innym profilem odbioru, innym
poziomem świadomości. Wciąż nowe odkrywają krainy radości i atrakcji. Autostrady
czasu otwierają przed nimi nowe rozkoszne bajki, polegające na odczuciach i
zachwytach. Spotykają się na nich jedynie przeznaczeni do takich podróży,
przeznaczeni poprzez akceptacje nowej wiedzy. Tam przeżywa się indywidualnie,
ale rozkosz płynie poprzez odczuwanie świadomością innych. Bajkowi szaleńcy
zdobywają wszystko czego zapragną, bo mają odwagę wychodzić poza utarte szlaki i
sięgać po nieznane.