Strona główna SMN

mgr inż. Idalia Gałczyńska- Matuch - nauczyciel dyplomowany




Komputer w zarządzaniu
Nowe w szkole
Szkoła która się uczy
Jak Szkoła może zachęcać...
Dlaczego dzieci się poddają
Patriotyzm naszych czasów
Scenariusz rady pedagog
Klimaty Ziemi - projekt
Odkrycia, które zmieniły świat
Budowa owadów
Dzień Ziemi
Klimaty
Ekodziady
Odkrycia
Ziemia mój dom
Niepodległość
Socjometria
Socjologia
Świadomość

Edukacja - linki

Centrum Edukacji
Ministerstwo Edukacji
Gazeta Szkolna
Głos Nauczycielski
Akty Prawne
Eduseek
ZNP

 

SM

Idalia Gałczyńska-Matuch
Szkoła Podstawowa



„Uczeń twórcą podręcznika przyrody”

Na początku roku szkolnego 1999/2000 zaproponowano mi uczenie w klasach V-tych nowego przedmiotu – przyrody. Przedmiot ten obejmuje swoim zakresem biologię, geografię, fizykę i chemię. To, że zaczęłam uczyć nowego przedmiotu nie było dziwne. Jednak w moim przypadku, przedmiot przyrodę miałam uczyć bez podręcznika. Podręczniki były wydane do klasy IV-tej a nie do klasy V-tej. Okazało się, że w bibliotece szkolnej nie ma ani jednego egzemplarza starych podręczników do: biologii, geografii, fizyki, itp. które mogłabym wykorzystywać do prowadzenia zajęć. Uczniowie też ich nie posiadali lub najwyżej w pojedynczych egzemplarzach i to różnych wydawnictw.

Zastanowiłam się, jak w tej nowej (wcale nie łatwej) sytuacji sobie poradzić. Zdecydowałam się na opracowanie zajęć wg programu WIKINGA. Każdą lekcję opracowywałam z wykorzystaniem mojego komputera, drukarki, skanera, Internetu, płyt edukacyjnych CD, filmów edukacyjnych, pozycji książkowych i czasopism. Opracowane materiały dla każdego ucznia odbijałam na xero w szkole.

Uczniom zostało zaproponowane prowadzenie skoroszytów z kolorowymi wkładami. Jeden kolor miał być użyty do jednego działu. W tym skoroszycie uczniowie mieli prowadzić swoje notatki oraz wpinać otrzymane materiały. Każdy temat miał się zaczynać od nowej kartki. Było to potrzebne po to, aby uczniowie mogli w każdej chwili wpiąć dodatkowe materiały, opisy doświadczeń, ciekawostki, itp.

Szybko jednak okazało się, że skoroszyty nie spełniają oczekiwanej przez nas funkcji, ponieważ trudno było coś dodatkowo wpinać. Wiązało się to z wyjmowaniem wszystkich kartek, które w końcowym efekcie ulegały zniszczeniu. Ostatecznie przeszliśmy na segregatory do których zostały wpięte tzw. koszulki. W ten sam sposób i ja prowadziłam swoje materiały.

Nim jednak ta forma nauczania została zaakceptowana, to musiałam pokonać opór uczniów, rodziców i swój własny. Uczniowie i rodzice byli przyzwyczajeni do posiadania podręcznika i ćwiczeń (które moim zdaniem zbyt często wyręczają ucznia) oraz zeszytu. Tak rodzice (oczywiście z pewnymi wyjątkami) jaki i uczniowie nie byli nauczeni korzystania z różnych pozycji czy materiałów do opracowania jakiegoś zagadnienia. Nie bardzo chcieli się z tym sposobem prowadzenia zajęć pogodzić. W wyniku opowieści uczniów w domu zaczęłam mieć przykrości od rodziców, którzy domagali się podręcznika. Nie podobało im się również to, że materiał był opracowywany na podstawie różnych pozycji a nie tylko z jednej książki. Na dodatek program klasy V-tej zaczynał się od zagadnień fizycznych, co również budziło ogromne kontrowersje, ponieważ przedtem fizyka zaczynała się w klasie VI-tej. Sądzono, że to mój wymysł.

