Pamiętnik moich przemyśleń na ważne tematy.
Dedykuję ten pamiętnik Matce Najświętszej - Aniołowi, który zeszedł na
Ziemię by urodzić naszego Brata i Wybawcę, krzewiciela serdecznej
Miłości - Jezusa.
Wiesław Matuch
PIEKŁO, CZY ROZWÓJ?
21.01.2015r.
Jak istniało przez całe wieki przekonanie o istnieniu piekła, tak ja
dzisiaj mówię, że żadnego piekła nie ma. Ktoś może poczuć się tym
stwierdzeniem urażony, że niby, jak to?! Pismo święte mówi jasno o
istnieniu piekła. No cóż, to dyskurs na zupełnie osobny temat. Dużo
można by o tym dywagować, w jaki sposób Pismo św. powstawało, i w jakich
rękach korektorskich przed wiekami było we władaniu, co z nim uczyniły
tłumaczenia na różne języki. Zostawmy to jednak uczonym. My trzymajmy
się ducha miłości Ewangelii. Kwestia jest w tym, czy w Piśmie należy
brać wszystko dosłownie? Czy może należy czuć w nim ducha, a nie literę
przekazu? Zdecydowanie należy skupić się na duchu, na zbawieniu poprzez
miłość i przebaczenie. Obdarzać ludzkość oraz całe stworzenie,
bezgraniczną tolerancją i przyjaźnią. Dawać światu właśnie to, czego
brakuje zbuntowanym aniołom. Ta najwyższa forma przykładu miłości, czyli
tolerancji, bo miłość to tak samo tolerancja, jest najlepszą formą
refleksji dla istot, które chętnie potępiają siebie oraz innych. Na
szczęście Jezus przynosi nam dogłębną, zbawczą wiedzę, na jaką nie stać
prawie nikogo. Oto ona: ”„Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat
potępić, ale by świat zbawić” (J 12,47).
Wszystko, co jest srogie w ewangeliach - jest z gruntu niewłaściwe,
ponieważ przeczy miłości, pokorze i przebaczeniu. Zapewne, przed wiekami
komuś zależało na tym, z powodów egoistycznych, religijnych czy
politycznych, aby zastraszać ludzi, mieć nad nimi władzę. Stąd,
zdecydowano się, co nieco pozmieniać w Ewangeliach. Na pewno to miało
miejsce. Przecież dobra nowina ma zachęcać, wprowadzać radość, miłość,
zadowolenie. Ma zbawiać, podnosić na duchu, a nie prześladować i
oskarżać. Znamy życie, uczyliśmy się historii – wiemy jak to różnie bywa
z tą miłością i tolerancją. W imię Miłości nawet potrafiono zabijać
ludzi. A wszystko dlatego, że ktoś nieuczciwy zmienił zapisy ewangelii i
zradykalizował ją.
Tak mi moje serce podpowiada. Być może się mylę. Kontrowersje jednak
pozostają. Ja, np. gdybym opowiadał o Bogu, lub miałbym pisać ewangelie,
to na pewno czyniłbym to, przez pryzmat miłości Boga i bliźniego. Nie
inaczej. Jestem też przekonany, że kto ma w sobie ducha tolerancji i
miłość Boga, podobnie to rozumie. Mało tego, wie dokładnie, które zdania
w Ewangeliach są na sto procent prawdziwe, a które nie mają znaczenia
duchowego. Które słowa zbawiają nas, a które potępiają i oskarżają.
Ja proponuję trzymać się tej, jednej z najwspanialszych wypowiedzi
Jezusa, która mówi całą prawdę o duchu miłości. Nie ma tu mowy o prawach
ludzkich, prawie litery, przestrzeganiu czasu i świąt, o jakimkolwiek
filozofowaniu i hermetyzmie, dogmatach, czy teologii. Ale mowa jest o
uczuciu pokoju, wolności, piękna i uwielbieniu najwyższego stanu
Wiecznej Miłości. Jednym słowem: zdanie to mówi o sednie sprawy. Oto ta
wypowiedź - jakże zbawienna dla każdego umysłu ludzkiego: ”Nadchodzi
jednak godzina, owszem, już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą
oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć
Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu
cześć w Duchu i prawdzie”. I może jeszcze jedna wypowiedź tego
wspaniałego, wielkodusznego człowieka - Jezusa, który czuł i rozumiał
istotę rzeczy, jak nikt na tym świecie. Niewątpliwie pozostaje w tej
dziedzinie niedościgłym ekspertem. Proszę bardzo. Oto mówi mistrz i
herold miłości, profesor ciepłej, dobrej, kochającej wiedzy: (Niebo) „I
niech wam nie mówią: Oto tu jest lub tam. Królestwo Boże jest bowiem w
was (Łuk17.21) ".
I to wszystko na ten temat. Nie da się tej wiedzy interpretować
filozoficznie, ideologicznie lub ekonomicznie. Proste. Czyste. Bez
ubocznych wyobrażeń. Doskonała szlachetność wypowiedzi. Kto ma w sobie
subtelnego ducha, od razu zrozumie treść tego przesłania. Nie dajmy się
omamić zdaniami, nawet tymi z Ewangelii, które nie mają ducha miłości i
tolerancji. Jak już wspomniałem, zdania niemiłości, nietolerancji, były
celowo dopisane do ewangelii, aby mógł się ktoś wywyższyć, a ktoś inny
być poniżany. Słowa o piekle, wiecznym potępieniu, nie pochodzą od Boga,
ale od ludzi. Tak mi wnętrze podpowiada. Więcej komentarza w sprawie nie
duchowych zdań ewangelii - nie dodam. Niech się inni tym martwią. Ja
wiem swoje. I każdy, kto kocha – widzi to doskonale.
