Zespół Szkół
Szkoła Podstawowa
ul. Szkolna 2
55-330 Miękinia
SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA
„Ekodziady”
klasa Va
Realizatorzy:
Uczniowie klasy Va
Idalia Gałczyńska-Matuch
Katarzyna-Sobańska
Opracowanie scenariusza na komputerze:
Idalia Gałczyńska-Matuch
Miękinia, 24.04.2006 r.
1. Odbiorcy projektu: uczniowie klas: IV-VI
2. Termin przedstawienia „Ekodziadów”: 24.04.2006 r.
3. Czas realizacji: 04.01.2006-24.04.2006:
4. Cele ogólne:
rozwijanie zainteresowań uczniów formą teatralną
zwrócenie uwagi uczniom na problem segregacji odpadów „recykling”
5. Cele operacyjne - uczeń:
umie:
- współpracować w grupie
- ćwiczyć pamięć
- być konsekwentnym
potrafi:
- wystąpić przed publicznością
- wykonać strój oraz dekorację
rozumie:
– pojęcia:
a/ rola
b/ rekwizyty
c/ dekoracje
d/ kostiumy
e/ recykling
6. Metody pracy:
zajęć praktycznych:
- praca indywidualna
- praca w grupach
7. Środki dydaktyczne:
scenariusz Tamary Deblessem „Ekodziady”
materiały do wykonania:
- stroje
- dekoracja
8. Forma realizacji przedstawienia:
Realizacji scenariusza Tamary Deblessem „Ekodziady” podjęła się klasa Va pod
kierunkiem Idalii Gałczyńskiej-Matuch, w ramach obchodów „Dnia Ziemi”. Na
początku stycznia 2006 r. zostały przydzielone uczniom role (załącznik Nr 1).
Uczniowie uczyli się ról na pamięć, a próby odbywały się na terenie szkoły. W
następnej kolejności uczniowie wykonali stroje z dostępnych im materiałów pod
kierunkiem Katarzyny Sobańskiej. Dekoracja została wykonana tuż przed
przedstawieniem. Przedstawienie odbyło się 24.04.2006 r.
Załącznik Nr 1
DZIADY EKOLOGICZNE
czyli rzecz o recyklingu
Obsada – uczniowie kl. Va:
Osoba 1: Marta Dziwer
Osoba 2: Mikołaj Biszczak
Kartka papieru: Jarosław Dąbrowski
Puszka: Mateusz Antosiewicz
Butelka szklana: Magdalena Łozińska lub Arkadiusz Gorzelak
Karton: Michał Grudziński
Obrońca środowiska: Magdalena Michałków
Opracowała: Tamara Deblessem
SCENOGRAFIA:
Sceneria wysypiska: rozrzucone worki ze śmieciami, gazety, puszki, kartony,
butelki, materiał w kolorze niebieskim i brązowym rozłożony na podłodze, trzy
pojemniki na segregowane odpady; niebieski – papier, zielony – szkło, żółty –
aluminium. Zapalone świece, palące się kadzidełka i sztuczne ognie.
POSTACIE:
Osoba 1: Ubrana w zniszczone, przebrudzone ubranie, jakby przed chwilą grzebała
w śmieciach. Siedzi skulona pośród rozrzuconych odpadów
Osoba 2: podobnie ubrana siedzi po przeciwnej stronie osoby 1
Kartka papieru: obklejona gazetami
Puszka: koszulka z napisem coca-cola, naszyjnik z puszek
Butelka szklana: owinięta bezbarwną, błyszcząca folią
Karton: ubranie przypominające karton
Obrońca środowiska: czarny płaszcz, w ręku wypchany kruk
Słychać odgłosy burzy. W tle widoczne ogniki – sztuczne ognie zapalone za
niebieskim płótnem
Osoba 1:
Cicho wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?
Nieprzyjemnie tu i pusto.
Woń przebrzydła, jakieś gusło
Unosi się nad śmietniskiem,
Leżą tu puszki, folie, kartony,
Widać szkło i metale
Z prawej i lewej strony.
Osoba 2:
Czyśćcowe duszyczki
W jakiejkolwiek świata stronie,
Czyli która w ogniu płonie,
Czyli wpadła w jakieś ścieki,
Czyli dla dotkliwszej kary
Gdy ją w piecu gryzą żary.
Każda spieszcie do gromady.
Gromada niech się tu zbierze.
Oto obchodzimy Dziady.
Mówcie, komu czego braknie,
Kto z was pragnie, kto z was łaknie?
Osoba 1:
Cicho wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?
Nieprzyjemnie tu i pusto,
Woń przebrzydła, jakieś gusło
Unosi się nad śmietniskiem.
Osoba 2:
Wszelki duch, jakaż potwora.
Widzicie tego upiora?
Jak kość na polu wybladły?
Patrzcie, jakie blade lice.
Kartka papieru: (wynurza się z góry śmieci, przy wtórze muzyki)
Jam jest kawałek papieru.
Błąkam się całkiem bez celu.
Na mnie poeta wspaniały
Tworzył dzieła Boskiej chwały.
Pisał wiersz i liryki,
Psalmy, dramy i epiki.
Muzyk słynny w swym natchnieniu
Pozostawił w moim cieniu
Czarnych nut szeregi całe.
Tworzył pięknie i wytrwale.
To na moich stronach grubych
Pisał list do swojej lubej
Znany plastyk i literat.
Teraz mnie nuda rozdziera.
Osoba 2:
A czegóż potrzeba dla duszy,
Aby uniknąć katuszy?
Czy prosisz o chwałę nieba?
Czegóż ci duszo potrzeba?
Kartka papieru:
Ach, nie potrzeba mi wiele.
Źle czuję się w swoim ciele.
Nikomu nie jestem potrzebna.