Dodatkowym problemem, który pojawiał się w ciągu całego roku szkolnego to było pojmowanie przyrody jako biologii. Zdarzało się, że opisując jakiś dział uczniowie dokładali kartę tytułową z napisem fizyka, geografia czy biologia. Mimo, że ciągle to sobie wyjaśniamy, to co zostało mocno zakorzenione w naszym umyśle trudno zmienić. Zmiany sposobów uczenia się, dochodzenia do pewnych umiejętności i wiedzy na poziomie szkoły podstawowej będą zachodzić i będą akceptowane w powolnym procesie, w długim okresie czasu.

Dla mnie samej wiązało i wiąże się z ogromną pracą, którą tak naprawdę dostrzega niewiele osób. Nie miałam (i nie mam) dla siebie ani jednej chwili wolnej. Po powrocie do domu siadałam do opracowywania poszczególnych lekcji. Przez cały ten okres prześladowało mnie uczucie niepewności, braku doskonałości i obaw czy przerabiany materiał nie wykraczał poza określone ramy programu, a może przerabiałam zbyt wąski zakres. Również moje wątpliwości wiązały się ze sposobem prowadzenia zajęć. Mimo, że mam za sobą cały poprzedni rok nauki i nabrałam pewnego doświadczenia i wprawy w tym sposobie prowadzenia zajęć, to i tak mam ciągle te same obawy. Obecnie nadal uczę tym samym sposobem przyrody w klasach VI-tych.

Po upływie 1,5 miesiąca nauki, wszelkie pretensje ustały. Może to była kwestia przyzwyczajenia, a może moje argumenty trafiły do przekonania. Materiał opracowywałam w punktach, bo tak sobie zażyczyli uczniowie. Twierdzili, że jest im się tak łatwiej uczyć. Na zakończenie działu uczniowie otrzymywali zestawienie zagadnień do opanowania. Dla zdolnych i chętnych uczniów zadawałam dodatkowe zadania, które wymagały szukania materiałów i wykraczały poza program.

Zaobserwowałam ciekawe zjawisko na koniec roku szkolnego. Uczniowie na ogół oddają swoje podręczniki lub sprzedają. Jeśli chodzi o te segregatory wszyscy je zatrzymali. I najważniejsza rzecz, chociaż wszyscy uczniowie otrzymywali te same materiały i uczył ich ten sam nauczyciel to jednak każdy segregator jest niepowtarzalny i każdy uczeń stworzył swój własny podręcznik.

W związku z ogłoszeniem ogólnopolskiego konkursu „Nauczyciel przyrody – po roku doświadczeń” związanego z I Ogólnopolskim Forum Nauczycieli Przyrody który odbył się 18.09.2000 r. we Wrocławiu, zgłosiłam do konkursu swój sposób prowadzenia zajęć z uczniami, dołączając przez siebie opracowane materiały oraz przykłady segregatorów uczniów – pt. „Uczeń twórcą podręcznika przyrody”. Prace konkursowe zostały pokazane na wystawie podczas trwającego Forum. Muszę przyznać, że segregatory uczniowskie cieszyły się dużym zainteresowaniem uczestników. Otrzymałam Nagrodę Specjalną ufundowaną przez Centrum Edukacji Nauczycielskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Otrzymałam również od Centrum segregatory dla wszystkich moich uczniów, których uczę przyrody bez podręcznika tym roku szkolnym.

Spotkał mnie i moich uczniów jeszcze jeden zaszczyt, który wywarł na nas ogromne wrażenie. Przeprowadziłam wraz z moimi uczniami 20.09.2000 r. lekcję pokazową dla grupy ekspertów z krajów Unii Europejskiej, przedstawicieli: Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Uniwersytetu Wrocławskiego.

Idalia Gałczyńska-Matuch

 
 

Czytaj archiwum artykułów SMN 1... 2... 3...  

Czytelników na stronie:  

                                            Copyright © Wiesław Matuch - kontakt   Wrocław 2001 System Miłości Narodów