Koniec końców, Jezus zawarł swoją naukę w dwóch największych
przykazaniach: miłości Boga i bliźniego. Koniec. Kropka. Amen. Te dwa
przykazania, są „Alfą i Omegą” wiedzy o zbawieniu. To istota przesłania
Ewangelicznego. Reszta, to mało znaczące dodatki literackie. A jeśli
chodzi o Stary Testament, to w ogóle o nim należy zapomnieć. Tylko
Jezus! I to prawdziwie odkryty, bez tych otoczek
teologiczno-ewangelicznych. Jezus, ze swoją życiodajną wiedzą i
miłością. Przekonuję wszystkich do tego, aby ufali tylko Jemu i do Niego
się modlili, prosili Go o poznanie tajemnic życia i miłości. To wszystko!
Bo tylko On jest Jedynym ekspertem od miłości doskonałej, ekspertem od
wieczności. Poświęcił tej sprawie całe swoje życie, włączając w to
haniebną śmierć, która dla nas okazała się ostatecznie zbawcza.
Potraktował nas jak przyjaciół: „Nikt nie ma większej miłości od tej,
gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”.
Osobiście, tak na prosty rozum, nigdy bym nie przypisał Jezusowi słów o
piekle i potępieniu. Skoro ja nikogo nie jestem w stanie potępić, a
raczej zrozumieć i wytłumaczyć, to o ileż razy więcej On?! Zauważyłem,
że w Piśmie jest wiele takich niedobrze świadczących o Bogu zdań. To
jakieś szaleństwo! Więc należy raczej to zignorować, w wybrać tylko to,
co jest korzystne dla rozwoju i zbawienia. Z dziecinną łatwością można
to wyczuć, co jest z ducha, a co ludzkie jedynie. Jezus przemawiał
głównie w przypowieściach, aby w prosty sposób można było tę wiedzę
sobie przyswoić. A i tak pozostawał niezrozumiany, nawet pośród
apostołów.
Sprawy piekła należy potraktować podobnie. To alegoria, metafora mająca
na celu obudzić duszę do wzrostu. Nic innego. Jeżeli w ogóle, Jezus
takie słowa kiedykolwiek wypowiedział. Inna sprawa, że to nie jest dobry
sposób na zachęcanie duszy do dobra.
Pomyślmy... jakby to wyglądało, że ten cudowny, wspaniały, kochający
Bóg, miałby strącać swoje ukochane dzieci w otchłań piekła, i to na całą
wieczność? Czy nie patrzylibyśmy na takiego Ojca z niesmakiem? Zapewne
tak. Nikt takiego Boga nie kochałby. Odwracałby się od niego.
Niestety... Taka prawda.
A przecież zarazem czujemy, iż Bóg to najczulsza matka. Coś tu się chyba
gryzie. Tak. Z ludzkiego podwórka wiemy, że każda matka, nie wiem jaka
by nie była, nawet syna zbrodniarza, będzie broniła i usprawiedliwiała
przed sądem..
Bóg, stwórca dzieci, byłby mniej czuły niż ludzka matka? Przenigdy! Jest
taki sam, jak każda mama. Piekło to pewnego rodzaju narkotyk dla umysłu.
Manipulator, pobudzacz strachu, i nic więcej. Istnieje w życiu tylko
rozwój, doświadczenie i nieustanne poznawanie poszerzanie świadomej
duszy. Owszem, życie na ziemni jest pewną formą czyśćca, zbieraniem
cennych dla rozwoju osobistego, doświadczeń. Ale, piekło to abstrakcja,
pogląd pewnych elit, które najchętniej wszystkich umieściły by w tym
piekle. Tak na szczęście nie jest.
Aby tych doświadczeń nam nie zabrakło możemy się reinkarnować, powtarzać
życie, aż zdobędziemy to, czego pragnęliśmy. Czy biblia mówi o takim
przywileju dusz? Mówi, i to w niejednym miejscu. Ale my, tym zajmować
się nie będziemy. Każdy winien sam to sprawdzić, i z miłością
przemyśleć. Kościół nie chce się do tego przyznawać. Ale czy podtrzyma
dalej to stanowisko, zobaczymy później. Myślę osobiście, że jednak po
namyśle, zmieni zdanie w tej kwestii. Lecz to nie jest w tej chwili
takie istotne. Tu akurat, o dziwo, starożytne cywilizacje nie myliły
się. Dobrze zrozumiały cele i pragnienia duszy. Prawie wszystkie jakie
poznaliśmy, przyjmowały wędrówkę dusz w tym świecie, i po zaświatach.
Jak powiedziałem, to nie jest aż tak bardzo istotne. Bardziej doniosłe
sprawy to rozwój wspaniałej, stworzonej przez Boga duszy. To są
najważniejsze rzeczy. Przystosować własną duszę do przyjęcia wiecznego
życia, - już bez reinkarnacji, w szczęściu i miłości wzajemnej. Ale może
ktoś zapyta: dlaczego musimy się rozwijać, skoro dusza jest podobna
Bogu? Na ten temat powiem kilka refleksji innym razem, kiedy będę pisał
dalsze pamiętniki.
|
|
|