Błąkam się sama niepewna.
Mam prośbę do was jedyną.
Ach, łzy moje gorzko płyną.
Tuż obok na parkingu
Oddajcie mnie do
RECYKLINGU!
Osoba 1:
Duszo przeklęta czy błoga
Opuszczaj święte obrzędy.
Oto dla ciebie pojemnik.
Prędko, prędko wchodźże tędy.
Osoba I (wskazuje niebieski pojemnik, za który przechodzi „Kartka papieru”)
Osoba 1:
Cicho wszędzie, głucho wszędzie.
Co to będzie, co to będzie?
Osoba 2:
Patrzcie, ach patrzcie do góry.
Cóż, tam pod sklepieniem świeci?
Cóż tam błyszczy, jakby dzwoni.
Ach, leci do nas, już leci.
Puszka: (przebiega z przodu sceny i staje obok osób)
Witam was, witam, kochani.
Może wy mi pomożecie?
Puszką jestem z coca-coli.
Znają mnie dorośli, dzieci.
Zawsze zdrowa, silna, czysta.
Teraz dusza ma nieboga
Błąka się po wysypisku,
Szuka pomocy i woła.
Osoba 2:
A czegóż potrzeba dla duszy,
Aby uniknąć katuszy?
Czy prosisz o chwałę nieba?
Czegóż ci duszo potrzeba?
Puszka:
Aluminium to boksyty.
Złoża to nieodnawialne.
Ratujcie naszą planetę!
Postępujmy wszyscy globalnie.
Podczas mego wydobycia
Dochodzi do dużego zużycia
Energii elektrycznej – to wielka strata.
Takiej energetycznej dziury
Nikt już nie załata.
Dlaczego nikt nie rozumie,
Że w tym śmieci tłumie
Są skarby nieocenione.
Puszki aluminiowe musza być przetworzone!
Dlatego tuż obok, na parkingu,
Oddajcie mnie do recyklingu.
Osoba 1:
Duszo przeklęta i błoga,
Opuszczaj święte obrzędy.
Oto dla ciebie pojemnik.
Prędko, prędko wchodźże tędy.
Osoba 1 (wskazuje żółty pojemnik dla puszki)
Osoba 1:
Ach, utrapione straszydło,
Jak stanęło, tak i stoi.
Niemo, głucho, nieruchomo,
Cicho wszędzie, ciemno wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?
Butelka: (pojawia się z tyłu sceny)
Jam jest butelka szklana,
Wina pełna i szampana.
Niedawno ceniona i droga.
Teraz już tylko żal i trwoga.
Ongiś pito z mego naczynia.
Teraz wokół brud tylko i ruina.
Przyjdzie mi długo po świecie się błąkać.
Płakać, skarżyć się, nudzić i krzątać.
Już nigdy nie zaznam spokoju,
Nikt ze mnie nie wypije napoju.
Och, żywot mój będzie okrutny.
Los już mój ciężki i smutny.
Osoba 2:
A czegóż potrzeba dla duszy,
Aby uniknąć katuszy?
Czy prosisz o chwałę nieba?
Czegóż ci duszo potrzeba?
Butelka:
Chcę, aby ze mnie powstała
Nowa butelka wspaniała.
Niech ktoś mnie jeszcze użyje.
Niech słodki nektar we mnie skryje.
Dlatego, tuż obok, na parkingu,
Oddajcie mnie do recyklingu!
Osoba 1:
Duszo przeklęta i błoga,
Opuszczaj święte obrzędy.
Oto dla ciebie pojemnik.
Prędko, prędko wchodźże tędy.
Osoba 1 (wskazuje butelce niebieski pojemnik)
Osoba 2:
Przybywajcie dusze ciemne.
Naprzód wy, z lekkimi duchy,
Coście śród tego padołu
Ciemnoty i zawieruchy,
Nędzy, płaczu i mozołu,
Kto z was wietrznym błądzi szlakiem?
Kogo wiatr przepędza żwawy,
Kto nie może żyć spokojnie?
Kogo męczą senne mary,
Przyzywamy, zaklinamy.
Mówcie, komu czego braknie,
Kto z was pragnie, kto z was łaknie?
Osoba 1:
Cicho wszędzie, ciemno wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?
Karton: (wychodzi ze sceny)
Mnie przywiały do was wiatry,
Mnie przepędza wiatr po śmieciach.
Dusza moja cierpi wiecznie.
Ach odpocznę przy tych świecach.
Kartonem byłem papierowym,
Mleko przepyszne nosiłem,
Troszczyłem się o jego jakość,
Świeżości też gwarancją byłem.
Nie chcę błąkać się po polach.
Łąkach, skwerkach czy śmietniskach.
Chcę rozkoszy zaznać świata,
Niech się szczęście znowu splata.
Niech się soki przelewają,
W mych podwojach się chowają.
Niech raz jeszcze stanę w sklepie.
Niech się znów poczuję lepiej.
Obrońca środowiska:
Darmo żebrze, darmo płacze
My tu czarnym korowodem,
Sowy, kruki i puchacze,
My obrońcy środowiska.
Dobrze wiemy – winny złego,
Nic nie można zrobić z niego.
Ni to plastik, ni to folia.
Z wierzchu laminat. Nic dobrego.
Zrezygnujmy lepiej z niego.
Twoje miejsce tutaj bratku,
Pośród śmieci, pośród brudu.
Tu dokończysz sam żywota,
Nie trzeba naszego trudu.
Osoba 1: (przechodzi do przodu)
Cicho wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?
Nieprzyjemnie tu i pusto.
Woń przebrzydła, jakieś gusło
Unosi się nad śmietniskiem.
Chodźmy stąd – to wysypisko.
Wszyscy z wyjątkiem kartonu kłaniają się i schodzą ze sceny.